Powoli otworzyła oczy, obawiając się tego, co może zobaczyć. Nie
mogła zrozumieć co właśnie się stało. Zobaczywszy, że Justin wciąż trzyma ją w
objęciach i wszystko z nim porządku, odetchnęła z ulgą. Niepewnie rozejrzała
się dookoła. Wzrok Any zatrzymał się na Coltonie, który stał kilka metrów od
nich z pistoletem w ręce. Na jego twarzy malowało się zdezorientowanie. Sunęła
spojrzeniem dalej i musiała z wrażenia zakryć usta dłonią. Nieoczekiwanie w
kącikach jej oczu zaczęły zbierać się łzy i nawet nie próbowała ich
powstrzymać. Sekundę później spływały strumieniami po jej policzkach. Nie
spodziewała się, że widok bezwładnego ciała Kita Walkera wzbudzi w niej tyle
emocji. Najwidoczniej gdzieś w środku odżyły wszystkie uczucia do niego. I w
mgnieniu oka przez umysł Anastasi przeleciały wspomnienia, w których pojawiał
się Walker.
Zajęło jej chwilę, zanim zrozumiała, że już nigdy nie zamieni z
nim choćby słowa ; że to już koniec.
- Bang, Bang jesteś martwy! – krzyknął entuzjastycznie Haynes i
klasnął w dłonie z zadowolenia. Był z siebie dumny jak cholera. Wypiął klatkę
piersiową do przodu i spojrzał w kierunku przyjaciela. Justin jedynie pokręcił
głową. Z sekundy na sekundę histeria Anastasi się pogłębiała, a Bieber nie mógł
dłużej oglądać jej w takim stanie. Wypuścił ją z ramion i chwycił ją za ręke.
Zmusił dziewczynę, aby przeniosła na niego wzrok.
- Ana… - serce mu się krajało, gdy widział w brązowych tęczówkach
szatynki tyle smutku. – Colton zabierze
cię do samochodu, dobrze? – musiał mówić do niej bardzo powoli, aby cokolwiek
zrozumiała. Skinęła głową. – Wszystkim się zajmę, obiecuję! – stopniowo uwolnił
dłonie Any ze swojego uścisku i podniósł się do pionu, ówcześnie całując ją w
czubek głowy.
Chwyciła za rękę Haynesa i wstała ostatkiem sił, delikatnie się
chwiejąc. Pociągnęła nosem i ostatni raz spojrzała przez ramię na Justina,
który mrugnął do niej i uśmiechnął się pocieszająco.
{muzyka}
Minęło trochę czasu, zanim udało mu się uporać z ciałem Walkera.
Co jak co, ale on nawet jako trup potrafił sprawiać kłopoty i działać Justinowi
nieźle na nerwach. Chłopak otarł z czoła kilka, maleńkich kropelek potu i
ruszył przed siebie.
Na horyzoncie ujrzał, jak Colton opiera się o maskę Impali i ma na
sobie tą okropną skórzaną kurtkę, której Bieber tak nienawidził. Mimowolnie
uśmiechnął się pod nosem na ten widok. Wydawałoby się, że teraz wszystko
powinno się ułożyć. Miało być już tylko lepiej.
Dobrze było mu z myślą, że wszystkie problemy ma już za sobą. Ale
wtedy stało się coś czego kompletnie się nie spodziewał. Jego serce
niespodziewanie zaczęło bić coraz szybciej i szybciej. Gwałtownie zakręciło mu
się w głowię, a sekundę później ból, miarowe pulsowanie pod czaszką. Złapał się
za głowę, próbując zapanować nad przyśpieszonym oddechem. Zamknął oczy. Wszystko wirowało wokół niego.
Nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Każda komórka w jego ciele zastygła w bezruchu.
Co do licha? – syknął cicho przez
zęby.
Nie pierwszy raz coś takiego działo się z jego organizmem, ale
zazwyczaj objawy były słabsze i szybko mijały. Ostry ból w klatce piersiowej,
uniemożliwiał mu oddychanie. Nadal kręciło mu się w głowie i poczuł nadchodzące
mdłości. Pokonując powracającą falę słabości, zassał powietrze i jęknął przy
ponownym ukłuciu w okolicy żeber. Brakowało mu powietrza i musiał zaryzykować
kolejny wdech. Pomyślał, że straci przytomność i wtedy w ułamku sekundy
wszystko się skończyło. Czarne mruczki przed oczami zlały się w jedność. Głosy
wokół zaczęły dochodzić do niego niczym ze studni, odbijając się echem. Czuł jak
upada, a później niewyobrażalny ból rozniósł się po jego czaszce. Ale chwilę
później boleść ustała i została już tylko ciemność.
Colton otworzył szeroko oczy z przerażenie, kiedy ujrzał jak
Justin powoli osuwa się na beton. Bez zastanowienia ruszył w jego stronę.
Klęknął przed bezwładnym ciałem przyjaciela. Był kompletnie zdezorientowany.
Panika przesiąkała jego umysł, więc nie wiedział co powinien robić. Ana
wybiegła zaraz za nim i od razu dopadła do Biebera. Chwyciła w dłonie jego
głowę i ulokowała ją na swoich kolanach. Poczuła na ręce jakąś lepką ciecz i
kiedy przybliżyła ją do twarzy, zorientowała się, że to krew. Dusiła się
własnymi łzami, które na nowo spływały po jej policzkach. Delikatnie kiwała się
w przód i w tył, razem z ciałem szatyna.
- Justin… - wyszlochała. – Proszę cię – miał zamknięte oczy i
wyglądał tak spokojnie. Zupełnie jakby spał. Ale przecież wcale nie spał… -
Otwórz oczy, Justin… - mówiła przez łzy, przyciskając ciało chłopaka do swojej
klatki piersiowej. – Zrób coś do cholery, Haynes – krzyknęła, czując jak
puszczają jej nerwy. Nie była w stanie dłużej, chować emocji na dnie. Spojrzała
na blondyna wyczekująco. Ze stresu złapał się za głowę i ciągnął za końcówki
włosów. Gdyby tylko mógł, wyrwałby je wszystkie.
- Wiem – powiedział po chwili, gdy w umyśle zaświtał mu jakiś
pomysł. – Znam kogoś kto może mu pomóc – dodał i siłą, odciągnął Anastasię od
Justina. Następnie chwycił jego ciało i wziąwszy je na ręce, ruszył w kierunku
samochodu. W tym samym czasie zapłakana Ana otworzyła drzwiczki pojazdu, by
choć trochę pomóc Coltonowi. Ułożył ciało Biebera w bezpiecznym miejscu i sam
zasiadł za kierownicą. Anastasia siedziała po jego prawej stronie i co chwilą
oglądała się za siebie z nadzieją, że może Justin się obudził.
Przekręcił kluczyki w stacyjce. Auto wydało z siebie
charakterystyczny dla antycznych wozów jazgot. Uśmiechnął się pokrzepiająco do
Any i chciał tym gestem choć trochę dodać jej otuchy. Starał się wyglądać na
opanowanego, choć w rzeczywistości wariował.
Anastasia pośpiesznie otworzyła drzwi przed Coltonem, który na
rękach trzymał ciało Justina. Starała się być silna, bo przecież nie raz
obiecywała to swojemu chłopakowi. Ale gdy, widziała jego bezwładne ciało, łzy
same cisnęły się do jej oczy, kalecząc źrenice. Zagryzała wargę do krwi, byle
tylko się nie poddać.
W mgnieniu oka pokonali dystans jaki dzielił ich od kolejnego
pomieszczenia.
- Panie Howard? – spytał niepewnie Colton i posłał towarzyszce
pokrzepiający uśmiech, jakby chciał dodać jej tym gestem choć odrobinę odwagi.
Głos mu się trząsł i odbijał się echem od ścian pokoju. Mina mu zwiędła, kiedy
nie otrzymał jakiejkolwiek odpowiedzi. Jak na złość, akurat w takim momencie,
nie było, jedynej osoby, która mogłaby im pomóc. Westchnął zrezygnowany. Nie
chciał pokazywać Anie, że sam już dawno się poddał. Nachylił się nieco,
próbując dosłyszeć ledwo słyszalny oddech Justina. Gdy miał wrażenie, że
ostatnia nadzieja na ratunek Biebera przepadła, zza korytarza wyłoniła się
jakaś sylwetka.
Postać zrobiła kilka kroków na przód i już po chwili Haynes
rozpoznał w niej znajomą osobę. Odetchnął z ulgą.
- Colton? – wydusił z siebie wyraźnie zaskoczony mężczyzna. Miał
może około czterdziestu lat, kruczoczarne włosy, które odstawały na każdą
stronę i duże niebieskie tęczówki. Nieśmiały uśmiech wkradł się na usta
bruneta, a wokół jego tęczówek zarysowały się kurze łapki. Minęło kilka chwil,
zanim owy mężczyzna zjechał wzrokiem na ciało, jakie Colton trzymał w drżących
dłoniach. Momentalnie otworzył usta z przerażenia. Zdał sobie bowiem sprawę kim
była nieprzytomna osoba.
- O Mój Boże, co się do licha stało? – podniósł ton o kilka
stopni i wyrzucił ręce w powietrze. Haynes uniósł dłoń ku górze, dając mu do
zrozumienia, żeby nie zadawał więcej pytań. – Dobrze, spójrzmy co mu dolega –
mruknął posępnie, wskazując brodą na kolejny pokój.
Anastasia wypuściła powietrze z ust z cichym świstem. Nadzieja,
którą wciąż kurczowo przy sobie trzymała urosła w siłę, ale wciąż czuła ten
dziwny niepokój w podbrzuszu.
Jakby coś miało pójść nie tak.
*
Od autorki: Przepraszam za lekki postój, ale nie miałam czasu na publikowanie rozdziału. Jak wam się podoba? Dajecie wiarę, że to przedostatni rozdział?
