Proszę przeczytajcie notatkę pod postem! :)
Anastasia uniosła ciężkie powieki i próbowała przyzwyczaić się do
ciemności, jaka panowała wokół. Bolała ją głowa, było jej niedobrze i czuła się
tak, jakby ktoś nafaszerował ją lekami na kaszel. Próbowała się poruszyć, ale
coś skutecznie jej to uniemożliwiało. Zajęło jej chwilę, zanim zorientowała
się, że zarówno dłonie jak i kostki przywiązane ma to jakiegoś słupa. Nie miała
zielonego pojęcia ile czasu spędziła w tym miejscu.
Przełknęła nerwowo ślinę. Kto mógł chcieć ją skrzywdzić?
Sznur wpijał się w nadgarstki Any, przyprawiając o taki ból, że
miała ochotę krzyczeć. Była jednak na tyle mądra i wiedziała, że tylko
rozwścieczy tym porywacza. Powstrzymała się więc, przygryzając wargę, aż do
krwi. I modliła się, aby Justin był już w drodze.
Choć ich ostatnim wspólnym wspomnieniem, był moment, gdy Ana
poddała się i postanowiła go zostawić to gdzieś w głębi czuła, że ją znajdzie.
Usłyszała dźwięk przypominający otwieranie drzwi, a później
ujrzała jakieś światło. Ktoś schodził po schodach, kierując się prosto do podziemi.
Każdy kolejny krok nieznajomego niósł za sobą delikatne skrzypnięcie podłoża.
Anastasia zamknęła oczy i zacisnęła usta w wąską linię,
przylegając do słupa, w obawie przed najgorszym. Ale nic z tych rzeczy, które
wyobrażała sobie, się nie stało. Poczuła tylko jak ktoś klęka obok, a jego
oddech uderza o jej skórę. Przełknęła ślinę i odważyła się otworzyć oczy.
To co ujrzała, przeszło jej najśmielsze oczekiwania.
Mimo ciemności, wszędzie poznałaby te rysy twarzy i błyszczące
dziwnym światłem, brązowe tęczówki.
Jeśli wcześniej czuła się sparaliżowana, to teraz żadna komórka
jej ciała nie reagowała. Zamrugała kilkakrotnie, jakby chciała się upewnić, że
to nie sen. Bo tak właśnie się czuła. Jak w kiepskim koszmarze, który nawiedzał
ją w nocy. Przerażenie malowało się na jej okrągłej buzi i to ogromnie
satysfakcjonowało porywacza. Uśmiechnął się chytrze i chwycił za podbródek dziewczyny,
zmuszając ją, aby uniosła na niego wzrok. Cała się trzęsła, a żołądek skurczył
się do wielkości orzeszka. Próbowała się odezwać, ale gula w gardle,
naciskająca na struny głosowe, uniemożliwiała to pannie Dawes.
- Prze-prze-przecież… t-ty-ty… - wydusiła w końcu, ale głos miała
nienaturalny, jakby nieobecny. Odchrząknęła więc, by brzmieć choć odrobinę
lepiej. Nie mogła pokazać jak bardzo się boi, choć w rzeczywistości umierała ze
strachu.
- Nie żyję? – odezwał się młody chłopak. Miał oschły i ochrypły głos.
Chwilę później roześmiał się tak głośno i złowieszczo, że dźwięk ten pozostał,
gdzieś w umyśle Any i non stop nawiedzał ją.
Justin nie omieszkał nawet zapukać w drzwi, jak zwykły człowiek.
Zamiast tego wziął zamach i z całej siły, jaką w sobie zebrał uderzył w drewno,
powodując, że wypadło z zawiasów. Odwróciwszy się przez ramię, uśmiechnął się
triumfalnie do idącego za nim Coltona, który kręcił głową z dezaprobatą.
- Istnieje coś takiego jak dzwonek, wiesz? – pouczył go blondyn,
co Bieber skomentował machnięciem ręki. Przejście przez długi hol w takim
zdeterminowaniu zajęło mu co najwyżej minutę. Gnał tak szybko, że sam Haynes z
dłuższymi nogami, nie mógł go dogonić.
Szatyn wpadł do salonu i rozejrzał się dookoła. Zack stał z
opuszczonymi do kostek spodniami i bokserkami, opierając się o kanapę. Tuż obok
niego klękała jakaś mocno wymalowana panienka i zabawiała się jego członkiem.
Justin mimowolnie skrzywił się i poczuł
jak narasta w nim odruch wymiotny. Nie przejął się jednak zbytnio tą scenką, bowiem
zaczął dokładnie przeszukiwać każdy kąt, ogromnej willi Gomesa. Chłopak
odziedziczył ją po zmarłym ojcu, który był jednym z najbogatszych ludzi w
okolicy. Ale nie to było ważne.
Justin skupiał się teraz na tym, że Any n i g d z i e
nie było. Przepadła bez śladu.
Zack właśnie podciągał swoje spodnie i rozkazał nieznajomej
dziewczynie, aby zostawiła ich samych.
- Idealne wyczucie czasu, Bieber – powiedział oschle. – Co cię
sprowadza w moje skromne progi?
Dając upust emocjom, szatyn dopadł do Gomesa i popchnął go na
ścianę. Łokieć przyciskał mocno do szyi Gomesa, pozbawiając go swobodnego
dostępu do tlenu. Brunet z trudem łapał w płuca powietrze i aż poczerwieniał
na twarzy. Justin zajrzał mu w twarz z rządzą mordu w oczach.
- Gdzie ona jest? – wysyczał przez zaciśnięte zęby. Zack w
odpowiedz otworzył szerzej oczy i uniósł brwi w pytającym geście. Nie mógł
zrozumieć co właśnie się tutaj dzieje. – Gdzie ona kurwa jest, śmieciu? –
powtórzył szatyn i jeszcze mocniej naparł na niego ciałem.
- K-kto? – wyjąkał Gomes, gdy udało mu się na chwilę złapać
oddech.
- Ana do cholery! Nie jestem idiotą! Wiem, że ty za tym stoisz –
wskazał na niego palcem, po czym zacisnął dłoń w pięść i wbił ją prosto w bok
twarzy Zacka. Nie mógł już zapanować nad złością i miał ochotę zadawać mu cios
za ciosem. Zapewne doszłoby do tego,
gdyby Colton nie odciągnął go do tyłu.
- Daj spokój. On nic nie wie – wyszeptał mu do ucha, ale nawet nie
oderwał wzroku od bruneta, który właśnie ocierał kąciki ust.
- Posłuchaj swojego body garda, Bieber – potrząsnął głową Gomes i
wstał, podpierając się o ścianę. – Pomyliłeś adresy, chociaż… - podrapał się po
karku. Nagle odzyskał swoją dawną pewność siebie. – Zaczynam żałować, że sam na
to nie wpadłem! – poruszył zabawnie brwiami i uśmiechnął się w najbardziej
arogancki sposób. – Mniejsza. Pogratulować mu odwagi, zadzierać z tobą?
Musiałeś go nieźle wkurzyć, Bieber!
Haynes trzymał Justina za ramiona i z trudem mógł go powstrzymać
przed wystartowaniem do Gomesa. Szatyn bowiem rzucał się i wymachiwał rękoma w
każdym możliwym kierunku.
- Nie traćmy na niego czasu – mruknął do Justina. Następnie
popchnął go w kierunku drzwi, upewniwszy się ówcześnie, że znów nie wybuchnie.
Odwrócił się jeszcze przez ramię. W spojrzeniu Gomesa dojrzał coś na wzór współczucia.
Wiedział jednak, że tylko udaje.
- I Zack? – zagadnął, na co brunet zmarszczył brwi. Wtedy Colton
kompletnie niespodziewanie uderzył go w nos z łokcia. Momentalnie twarz Gomesa
zalała się szkarłatną cieczą. Justin zszokowany otworzył szerzej oczy, ale
sekundę później zakrył usta dłonią, zanosząc się śmiechem. – Zawsze chciałem to
zrobić – dodał na odchodne Haynes i kiedy znalazł się już przy przyjacielu,
przybił z nim żółwika.
*
Kochani mam do was przeogromną prośbę! Postanowiłam zacząć publikować swoje nowe opowiadanie i prolog ukarze się już w moje urodziny (21 stycznia) Jeśli jesteście zainteresowani, bądźcie czujni i czekajcie! Proszę też, abyście kliknęli tutaj RT, jeśli macie konta na tt :) Dla was to zaledwie sekundy, a mi cholernie zależy, aby jak najwięcej osób usłyszało o tym opowiadaniu. Z resztą o wiele lepiej pisze się, gdy motywują nas najlepsi na świecie czytelnicy! Mogę więc na was liczyć?
dzieje się, oj dzieje.. mam tylko nadzieję, że Justin znajdzie Anę i wszystko będzie już okej <3
OdpowiedzUsuńno i czekam na NN (i nowe opowiadanie!)
@saaalvame
świetne! nie mogę się doczekać następnego xx @againineedyou
OdpowiedzUsuńKolejny cudowy rozdział, mam nadzieję, że Justin znajdzie Ane :) czekam na nn♥ @lovemajuztin
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:-)
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudo. <3
OdpowiedzUsuńCzy to Kit porwał Ane?! Tylko on przychodzi mi do głowy :D W ogóle się tego nie spodziewałam, ale podoba mi się akcja :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, jak każdy :) Czekam już na kolejny, no i na te nowe opowiadanie również :) Na pewno dodam je do listy ulubionych na swoim blogu :)
Pozdrawiam!
nie mogę zdradzić kto ją porwał, ale w najbliższych rozdziałach wszystko się wyjaśni! :)
Usuńgfdsdfkks No ja tu umieram.. boziuuu to bylo zajebiste czekam nexta i na link do nowego opwiadania ;3
OdpowiedzUsuńzapraszam --> http://prawda-klamstwo.blogspot.com/
Omg świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńWow, nic innego nie mogę napisać jhejehh3uiireghuqwhehucv <3
OdpowiedzUsuńświetny :) mam nadzieję, że Justin szybko ją znajdzie :)
OdpowiedzUsuńczekam na nowy ;3
@magda_nivanne
O boże ! Chyba domyślam się kto porwał Any, chociaż po tobie wszystkiego można się spodziewać xd
OdpowiedzUsuńhttp://second-vistage-fanfiction.blogspot.com/
Jaaasne :) czekam na nowe opiwiadanie i swietny rozdział btw <3 mam nadzieję że w końcu to sure jakoś ulozy
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńhttp://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
super rozdział i w ogóle teraz ogarnęłam, że masz jeszcze jedno opowiadanie! zaraz wezmę się za jego czytania :> kocham jak piszesz i na pewno kolejny blog będzie tak samo świetny jak ten :)
OdpowiedzUsuńświetny <3
OdpowiedzUsuńmega! <3
OdpowiedzUsuń@jdbskindacrazy_
jeeeej świetny :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam to kfjgfdj mam nadzieję że szybko ją znajdzie :D
OdpowiedzUsuńhahaha mój kolega też ma 21 stycznia urodziny hahahah xd
świetny ♥
OdpowiedzUsuńświetny! i ten żółwik na końcu! haha ;D
OdpowiedzUsuńTak coś czóje że to Kit..
OdpowiedzUsuńBo wszystko co mówiła Ana sprowadza się do niego...
Boski rozdział
<3<3
Anana
Świetne ;)
OdpowiedzUsuńCudoowny <3
OdpowiedzUsuńCudowne ;)
OdpowiedzUsuńOMB ale się dzieję...
OdpowiedzUsuńBiedna Ana
Omg. Kit żyje i Ana jest z nim. Jejku. Ugh. Justin znajdź ją!
OdpowiedzUsuń@I_NeverGiveUp
biedna Ana. oby Justin znalazł ją jak najszybciej. końcówka najlepsza, jak Colton mu przywalił, a potem przybili sobie żółwika. czekam na następny x
OdpowiedzUsuńCzekamy na następny! :3
OdpowiedzUsuńKocham !! czekam nn ♥♥
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie ♥♥
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń