niedziela, 26 stycznia 2014

- 44 - The Walking Dead!



W momencie, kiedy znaleźli się przy Impali, Justin poczuł wibrację w swojej prawej kieszeni. Skrzywił się nieco, bowiem nie miał ochoty prowadzić z nikim żadnych rozmów. Telefon jednak jak na złość wciąż się odzywał, dlatego chłopak od niechcenia spojrzał na jego ekran. Miał dziwne przeczucie, że pojawiający się na wygaszaczu numer prywatny może pomóc mu odnaleźć Anę. Jednym ruchem odblokował komórkę i wciskając na dotykowym ekranie zielona słuchawkę, przyłożył urządzenie do ucha.
- Co u mojego ulubieńca? – usłyszał dziwnie znajomy mu głos. Zmarszczył nos, jakby się nad czymś zastanawiał i odruchowo okręcił się wokół własnej osi. Długo próbował rozszyfrować z kim właśnie rozmawia i udało mu się to dopiero, gdy chłopak znów się odezwał. – Nie mieliśmy okazji dobrze się poznać…
- Walker – wysyczał. Następnie wskazał zdezorientowanemu Coltonowi, aby wsiadł do auta i sam uczynił to samo.
- Punkt dla ciebie, kolego! – powiedział entuzjastycznie Kit i pewne było to, że właśnie triumfalnie się uśmiecha. – Dałbyś wiarę, że to ja? The Walking Dead! – dodał, wspominając popularny na całym świecie serial. – W każdym bądź razie, Ana jest ze mną. Cała i zdrowa. Jeszcze – zaakcentował ostatnie słowo, czym jeszcze bardziej rozwścieczył Biebera.
- Gdzie jesteś gnido?
- Vegas, złociutki - wyjaśnił, na co Justin uniósł delikatnie brwi.
Zanim Justin zdążył cokolwiek powiedzieć, usłyszał sygnał zerwanego połączenia. Ze złości rzucił telefonem o  tylne siedzenie. Schował twarz w dłonie, rozmasowując pulsujące skronie, aby choć na chwilę mógł się na czymś skupić.
- Vegas? – powtórzył z oburzeniem sam do siebie. Haynes spojrzał na niego jak na kompletnego idiotę. Z tego wszystkiego zaczynał mamrotać głupoty? – Cholera, on jest kurwa w Vegas, jakim cudem?  – zerknął na przyjaciela, który rozłożył bezradnie ręce. Sam nie rozumiał jak ktoś mógł przemieścić się z tego małego miasteczka do samego Vegas, w tak krótkim czasie. Wydął wargę i wyglądał wtedy na przygnębionego.
Justin nie mógł pozbierać myśli. Vegas, Vegas, Vegas… I wtedy zrozumiał. Tutaj wcale nie chodziło o znane na całym świecie miasto rozrywki.
- Wiem, gdzie to jest! - krzyknął nagle i wyprostował się niczym sprężyna.
- Chyba każdy wie, gdzie jest Las Vegas, Justin. Ameryki to ty nie odkryłeś…  - podrapał się po karku Haynes. Justin w odpowiedzi dał mu kuksańca w żebra. Naprawdę był taki głupi czy udawał?
- Tu nie chodzi o miasto, idioto! – warknął Bieber i wywrócił oczami. – Jedziemy! – polecił, a sekundę później silnik Chavroleta wydał z siebie znajomy dla uszu chłopaka jazgot.
Później wspomnienia uderzyły w szatyna ze zdwojoną siłą i nie był w stanie od nich uciec.

Justin siedział na miejscu pasażera, zaraz obok swojego starszego brata, który oddychał spokojnie, skupiając się na przemierzanej przez samochód, drodze. Chłopak nie wiedział, gdzie dokładnie zmierzają, bowiem Jaxon uznał to za niespodziankę. Nie zadawał jednak zbędnych pytań i cierpliwie czekał, aż dojadą do wyznaczonego celu.
Podziwiał przez zabrudzoną szybę, zmieniający się co chwila krajobraz, aż w pewnym momencie, stwierdził, że ta okolica nie jest mu w ogóle znajoma.
Nie liczył czasu, ale był przekonany, że auto zatrzymało się dopiero po upływie kilkunastu minut, które ciągnęły się w nieskończoność. Silnik powoli zgasł. Justin wysiadł z wozu, a zaraz za nim starszy Bieber. Blondyn objął brata ramieniem i uśmiechnął się cwaniacko.
- Witam w Vegas, bracie! – ćwierknął radośnie Jaxon i poklepał szatyna po barku.

