Jedną ręką
podpierał się o futrynę drzwi, a w drugiej trzymał klucze od mieszkania i
nieudolnie próbował trafić nimi w zamek. Zaklął pod nosem, uświadamiając sobie,
że ta czynność nie przyjdzie mu z łatwością, jak zawsze. Alkohol nieco ulotnił
się z jego żył, ale wciąż szumiało mu w uszach i obraz się lekko rozmazywał.
Pod wpływem kolejnego ruchu, zachwiał się na nogach i uderzył o drzwi. Syknął
głośno i z ust Justina wydobyła się wiązanka najróżniejszych bluźnierstw.
Dochodziła pierwsza w nocy i szczerze mówiąc, miał głęboko w poważaniu fakt,
czy kogoś przypadkiem nie obudzi.
Instynktownie
wyczuł w pobliżu czyjąś obecność, dlatego groźnie mrużąc oczy, odwrócił się w
tamtym kierunku. Obraz nadal nie był wyraźny i Bieber w ciemności zdołał
dojrzeć jedynie czarne włosy i błyszczący w świetle księżyca kolczyk. Równie
czarna jak tamtejsza noc koszulka opinała mięśnie chłopaka, dając do
zrozumienia, że musiał być nieźle
zbudowany. Za nim stało dwóch kolegów, którzy szczerzyli się jak małpa w
ostentacyjnie drogim swetrze.
Justin
przechylił głowę, aby móc się im lepiej przyjrzeć i dopiero po upływie kilku
dłużących sekund, coś mu zaświtało i żółta żarówka rozbłysnęła nad nim.
- Wróciłeś –
powiedział z obrzydzeniem i zrobił krok naprzód, by spokojnie spojrzeć z pełną
pogardą w twarz największego wroga.
- Stęskniłem
się za starymi śmieciami, szczególnie za tobą – odezwał się brunet z ogromną
ilością kpiny w ochrypłym głosie. Justin mocno wbił białe kły w delikatny
naskórek na jego wardze.
- Nie
powinieneś wracać – syknął Justin i poczuł jakby ktoś wstrzyknął mu do żył
adrenalinę. Ogromne ilości alkoholu momentalnie się z niego ulotniły.
Wyprostował się nieco i napiął wszystkie mięśnie. – Teraz będę musiał cię zabić
.
W odpowiedzi
usłyszał jak gardłowy śmiech Zacka roznosi się po okolicy. Dźwięk ten
przyprawił Justina o nagły ból głowy. Brunet w tym samym czasie mierzył
znajomego wzrokiem, milimetr po milimetrze, zacząwszy od czubka głowy. Owszem,
zmężniał od czasu, gdy ostatni raz się widzieli. Urósł nieco, rysy jego twarzy
znacznie się wyostrzyły, a opadającą na czoło grzywkę, zastąpiły postawione do
góry włosy. Oczywiście widać było również jak nabrał masy. Ale mimo to Zack się
go nie bał. Na Litość Boską, był zawodowym bokserem i Justin nawet gdyby chciał,
nie miał szans go pokonać.
- Oh nie żartuj
sobie, Bieber – machnął ręką brunet i ponownie się roześmiał. Tym razem złapał
się za brzuch i zgiął w pół. Zawtórowali mu jego koledzy.
Justin
spiorunował ich wzrokiem i ponownie zrobił parę kroków w ich stronę, tak, że
teraz jego ciało niemal stykało się z Gomesem. Przekręcił głowę, aby móc
spojrzeć w małe, brązowe oczy czarnowłosego. Justin z obrzydzeniem się cofnął i
skrzywił.
- Możemy to
załatwić tutaj, od ręki – dodał po chwili i znów uniósł wzrok, patrząc z rządzą
mordu na przeciwnika. Miał tyle pomysłów, jak sprawić aby umierał długą i
bolesną śmiercią. Na samą myśl o tym, uśmiechnął się szeroko. – Chyba, że
pękasz – zadrwił, uniósłszy prawą brew do góry.
Zack
momentalnie się wzdrygnął i potrząsnął energicznie głową. W mgnieniu oka stanął
bliżej Biebera i chwycił go za koszulkę, zgniatając ją rękoma. Justin mimo
szaleńczo bijącego serca, nawet nie drgnął. Jego mina nie zwiastowała nic
dobrego. Czekał tylko na kulminacyjny moment, aż wszystkie emocje, kłębiące się
w nim wybuchną i przestanie mieć jakiekolwiek skrupuły. Przymknął powieki
dosłownie na moment, zbierając w sobie cała siłę i… Odepchnął od siebie Gomesa
tak mocno, że przejechał plecami po betonie. Triumfalny uśmiech zawitał na
ustach szatyna. Usiadł na przeciwniku okrakiem i spoglądając prosto w jego
oczy, zacisnął mocno pięść i wymierzył mu pierwszy cios.
Brunet na próżno
próbował chwycić w ruchu nadgarstki Justina, jednak ten był zbyt
zdeterminowany, aby dać się złapać. Zadawał cios za ciosem, czując
niewyobrażalną ulgę i… przyjemność!
Niespodziewanie
ktoś chwycił go za ramiona i odepchnął na bok. Dwóch przydupasów Gomesa,
trzymało go w silnym uścisku, podczas gdy on, wierzgał nogami i rękoma gdzie
popadnie. Zack podniósłszy się z zimnego betonu, otrzepał ubranie z piasku i
posłał Bieberowi ostrzegawcze i zarazem współczujące spojrzenie. Chciał mu tym
uświadomić, że już po nim ; że to co zamierza z nim zrobić jest tak bolesne i
okrutne, a może nawet i brutalne. Zack dopadł do niego, wbijając mu kolano w
żebra. Justin syknął cicho, ale pierwszy raz w życiu uznał, że sześciopak
przydaję się też do innych rzeczy, niż podryw panienki. Następnie brunet
chwycił za barki Biebera i potężnie uderzył czołem w jego twarz. W ciągu kolejnych
sekund, Gomes sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej nóż, którego ostrze lśniło
w ciemności.
Ten gnojek
naprawdę zamierzał tak pogrywać?
Później
wszystko działo się bardzo szybko. Zack jednym gwałtownym ruchem, wbił nóż w
brzuch Justina, który jęknął przeciągle. Poczuł ból, ale był do niego
przyzwyczajony. Koszulka zaczęła nasączać się płynącą strużką czerwonej krwi. Szatyn
nie zamierzał więcej obrywać i w odpowiednim momencie kopnął w piszczel jednego
kolegę Zacka, aby później powalić kolejnego.
Chwycił w
dłonie swój pistolet i wycelował prosto w klatkę piersiową przeciwnika. Mina
Gomesa od razu zrzedła i momentalnie zbladł. Przełknął nerwowo ślinę.
- Nie zrobisz
tego – grał na czas.
- Nie bez
powodu nazywają mnie Bestią, Zack – mówił Bieber, krążąc obok dwóch leżących na
ziemi chłopaków, jednak nawet nie zamierzał spuścić wzroku z bruneta. Wyglądał
jak drapieżnik, czający się na swoją ofiarę. Wystarczyła jedna chwila i byłoby
po wszystkim. Ale czy poczułby wtedy ulgę? – Zmieniłem się. Mogę wszystko –
tłumaczył i podszedł do Gomesa, chwytając go za szyję, tym samym przykładając
mu broń do pulsujących skroni. – Chcesz się przekonać, że jestem zdolny do
wszystkiego? – głos miał do cna przesiąknięty gniewem i był wściekły do granic
możliwości.
Zack na marne
próbował się wyszarpnąć, lecz za każdym razem Justin jeszcze mocniej zaciskał
jego szyję. Brunet powoli tracił oddech, a obraz zaczął mu wirować.
- Walczmy –
szepnął w głuchą przestrzeń. – Tylko ty i ja. Bez twoich koleszków. Wygra
lepszy – dodał i popchnął czarnowłosego, który lekko się zachwiał. Widać było,
że nad czymś gorączkowo rozmyśla, bo jego brwi zlały się w jedną linię. Skinął
głową.
- Spotkamy się
na Wallop*, Bestio – odpowiedział, szyderczo się uśmiechając i akcentując
ostatnie słowo, zarysował w powietrzu cudzysłów. – Chłopaki spadamy – wskazał
brodą na stojący pod drzewem czarny samochód i pomógł wstać kolegom.
W tym samym
momencie, drzwi od mieszkania Justina otworzyły się z głośnym skrzypnięciem, a
w ich progu stanęła Ana. Obrzuciła ich wszystkich jednym spojrzeniem i z
przerażenia otworzyła szeroko usta. Nie potrafiła uwierzyć własnym oczom, ale
przecież nigdy jej nie zawiodły. Nie myśląc dłużej, podbiegła do Justina i
dojrzawszy krew na jego ubraniu, zakryła usta dłonią.
- Czy… czy… -
nie potrafiła wydusić z siebie choćby słowa. Jakaś gula okropnie mocno
naciskała na jej struny głosowe. – Czy oni cię skrzywdzili? – wybełkotała w
końcu, patrząc na Justina z ogromną ilością troski w brązowych tęczówkach.
*Wallop - po polsku mocno
uderzenie, pobić itd. Jak się domyślacie będzie to turniej, gdzie można
używać wszystkich sztuk walki ;)
*
Od Autorki: Lubię ten rozdział, na prawdę! Mam ogromną nadzieję, że wam też się spodoba. Jest chyba dłuższy, ale może mi się zdaję. Dziękuję za kolejną ogromną ilość miłych komentarzy, wejść i obserwatorów! Jesteście najlepsi!
Spodobało ci się? Napisz chociaż jedno słowo, to bardzo motywuje! :)
To opowiadanie jest niesamowite. Inne niż wszystkie jakie do tej pory czytałam. Kocham ^^
OdpowiedzUsuńnaprawdę ciekawy rozdział :) czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńświetny! ciekawe co Justin powie Anie... boję się tego pojedynku afgfasd Justin od razu mógł go zabić, ale nieeee musi pokazać swą męskość w walce, pfy :/
OdpowiedzUsuńKochana, ten rozdział jest cudowny!
OdpowiedzUsuńTo przejęcie Any było tak... cudowne?
Chyba Jej zależy na Justinie, ale to równie dobrze
może być takie... moje odczucie.
Mam nadzieję, że się bardziej... otworzą?
Ten rozdział jest świetny!
Naprawdę, bardzo go lubię i nie dziwię się, że Ty również. x
Nie wiem w sumie co napisać, bo mnie lekko przymurowało.
Jestem ciekawa następnego rozdziału... STRASZNIE! ♥
Lots of love,
@Mrs_Carolinex
jest cudowny, podoba mi się justin gdy jest taki wściekły omg
OdpowiedzUsuńUwielbiam to. Jej tylko żeby Jus wygrał i żeby nic mu się nie stało. :c nie wiem czy dobrze zrobił że dał taki pomysł. :/ ale bądźmy dobrej myśli. Xx @justiin_biebr
OdpowiedzUsuńkurcze, Justin musi to wygrać ! :d @befuddled_angel
OdpowiedzUsuńAWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW.. i znowu sram *_*
OdpowiedzUsuńJejuuu ! Matko ja już chce następny rozdział.. jak ona się o niego martwi i wgl. KURWA !
BŁAGAM BŁAGAM BŁAGAM !!! NIE KAŻ NAM CZEKAĆ DO NIEDZIELI BO NIE WYTRZYMAMY !!!!!!! ;______;
@smilelovejustin
"Nie bez powodu nazywają mnie Bestią, Zack." - to zdanie tak strasznie przypomina mi Dangera <3 ale Twoje opowiadanie nie może się z tamtym równać! :)
OdpowiedzUsuńOMG! jakie emocje! *________* njdbjlagxuyjweabxygwax... Justin musi wygrać ten pojedynek, musi! <3 czekam już na NN :)
OdpowiedzUsuń@saaalvame
Dla mnie rozdział dalej za krótki xD Ale jest naprawdę dobry! :) Jestem ciekawa kolejnej część, mam nadzieję, że Justin wygra ten turniej :D Skojarzyło mi się to z filmem "Po prostu walcz" :D
OdpowiedzUsuńŚwietny jest! *_* ciekawa jestem co będzie dalej <3 ciekawe jestem tego turniej z Zackiem <3 następny w środe? Chyba nie wytrzymam *_* miłego pisania <3
OdpowiedzUsuńtak, następny w środę :)
UsuńAkcja się rozkręca, podoba mi się to : )
OdpowiedzUsuńboski *o*
OdpowiedzUsuńrobi się coraz ciekawiej xd
super. *.*
OdpowiedzUsuńkocham to.
ciekawa jestem jak Justin zareaguje na Anę. o.0
jak zwykle genialnie :)
OdpowiedzUsuńrobi się coraz ciekawiej, z niecierpliwością czekam na kolejny x
BOSKIE *.*
OdpowiedzUsuńAwwww, świetne :)
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
O Bosh to było zajebiste hgahfshfgdfjdgjhfdj jaram się aaaaaaaa kocham to kocham ! @HugForBiebs
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten waleczny Justin. Ale przyznam, że w pewnym momencie zaczęłam się obawiać co do tego, kto jest lepszy...
OdpowiedzUsuńDodaj szybko nowy rozdział. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na rozdzial 2 http://following-liars.blogspot.com/
jaki świetny !!! <3333333333
OdpowiedzUsuńKurwa boooski<3
OdpowiedzUsuńciekawy rozdział, naprawdę mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńNa prawdę wspaniały jest ;) kiedy można spodziewać sir następnego ? ;)
OdpowiedzUsuńw środę ;)
Usuńcudowny *.*
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga. <3 Będę czytała do końca. ;D Czekam na nn i pozdrawaim ! ;*
OdpowiedzUsuńczekam na następny! *-*
OdpowiedzUsuńświetny, czekam na nn
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńTeraz czekam na coś ciekawego z Aną w kolejnym ^.^
Buziaki <3
@NowSuitUp
naprawdę świetnie piszesz nie mogę doczekać się nn
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaa!
OdpowiedzUsuńDzizas!
Biedny Jus.;o
Czekam na kolejny.:D
@OMB_OMJ
Grey, Grey i jeszcze raz Grey.
OdpowiedzUsuń-chamska podświadomość
-wewnętrzna bogini
-Anastasia "Ana"
-tekst "bo mogę"
okej, można się inspirować jakąś ksiażką, ale nie kopiować.
Istnieje coś takiego jak prawo autorskie, które Ty naruszyłaś, ściągając w/w elementy z "50 twarzy Greya".
Zastanów się dobrze nad kontynuacją tej historii.
Pozdrawiam.
w wielu opowiadaniach, które czytam natknęłam się na chamską poświadomośc i wewnętrzną boginią, imię Anastasia po prostu wpadło mi do gustu, a 'bo mogę' nie ma kompletnie związku z Greyem w mojej opowieści :))
UsuńSkopiowalas troche historie z filmu 'Safe heaven' w pierwszych rozdzialach
OdpowiedzUsuńAle ok pisz dalej :)
wzięłam tylko pomysł na opowiadanie z tego filmu, reszta jest zupłnie inna :)))
Usuńmgkfldjgkhmlfj <3
OdpowiedzUsuńbardzo spodobał mi się ten blog! będę stałą czytelniczką . pozdrawiam : *
OdpowiedzUsuńwreszcie miałam czas, aby wszystko w spokoju przeczytać.
OdpowiedzUsuńTo jest tak genialne, że wprost brakuje mi słów, aby opisać, jak bardzo mi się ten blog podoba. Kurcze, strasznie się wczułam w ten rozdział. Sposób w jaki piszesz sprawia, że można sobie wszystko dokładnie wyobrazić i niemal poczuć to, co czują bohaterowie. Aż mnie lekko zakuło w brzuchu, gdy Justin dostał tym nożem. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać czy jeden nie zrobi drugiemu jakieś poważnej krzywdy, jednak na szczęście do tego nie doszło.
A na końcu jak Ana się tak o niego przejęła ;3
Oczywiście liczę na to, że Justina wygra ten pojedynek, ba,on musi go wygrać.
Z tego co wyczytałam to rozdział w środę, wobec tego czekam tylko na nowość.
Pozdrawiam i życzę jak najwięcej weny, ale z tego co widzę chyba Ci jej nie brakuje ♥
@sweetheart_0702
Oh Justin ty zawsze musisz przyciągać kłopoty
OdpowiedzUsuń