Skoro to opowiadanie powolutku dobiega końca, wszystkich was zapraszam na moje nowe fanfiction -> faked-boy <- zupełnie inna historia! Coś czego jeszcze nie było! Wystarczy, że zajrzycie! A nóż, widelec wam się spodoba! :)
Wspaniały...nie mogę uwierzyć, że to już przed ostatni rozdział :(
OdpowiedzUsuńsłucham ?! to już przedostatni rozdział? ale jak to? :O
OdpowiedzUsuńswietny. szkoda ze to juz przedostatni.. @againineedyou
OdpowiedzUsuńjak to przedostatni, jeju ciekawe jakie jest zakończenie
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńJeeju, jak to przedostatni? :c będe tesknić i napewno bd czytać twoje nowe ff <3 ily :* / @aj_em_belieber
OdpowiedzUsuńSyper rozdział ;* Przedostatni?! No nic, będę czytać nowe opowiadanie na sto procent kochana. <3
OdpowiedzUsuńhttp://prawda-klamstwo.blogspot.com/
Kocham <3
OdpowiedzUsuńO jejku mam nadzieję że wszystko będzie dobrze:"( piękny rozdział♥♥♥
OdpowiedzUsuńprzedostatni? ok płacze. nie dość, że zbliżamy się do końca, z justinem jest źle i ta muzyka. :(
OdpowiedzUsuńCudoowny *_* biedny Justin
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział i jestem ciekawa co z Justinem ???:)
OdpowiedzUsuńjezu... genialny rozdział *O*
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
kocham to ♥
OdpowiedzUsuńja nie chce końca :'')
genialny ! :* ♥ kocham to
OdpowiedzUsuńniech on nie umrze bo zryjesz mi psychike
OdpowiedzUsuńjej, żeby tylko Justinowi nic nie było... :(
OdpowiedzUsuńnie mogę uwierzyć, że to już prawie koniec jego opowiadania. :( będę tęsknić. :* hahah <3
@saaalvame
Serio przedostatni? Nieeeeee, nie możliwe :( Jestem tutaj od początku i smutno mi, że ta historia się kończy :<
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział ale mam nadzieję że nie umrze Justin w ostatnim...
OdpowiedzUsuńco, przedostatni ? o nie ;c jak Justin umrze w ostatnim chyba się rozryczę :c
OdpowiedzUsuń@4everWithJus
Świetny! Wiedziałam, że to Colton strzelił w Kita! :-D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już przedostatni...
www.whenever-jbff.blogspot.com
o kurcze... co ?! jak to przed ostatni rozdział ? nie mogę w to uwierzyć :CC ...
OdpowiedzUsuńświetny, *,*..mam nadzieję, że Justin wyjdzie z tego ...
@magda_nivanne
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuń♥
http://love-the-way-you-lie-baby.blogspot.com/
Zapraszam <3
Wielka szkoda że już prawie koniec :c wciągnęłam się w to opowiadanie :(
OdpowiedzUsuńSzkoda,że to przedostatni rozdział.Mam przeczucie,że Justin nie przeżyje.
OdpowiedzUsuńCudoowny rozdział *_* nie moge uwierzyć ze to już przedostatni ;((( nwm czemu ale mam przeczucie ze Justin z tego nie wyjdzie :( Prosze niech to opowiadanie skończy sie dobrze
OdpowiedzUsuńCo juz prawie koniec?? Nieee!!!! ;(((( wspaniały rozdział
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial niech Justin z tego wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuńKocham *_* szkoda ze to juz prawie koniec bd brakowlo mi tego opowiadania ;(
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze z Justinem bedzie wszystko ok :(
OdpowiedzUsuńO matko!
OdpowiedzUsuńJak jemu cos się stanie ona sb z tym nie poradzi.
Jeju Justin musi żyć!!!!!!!!!
Nie moge wytrzymac że to już przedost rozdzial tak bardzo kochm to opowiadanie
To jest takie smutne
Już nie moge się doczekąć następnego
Mam nadzięje że bdz szybciutko :D
muchlove :D
Genialny rozdział *_* tylko zeby Justin wyszedl z tego caly :))
OdpowiedzUsuńKocham to *______________*
OdpowiedzUsuńNiee!!!! nie moge uwierzyz ze to juz prawie koncowka :((( kocham to opowiadanie szkoda ze juz sie konczy ;( Swietny rozdzial czekam niecierpliwie nn :***
OdpowiedzUsuńCudowny*_*
OdpowiedzUsuńCudoowny ^___^
OdpowiedzUsuń*___*Swietny
OdpowiedzUsuń:(((( Niee czemu to juz prawie koniec? ;(
OdpowiedzUsuńEj no ja tu czekam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńkiedy następy? :c
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny .?
OdpowiedzUsuńDodasz ostatni ?
OdpowiedzUsuńOMFG! Czy Justin przeżyje? Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńWOW! :* Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńCo się mu stało 😞
OdpowiedzUsuńDlaczego tak długo nie ma rozdziału?!
OdpowiedzUsuń