Kit krążył wokół swojej byłej narzeczonej niczym drapieżnik, czający się na ofiarę. Milczał, w ciszy podziwiając jej rysy twarzy. Choć wyglądała identycznie jak w momencie, kiedy widział ją po raz ostatni, to coś zmieniło się w niej nieodwracalnie. Miał przy sobie Anastasię Dawes, ale to nie była ta sama dziewczyna, którą znał.
W końcu kucną przy niej i wplótł między palce kosmyki kasztanowych włosów towarzyszki. Przez dłuższą chwilę intensywnie się im przyglądał, aż wreszcie rozchylił lekko usta.
- Podobają mi się twoje nowe włosy – wymruczał, a na twarzy Any wdarł się grymas. Nienawidziła bliskiego kontaktu z tym mężczyzną. Brzydziła się go i z całego serca nim gardziła.
- Kit proszę cię, wypuść mnie – skamlała, jednak on pozostawał niewzruszony. Zaśmiał się gardłowo, przyprawiając tym samym szatynkę o ból głowy.
- Przykro mi, Ana – wstał i zrobił smutną minę, choć w rzeczywistości, wcale nie było mu żal. Już dawno temu wyzbył się jakichkolwiek uczuć. Nie chciał bowiem, żeby przez nie stał się kruchy niczym płatki róży. Musiał być twardy i silny. A jakiekolwiek emocje przeszkodziłyby mu w osiągnięciu tego celu. – Widzisz, chodzi o to, że skoro ja nie mogę cię mieć, to nikt nie będzie cię mieć! – krzyknął. Wpadł w furię. I jeśli Anastasia wcześniej się go bała, to teraz była przerażona na śmierć. Nigdy w życiu nie widziała Walkera w tak obłąkanym stanie, a przecież nie raz tracił kontrolę.
Kosmyki blond włosów sterczały mu na każdą możliwą stronę. Wymachiwał rękoma, jak opętany. W tych ciemnościach bez problemu mogła dojrzeć jego ciemne oczy, w których widniała już jedynie złość. Nie było już dawnego Kita, w którym się zakochała. Ten chłopak stracił swoje człowieczeństwo i zamienił się w kogoś tak brutalnego, że na samą myśl o tym, na ciele Any pojawiały się dreszcze.
- Kochałem cię, Ana – kontynuował. Nie zwracał chociaż najmniejszej uwagi na skuloną ze strachu dziewczynę. – A ty mnie wychujałaś. Źle ci ze mną było?
- Tak! – krzyknęła, niesiona nagłą pewnością siebie. – Byłeś okropnym narzeczonym, Kit! Znęcałeś się nade mną, nie mogłam tak dłużej! Jesteś potworem! – mówiła na jednym tchu. Sama nie wiedziała skąd nagle pojawiła się u niej ta odwaga. Ale w jakimś stopniu jej ulżyło. Pierwszy raz powiedziała mu prosto w twarz, co o nim myśli. Szybko tego pożałowała.
Walker zamachnął się i uderzył ją w twarz tak silnie, że wywróciła się i głową walnęła o drewniany słup. Wrzasnęła w pustą przestrzeń, aby sekundę później zalać się gorzkimi łzami. Krople słonej cieczy spływały po jej policzkach wciąż na nowo i najwyraźniej nie miały zamiaru przestać.
A potem zadał jej kolejny cios i następny, i jeszcze następny… W końcu ledwo kontaktowała. Wszystko wokół się rozmazało i tworzyło różne wzorki. Szumiało jej w głowie, a przed oczami miała mroczki. Czuła tylko ból fizyczny, ale również taki, który zadomowił się w sercu Anastasi. Prosiła jedynie o błogą nicość. Czuła metaliczny smak krwi na ustach. Miała ciężkie powieki i niemal same się zamykały.
Kiedy czuła, że powoli traci świadomość, usłyszała jakiś głośny huk. Ostatkiem sił podniosła się na kolana i rozejrzała się dookoła. Stał tam. W drzwiach i patrzył w jej kierunku.
Pomodliła się wtedy, aby to wszystko nie okazało się wymysłem jej chorej wyobraźni. 

*
Tak jak wcześniej wspominałam, ruszyłam z nowym opowiadaniem(FAKED-BOY). Nie ukrywam,że chciałaby osiągnąć z nim taki sukces, jak z posing-pretense. Dlatego jeśli lubicie mój styl pisania i pomysły, proszę chociaż tam zajrzyjcie. To zajmie wam parę chwil! Dodatkowo będę wdzięczna za każdy komentarz, każdego nowego obserwatora! Jeśli możecie, polećcie bloga u siebie, na pewno się odwdzięczę! LICZĘ NA WAS! :)

35 komentarzy:

  1. świetny rozdział. ugh szkoda mi any, jeszcze kit tak ją pobił :( nie mogę się doczekać kolejnego xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Kit to potwór... Dobrze, że Ana go zostawiła. Jus bohater xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny !!! nie mogę uwierzyć, że Kit tak pobił Anę. nienawidzę go. Ale Justin pewnie skopie mu za to dupę. @iheartblaugrana

    OdpowiedzUsuń
  4. jgkjgkhdghjdkhjhvkj swietny!
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniały rozdział! <3 @againineedyou

    OdpowiedzUsuń
  6. jeju wspaniały rozdział!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisteeee <3 ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. O boże niech teraz Justin zajebie tego Kit'a żywcem ! xd
    Oczywiście poleciłam Faked Boy na moim blogu :)

    http://second-vistage-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale chuj z Kita ! Mam nadzieję, że Justin zdąży uratować Ane, a ptzy okzaji zabić Kita ! Zajebisty rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  10. o!
    ale sie dzieje
    Oby Justin uratowłam Anę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratuluje! Twój blog został właśnie nominowany do VBA, więcej szczegółów znajdziesz u mnie http://prawda-klamstwo.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Co za chuj z tego Kita!!! Niech szybko Justin uratuję ją. Rozdział wspaniały jak zwykle z resztą :) Czekam nn <3 @natalusia99
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Justin wybawca, zapewne uratuje Anę :D Na całe szczęście. Mam nadzieję, że po tym dziewczyna nie wypnie się na niego i znowu będą razem :D
    W moim mieście jest klub Vegas xD
    Rozdział super :) A Twojego nowego bloga już poleciłam pod rozdziałem tutaj http://maybe-we-can-save-each-other.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Biedna Ana, tak mi jej szkoda :( Mam nadzieję, że uda się Justinowi ją uratować. Ale na pewno nie wyjdzie dziewczyna z tego cało :'(

    ( http://collision-fanfiction.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  16. nienawidzę Kita chuj z niego!!!!
    mam nadzieję, że Justin go zabije !!!!
    Biedna Ana:c

    OdpowiedzUsuń
  17. Liczę, że Justin nie będzie już tak miły dla Kita.
    A rozdział cudowny. <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny rozdzial kocham to opwiadnie *_____* biedna Anna niech Jus skopie tylek Kitowi to bedzie piękne *-*

    OdpowiedzUsuń
  19. Wspaniały rozdzial czekam nn :***

    OdpowiedzUsuń
  20. Nienawidze tego Kita, a co do rozdzialu to cudowny
    Czekam na nn ♥@lovemajuztin

    OdpowiedzUsuń
  21. jak ja kocham to opowiadanie ♥ jest cudowne , naprawdę ;)) a co do nowego to już czekam na pierwszy rozdział ;))

    OdpowiedzUsuń
  22. Dlaczego skończyłaś w takim momencie? Buu :< Chcę już kolejny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  23. Kit aka potwór.
    Justin aka bohater <3
    kocham. *___* czekam już na następny rozdział <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  24. To na pewno nie wytwór wyobraźni. To Justin. Przyjechał ją uratować. Omg.
    @I_NeverGiveUp

    OdpowiedzUsuń
  25. UbdhAohdclShk :) Masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  26. świetny! niech Justin już przyjedzie i go zabije. proszę.

    OdpowiedzUsuń
  27. *____________________________*

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudowny.!czemu skonczylas w takim momencie?:c kuurcze..jestem strasznie ciekawa co dalej..
    Z niecierpliwością czekam na kolejny
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń