niedziela, 16 lutego 2014

- 46 - Bang, bang, jesteś martwy!



Powoli otworzyła oczy, obawiając się tego, co może zobaczyć. Nie mogła zrozumieć co właśnie się stało. Zobaczywszy, że Justin wciąż trzyma ją w objęciach i wszystko z nim porządku, odetchnęła z ulgą. Niepewnie rozejrzała się dookoła. Wzrok Any zatrzymał się na Coltonie, który stał kilka metrów od nich z pistoletem w ręce. Na jego twarzy malowało się zdezorientowanie. Sunęła spojrzeniem dalej i musiała z wrażenia zakryć usta dłonią. Nieoczekiwanie w kącikach jej oczu zaczęły zbierać się łzy i nawet nie próbowała ich powstrzymać. Sekundę później spływały strumieniami po jej policzkach. Nie spodziewała się, że widok bezwładnego ciała Kita Walkera wzbudzi w niej tyle emocji. Najwidoczniej gdzieś w środku odżyły wszystkie uczucia do niego. I w mgnieniu oka przez umysł Anastasi przeleciały wspomnienia, w których pojawiał się Walker.
Zajęło jej chwilę, zanim zrozumiała, że już nigdy nie zamieni z nim choćby słowa ; że to już koniec.
- Bang, Bang jesteś martwy! – krzyknął entuzjastycznie Haynes i klasnął w dłonie z zadowolenia. Był z siebie dumny jak cholera. Wypiął klatkę piersiową do przodu i spojrzał w kierunku przyjaciela. Justin jedynie pokręcił głową. Z sekundy na sekundę histeria Anastasi się pogłębiała, a Bieber nie mógł dłużej oglądać jej w takim stanie. Wypuścił ją z ramion i chwycił ją za ręke. Zmusił dziewczynę, aby przeniosła na niego wzrok.
- Ana… - serce mu się krajało, gdy widział w brązowych tęczówkach szatynki tyle smutku.  – Colton zabierze cię do samochodu, dobrze? – musiał mówić do niej bardzo powoli, aby cokolwiek zrozumiała. Skinęła głową. – Wszystkim się zajmę, obiecuję! – stopniowo uwolnił dłonie Any ze swojego uścisku i podniósł się do pionu, ówcześnie całując ją w czubek głowy.
Chwyciła za rękę Haynesa i wstała ostatkiem sił, delikatnie się chwiejąc. Pociągnęła nosem i ostatni raz spojrzała przez ramię na Justina, który mrugnął do niej i uśmiechnął się pocieszająco.

Minęło trochę czasu, zanim udało mu się uporać z ciałem Walkera. Co jak co, ale on nawet jako trup potrafił sprawiać kłopoty i działać Justinowi nieźle na nerwach. Chłopak otarł z czoła kilka, maleńkich kropelek potu i ruszył przed siebie.
Na horyzoncie ujrzał, jak Colton opiera się o maskę Impali i ma na sobie tą okropną skórzaną kurtkę, której Bieber tak nienawidził. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem na ten widok. Wydawałoby się, że teraz wszystko powinno się ułożyć. Miało być już tylko lepiej.
Dobrze było mu z myślą, że wszystkie problemy ma już za sobą. Ale wtedy stało się coś czego kompletnie się nie spodziewał. Jego serce niespodziewanie zaczęło bić coraz szybciej i szybciej. Gwałtownie zakręciło mu się w głowię, a sekundę później ból, miarowe pulsowanie pod czaszką. Złapał się za głowę, próbując zapanować nad przyśpieszonym oddechem.  Zamknął oczy. Wszystko wirowało wokół niego. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Każda komórka w jego ciele zastygła w bezruchu.
Co do licha? – syknął cicho przez zęby.
Nie pierwszy raz coś takiego działo się z jego organizmem, ale zazwyczaj objawy były słabsze i szybko mijały. Ostry ból w klatce piersiowej, uniemożliwiał mu oddychanie. Nadal kręciło mu się w głowie i poczuł nadchodzące mdłości. Pokonując powracającą falę słabości, zassał powietrze i jęknął przy ponownym ukłuciu w okolicy żeber. Brakowało mu powietrza i musiał zaryzykować kolejny wdech. Pomyślał, że straci przytomność i wtedy w ułamku sekundy wszystko się skończyło. Czarne mruczki przed oczami zlały się w jedność. Głosy wokół zaczęły dochodzić do niego niczym ze studni, odbijając się echem. Czuł jak upada, a później niewyobrażalny ból rozniósł się po jego czaszce. Ale chwilę później boleść ustała i została już tylko ciemność.
Colton otworzył szeroko oczy z przerażenie, kiedy ujrzał jak Justin powoli osuwa się na beton. Bez zastanowienia ruszył w jego stronę. Klęknął przed bezwładnym ciałem przyjaciela. Był kompletnie zdezorientowany. Panika przesiąkała jego umysł, więc nie wiedział co powinien robić. Ana wybiegła zaraz za nim i od razu dopadła do Biebera. Chwyciła w dłonie jego głowę i ulokowała ją na swoich kolanach. Poczuła na ręce jakąś lepką ciecz i kiedy przybliżyła ją do twarzy, zorientowała się, że to krew. Dusiła się własnymi łzami, które na nowo spływały po jej policzkach. Delikatnie kiwała się w przód i w tył, razem z ciałem szatyna.
- Justin… - wyszlochała. – Proszę cię – miał zamknięte oczy i wyglądał tak spokojnie. Zupełnie jakby spał. Ale przecież wcale nie spał… - Otwórz oczy, Justin… - mówiła przez łzy, przyciskając ciało chłopaka do swojej klatki piersiowej. – Zrób coś do cholery, Haynes – krzyknęła, czując jak puszczają jej nerwy. Nie była w stanie dłużej, chować emocji na dnie. Spojrzała na blondyna wyczekująco. Ze stresu złapał się za głowę i ciągnął za końcówki włosów. Gdyby tylko mógł, wyrwałby je wszystkie.
- Wiem – powiedział po chwili, gdy w umyśle zaświtał mu jakiś pomysł. – Znam kogoś kto może mu pomóc – dodał i siłą, odciągnął Anastasię od Justina. Następnie chwycił jego ciało i wziąwszy je na ręce, ruszył w kierunku samochodu. W tym samym czasie zapłakana Ana otworzyła drzwiczki pojazdu, by choć trochę pomóc Coltonowi. Ułożył ciało Biebera w bezpiecznym miejscu i sam zasiadł za kierownicą. Anastasia siedziała po jego prawej stronie i co chwilą oglądała się za siebie z nadzieją, że może Justin się obudził.
Przekręcił kluczyki w stacyjce. Auto wydało z siebie charakterystyczny dla antycznych wozów jazgot. Uśmiechnął się pokrzepiająco do Any i chciał tym gestem choć trochę dodać jej otuchy. Starał się wyglądać na opanowanego, choć w rzeczywistości wariował. 


Anastasia pośpiesznie otworzyła drzwi przed Coltonem, który na rękach trzymał ciało Justina. Starała się być silna, bo przecież nie raz obiecywała to swojemu chłopakowi. Ale gdy, widziała jego bezwładne ciało, łzy same cisnęły się do jej oczy, kalecząc źrenice. Zagryzała wargę do krwi, byle tylko się nie poddać.
W mgnieniu oka pokonali dystans jaki dzielił ich od kolejnego pomieszczenia.
- Panie Howard? – spytał niepewnie Colton i posłał towarzyszce pokrzepiający uśmiech, jakby chciał dodać jej tym gestem choć odrobinę odwagi. Głos mu się trząsł i odbijał się echem od ścian pokoju. Mina mu zwiędła, kiedy nie otrzymał jakiejkolwiek odpowiedzi. Jak na złość, akurat w takim momencie, nie było, jedynej osoby, która mogłaby im pomóc. Westchnął zrezygnowany. Nie chciał pokazywać Anie, że sam już dawno się poddał. Nachylił się nieco, próbując dosłyszeć ledwo słyszalny oddech Justina. Gdy miał wrażenie, że ostatnia nadzieja na ratunek Biebera przepadła, zza korytarza wyłoniła się jakaś sylwetka.
Postać zrobiła kilka kroków na przód i już po chwili Haynes rozpoznał w niej znajomą osobę. Odetchnął z ulgą.
- Colton? – wydusił z siebie wyraźnie zaskoczony mężczyzna. Miał może około czterdziestu lat, kruczoczarne włosy, które odstawały na każdą stronę i duże niebieskie tęczówki. Nieśmiały uśmiech wkradł się na usta bruneta, a wokół jego tęczówek zarysowały się kurze łapki. Minęło kilka chwil, zanim owy mężczyzna zjechał wzrokiem na ciało, jakie Colton trzymał w drżących dłoniach. Momentalnie otworzył usta z przerażenia. Zdał sobie bowiem sprawę kim była nieprzytomna osoba.
- O Mój Boże, co się do licha stało? – podniósł ton o kilka stopni i wyrzucił ręce w powietrze. Haynes uniósł dłoń ku górze, dając mu do zrozumienia, żeby nie zadawał więcej pytań. – Dobrze, spójrzmy co mu dolega – mruknął posępnie, wskazując brodą na kolejny pokój.
Anastasia wypuściła powietrze z ust z cichym świstem. Nadzieja, którą wciąż kurczowo przy sobie trzymała urosła w siłę, ale wciąż czuła ten dziwny niepokój w podbrzuszu.
Jakby coś miało pójść nie tak.

*
Od autorki: Przepraszam za lekki postój, ale nie miałam czasu na publikowanie rozdziału. Jak wam się podoba? Dajecie wiarę, że to przedostatni rozdział? 

Skoro to opowiadanie powolutku dobiega końca, wszystkich was zapraszam na moje nowe fanfiction -> faked-boy <- zupełnie inna historia! Coś czego jeszcze nie było! Wystarczy, że zajrzycie! A nóż, widelec wam się spodoba! :) 

46 komentarzy:

  1. Wspaniały...nie mogę uwierzyć, że to już przed ostatni rozdział :(

    OdpowiedzUsuń
  2. słucham ?! to już przedostatni rozdział? ale jak to? :O

    OdpowiedzUsuń
  3. swietny. szkoda ze to juz przedostatni.. @againineedyou

    OdpowiedzUsuń
  4. jak to przedostatni, jeju ciekawe jakie jest zakończenie

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeju, jak to przedostatni? :c będe tesknić i napewno bd czytać twoje nowe ff <3 ily :* / @aj_em_belieber

    OdpowiedzUsuń
  6. Syper rozdział ;* Przedostatni?! No nic, będę czytać nowe opowiadanie na sto procent kochana. <3
    http://prawda-klamstwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. O jejku mam nadzieję że wszystko będzie dobrze:"( piękny rozdział♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. przedostatni? ok płacze. nie dość, że zbliżamy się do końca, z justinem jest źle i ta muzyka. :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudoowny *_* biedny Justin

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział i jestem ciekawa co z Justinem ???:)

    OdpowiedzUsuń
  11. jezu... genialny rozdział *O*
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham to ♥
    ja nie chce końca :'')

    OdpowiedzUsuń
  13. genialny ! :* ♥ kocham to

    OdpowiedzUsuń
  14. niech on nie umrze bo zryjesz mi psychike

    OdpowiedzUsuń
  15. jej, żeby tylko Justinowi nic nie było... :(
    nie mogę uwierzyć, że to już prawie koniec jego opowiadania. :( będę tęsknić. :* hahah <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  16. Serio przedostatni? Nieeeeee, nie możliwe :( Jestem tutaj od początku i smutno mi, że ta historia się kończy :<

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawy rozdział ale mam nadzieję że nie umrze Justin w ostatnim...

    OdpowiedzUsuń
  18. co, przedostatni ? o nie ;c jak Justin umrze w ostatnim chyba się rozryczę :c
    @4everWithJus

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny! Wiedziałam, że to Colton strzelił w Kita! :-D
    Szkoda, że to już przedostatni...

    www.whenever-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. o kurcze... co ?! jak to przed ostatni rozdział ? nie mogę w to uwierzyć :CC ...
    świetny, *,*..mam nadzieję, że Justin wyjdzie z tego ...
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział <3



    http://love-the-way-you-lie-baby.blogspot.com/
    Zapraszam <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Wielka szkoda że już prawie koniec :c wciągnęłam się w to opowiadanie :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Szkoda,że to przedostatni rozdział.Mam przeczucie,że Justin nie przeżyje.

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudoowny rozdział *_* nie moge uwierzyć ze to już przedostatni ;((( nwm czemu ale mam przeczucie ze Justin z tego nie wyjdzie :( Prosze niech to opowiadanie skończy sie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  25. Co juz prawie koniec?? Nieee!!!! ;(((( wspaniały rozdział

    OdpowiedzUsuń
  26. Genialny rozdzial niech Justin z tego wyjdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Kocham *_* szkoda ze to juz prawie koniec bd brakowlo mi tego opowiadania ;(

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam nadzieje ze z Justinem bedzie wszystko ok :(

    OdpowiedzUsuń
  29. O matko!
    Jak jemu cos się stanie ona sb z tym nie poradzi.
    Jeju Justin musi żyć!!!!!!!!!
    Nie moge wytrzymac że to już przedost rozdzial tak bardzo kochm to opowiadanie
    To jest takie smutne
    Już nie moge się doczekąć następnego
    Mam nadzięje że bdz szybciutko :D
    muchlove :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Genialny rozdział *_* tylko zeby Justin wyszedl z tego caly :))

    OdpowiedzUsuń
  31. Kocham to *______________*

    OdpowiedzUsuń
  32. Niee!!!! nie moge uwierzyz ze to juz prawie koncowka :((( kocham to opowiadanie szkoda ze juz sie konczy ;( Swietny rozdzial czekam niecierpliwie nn :***

    OdpowiedzUsuń
  33. Cudoowny ^___^

    OdpowiedzUsuń
  34. :(((( Niee czemu to juz prawie koniec? ;(

    OdpowiedzUsuń
  35. Ej no ja tu czekam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  36. kiedy następy? :c

    OdpowiedzUsuń
  37. Kiedy kolejny .?

    OdpowiedzUsuń
  38. Dodasz ostatni ?

    OdpowiedzUsuń
  39. OMFG! Czy Justin przeżyje? Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  40. Dlaczego tak długo nie ma rozdziału?!

    OdpowiedzUsuń