niedziela, 7 lipca 2013

- 10 - Zły ruch.



       Mocniej chwyciwszy ramiona dziewczyny, przybliżył się do niej. Ich ciała stykały się ze sobą i z trudem przecisnęłaby się tam kartka papieru. Opuszkiem palców zaczął powoli wodzić po konturach odkrytego obojczyka. Roześmiał się melodyjnie, na słowa szatynki. Co w tym było śmiesznego? Oddychał spokojnie, pewny tego, do czego zmierzają. Bez nuty zawahania splątał ze sobą ich palce. Dłoń Any była chłodna, ale również niespotykanie delikatna, niczym aksamit bądź jedwab. Nawet nie umiała zaprotestować, gdy nachylał się nad nią. Wargi miał kusząco rozchylone. Wreszcie łapczywie wpił się w jej usta. Złapała go za pasek od spodni , pragnąc aby znalazł się jeszcze bliżej. W tym samym czasie Bieber przejechał koniuszkiem języka pomiędzy wargami dziewczyny. Mruknęła z rozkoszy niczym mała kotka. Był pokusą i gdy zjechał silnymi dłońmi od pleców Any, poprzez uda, zatrzymując się na pośladkach, które stanowczo ścisnął, uśpione w jej brzuchu motylki rozłożyły swoje skrzydła i poszybowały ku górze.
       W powietrzu niemal można było wyczuć namiętność.
       Kolanem rozchylił jej uda i jeśli było to możliwe, znalazł się jeszcze bliżej dziewczyny. Jego bliskość  miażdżyła ją. Nie przerywając pocałunków, Justin kreślił na podniebieniu Dawes nieznane wzory. Ośmielony wsunął ręce pod jej koszulkę i poczuła ich dotyk na skórze.
       - Należy mi się jakaś zapłata – sapnął, rozłączając ich usta i oparł swoje czoło o jej. Spojrzała na niego, unosząc brew w pytającym geście.  – Zapłata za mieszkanie tutaj – wyjaśnił. Momentalnie odepchnęła go od siebie z całej siły jaką, w sobie zebrała, a później zamachnęła się i uderzyła go w bok twarzy. Głowa Biebera odleciała lekko, ale poza tym nawet nie drgnął. Przymrużył oczy, które lśniły morderczym światłem.
       - Zły ruch – warknął. Przełknęła nerwowo ślinę. Co jeśli był taki sam jak Kit? Co jeśli zamierzał ją zatłuc na śmierć? Wycofawszy się nieco, przymknęła powieki, czując napływ wspomnień.

       Była tak roztrzęsiona, że filiżanka, którą trzymała w dłoniach drżała niebezpiecznie. Włosy jak nigdy miała potargane, a brązowe tęczówki lśniły łzami. Narastało w niej tysiące różnych emocji, od złości, poprzez zdenerwowanie, aż do cierpienia. Nie potrafiła nad sobą zapanować.
       Przyłożyła naczynie do ust  i upiła łyk idealnie ciepłej kawy, która trochę ją ocuciła.
       Jej przyjaciółka siedziała tuż obok, mocno ściskając ją za dłoń. Jako jedyna wiedziała co naprawdę dzieję się drzwiami mieszkania Any. Znała całą prawdę i czuła się okropnie, żyjąc z faktem, że nie może nic na to poradzić. Anastasia cierpiała każdego dnia, a Mary nie była w stanie jej pomóc.
Nie potrafiła dłużej oglądać w czekoladowych oczach koleżanki łez.
       - Ana – zaczęła cichutko, bojąc się, że ktoś ją usłyszy. – Musisz to skończyć.
       Dawes wydawała się być we własnym świecie, bo nawet nie zareagowała na słowa przyjaciółki. Uparcie wpatrywała się w jeden, martwy punkt na ścianie i pogrążyła się w myślach.
       Dźwięk przypominający otwieranie drzwi, rozniósł się po salonie, a dosłownie sekundę później w pomieszczeni znalazł się rozwścieczony Kit. Obiegł wzrokiem dookoła, aż wreszcie zatrzymał go na swojej dziewczynie. Ruszył w jej kierunku, jednak na drodze stanęła mu Mary. Była tak zdeterminowana, że nie mógł odepchnąć jej na bok.
       - Chcę porozmawiać z narzeczoną – wysyczał, stając na palcach, aby móc zobaczyć Anę. Pragnął, żeby na niego spojrzała, jednak nawet nie drgnęła. Próbowała ignorować fakt, że stoi obok. Chciała, aby to było tylko wymysłem jej wyobraźni. Jej ciało drżało, na samą myśl o kontakcie z nim. – Ana do cholery, musimy porozmawiać! – krzyknął. Obróciła się w stronę blondyna i uśmiechnęła blado. Skinęła głową, jednocześnie dając do zrozumienia przyjaciółce, że chce zostać z nim sama. Mary zrobiła to, o co poprosiła ją Ana, ale wcale nie podobał jej się ten pomysł.
       - Co chcesz Kit? – powiedziała cicho, a głos jej się załamywał.
Chłopak otworzył usta, aby wypowiedzieć na głos swoje myśli, lecz z jego krtani nie wydobył się żaden dźwięk. Usta powstrzymywały tysiące słów, które chciały się z nich wydostać.
       - To był zły ruch, że tutaj przyszłaś – mruknął po chwili, bujając się na piętach. – Policzmy się w domu.

       Łzy zaczęły piec ją pod powiekami. Tak bardzo nie chciała się teraz rozkleić. Nie przy nim. Nie mogła pokazać mu jak słaba była. Wykorzystałby to przeciwko niej. Wiedziałby, że ma przewagę.
Nawet nie zauważyła, kiedy stanął obok, dysząc jej nad uchem. Widziała jak na zmianę zaciska i rozprostowuje palce.
       - I co teraz zrobisz, Justin? – spytała i wyprostowała się, aby wydawać się wyższą. Bez skrępowania spojrzała mu prosto w oczy. - Uderzysz mnie? – minęła minuta zanim pokręcił przecząco głową.
Ana poczuła jak ogromy kamień spada z jej serca. Odetchnęła z ulgą.
       - Odpocznij – mruknęła na odchodne.

       Ana nie mogła spać tej nocy. Przewracała się jedynie z boku na bok, czując wbijające się w ciało sprężyny skórzanej kanapy. Miała w głowie kompletny mętlik i za nic nie potrafiła poukładać niesfornych myśli w jedną całość. Gdy zamykała oczy dosłownie na chwilkę oprócz spojrzenia niesamowicie brązowych tęczówek, wracały do niej urywki z przeszłość.
       - Ana, pożałujesz tego – słyszała głos Kita tak wyraźnie, jakby stał gdzieś obok, jednak kiedy podnosiła się do pozycji siedzącej, wokół panowała tylko ciemność.
       - Mnie się nie zostawia – głos Walkera w jej umyśle pojawiał się regularnie i był tak realistyczny. Dawes czuła się wtedy jak chora umysłowa osoba.
       Była godzina 7.59, a Anastasia krzątała się po kuchni w poszukiwaniu kawy, której domagał się jej organizm. Potrzebowała mocnej dawki kofeiny, która postawi ją na nogi. Czekał ją bowiem długi dzień w pracy. W towarzystwie Justina w dodatku. Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się nawet czy nie powinna zażyć jakiś leków uspokajających, by jakoś znieść obecność szatyna.
       - Szafka po prawo – usłyszała za plecami i wzdrygnęła się lekko, po czym gwałtownie odwróciła się w stronę, dochodzącego głosu. Justin opierał ręce na blacie kuchennym i lustrował ją wzrokiem, niczym najlepszy na świecie rentgen. Wpatrywał się w nią tak intensywnie, jakby chciał zapamiętać najmniejsze szczegóły jej wyglądu i ubioru. Oblizał usta, dostrzegając, że ma na sobie krótkie spodenki. Gdyby mógł ją teraz pocałować…
       Zmierzwił dłonią włosy, ciągnąc za ich końcówki, ale nawet na sekundę nie oderwał od niej wzroku.
       - Justin, czy ty rozbierasz mnie wzrokiem? – sapnęła i nie mogła powstrzymać śmiechu.
       - Rozbierałem – przyznał, kiwając głową.- Aktualnie nie ma już co ściągać – ponownie przejechał koniuszkiem języka po spierzchniętej wardze i uśmiechnął się cwaniacko. Oczy Any rozszerzyły się do tego stopnia, że wielkością przypominały dwie pięciozłotówki. Mimowolnie zagryzła dolną wargę, zeskrobując z niej zębami, cienki naskórek.
       - Czy ty próbujesz mnie podrywać, Bieber? – spytała, krzyżując ręce na klatce piersiowej, która na zmianę podnosiła się i opadała w równomiernym tempie. Znów jej serdeczny śmiech rozniósł się po pomieszczeniu.
       - Skądże – pośpiesznie pokręcił przecząco głową. – Ale jeśli wciąż będziesz przygryzać wargę, to będę zmuszony ci w tym pomóc – mrugnął do niej okiem i właśnie wtedy Ana usłyszała chóry anielskie, a jej kolana ugięły się.
        Justin był zmęczony i można było dostrzec to gołym okiem. Szatynka westchnęła ciężko.
       - Powiesz mi o co wczoraj chodziło? – mruknęła, ale spodziewała się tego, że nie otrzyma odpowiedzi.
       Jego brązowe tęczówki przewiercały ją na wylot, ale dostrzegła te radosne chochliki, które w nich szalały. Kpiący uśmiech tylko wzmagał jego atrakcyjność. Przechylił głowę. Długie rzęsy rzucały cienie na policzki chłopaka, sprawiając, że przedziwne uczucie zagościło w sercu Any.
       - To nie twój zasrany interes – barwa tonu zmieniła mu się na bardziej oschłą, a wyraz twarzy spoważniał. Nie chciał o tym rozmawiać. Nie potrzebował niczyjej pomocy i słów „Będzie dobrze”, bo równie dobrze mógł powtarzać sobie to do lustra, a skutek byłby taki sam. – Nie drąż tego temu, dobra? Nie będę o tym z tobą rozmawiał…
       Posłusznie skinęła głową. Nie miała szans z nim wygrać, nawet jeśli naprawdę zależało jej na tym, aby w jakiś sposób mu pomóc.
       - Idziesz do pracy? – spojrzała na niego spod lśniących rzęs i przerzuciła sobie przez ramię skórzaną torbę. Potrząsnął głową. – Myślałam, że pójdziemy razem…
       - Spokojnie, przyjdę później – powiedział nieco łagodniej. – I będziemy mogli dokończyć to, co zaczęliśmy wczoraj – zaśmiał się melodyjnie i poruszył zabawnie brwiami, na co Ana wywróciła oczami.
       Jak to możliwe, że w przeciągu  sekundy potrafi zmienić swój humor o 360 stopni? 

*
 Od autorki: Nie wierzę, że to już 10 rozdział! Dzisiaj zaczęłam pisać drugi sezon, ale zobaczę jak to wyjdzie, bo na razie kompletnie nie mam pomysłu jak to wszystko zakończyć. Pierwszy raz moje opowiadanie ma tyle czytelników i po raz pierwszy pod rozdziałem było aż 55 komentarzy! Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy!  

Przeczytaliście rozdział? Skomentujcie chociaż jednym słowem, proszę!

45 komentarzy:

  1. Moje serce stanęło na czas czytania tego rozdziału. Twój styl pisania po prostu czaruje, oh..
    @udermirrors

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam to opowiadanie, naprawdę myślałam że Justin ją uderzy..... a tutaj takie zaskoczenie. mam nadzieję że jedenasty rozdział dodasz szybko :)

    @drugbiebrus

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju jak ja kocham to opowiadanie *_* świetnie piszesz <3 bałam się, że ten Kit się tu pojawi haha :O życzę miłego pisania i napływu pomysłów <3
    @theBiebs4ever_

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa!
    lolololololololololol
    ja już chce kolejny.:D
    @OMB_OMJ

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu... już się przestraszyłam, że Justin Jej coś zrobi, uderzy, zgwałci, albo jeszcze coś innego, ale na szczęście nie! :)
    chciałabym pisać tak dobrze jak Ty <3 potrafisz zaciekawić... i już się nie mogę doczekać NN <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! ale Justin ma chyba jakieś problemy. jestem ciekawa jak to będzie dalej ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Twój styl pisania za każdym razem przyprawia mnie o dreszcze,
    połączone z zachwytem.

    Z każdym, kolejnym rozdziałem pojawia się ta sama "magia słów",
    dzięki której rozdział jest jeszcze bardziej cudowny.

    Ana intryguje Justina coraz bardziej, bo jest... inna?
    Myślę, że Go zaciekawia tym, że potrafi się postawić.

    Jestem strasznie ciekawa, co wyniknie z tej parki.

    Z góry przepraszam za krótki i chaotyczny komentarz,
    ale jestem na telefonie, a chciałam skomentować :)

    Lots of love,
    @Mrs_Carolinex

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny. Czekam na kolejny<3 xxo

    OdpowiedzUsuń
  9. O Boże ! Myślałam, że Justin jej coś złego zrobi ...
    Rozdział fantastyczny, :)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham ten rozdział,nie mogę się doczekać następnego <3
    @drbieber777

    OdpowiedzUsuń
  11. Komentuję na szybko, więc powiem jedynie, że rozdział jest boski! I czekam już na następny! Cieszę się, że rozpoczynasz już drugi sezon :)

    OdpowiedzUsuń
  12. matko ;o myślałam że on coś jej zrobi ;o
    rozdział jak zwykle genialny *.*
    @Stay_Strong_97

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham to opowiadanie. Serio ono jest takie rufhfhfhhgkvv *.*
    @TheSecondHope

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialne ! <333 Zakochałam się w tym *O* Proszę dodaj jak najszybciej kolejny rozdział :-***

    OdpowiedzUsuń
  15. GENIALNY. *_* Tylko tyle powiem. ;D I czekam na nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. matulo *.* Swietny to mało powiedziane ♥ czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. haha lool, świetny rozdział *O* @Julia_S_1d

    OdpowiedzUsuń
  18. rozdział jak zwykle genialny :)

    OdpowiedzUsuń
  19. omomomomomoomoomomom.. te momenty.. jak z Dangera ;___;
    #ily

    OdpowiedzUsuń
  20. Cholercia wciągnełam sie :D Świetnie piszesz naprawdę. Aż ci zazdroszcze takiego stylu bo mój jest kompletnie pozbawiony takich zwrotów jak u ciebie :) Czyta się to gładko i zdecydowanie za szybko mimo że rozdziały mają jakąś tam długość :D Moglabys informować mnie o nowych? @fawharreh kc <3

    OdpowiedzUsuń
  21. cudowny *__*
    koocham to <3
    czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. hstkprlasx jestem taka ciekawa co będzie dalej ! Rozdział jak zawsze świetny :) Przeczytałam go chyba w rekordowym tempie;) czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. asdffhnfdjhs tylko tyle mam do powiedzenia ! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. hoho. dobry rozdział, dooobry :3

    OdpowiedzUsuń
  25. Awww @stayonjustin

    OdpowiedzUsuń
  26. idealny <333333333

    OdpowiedzUsuń
  27. kocham, kocham i jeszcze raz kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  28. świetny rozdział.. podoba mi się . Cóż coraz bardziej dziwi mnie zachowanie Justina, ale też coraz bardziej podoba. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  29. Podoba mi się to opowiadanie za to, że jest inne od pozostałych i jest oryginalne ;-)
    Przyznam, że rozwalił mnie tekst Justina "Rozbierałem" (...)"Aktualnie nie ma już co ściągać". Typowe jak na faceta.
    Czekam na nowy rozdział.
    Zapraszam do siebie http://following-liars.blogspot.com/
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  30. Justin w tym opowiadaniu jest BOSKI, a te jego błyskotliwe teksty!! *.*

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetny rozdział ;))

    OdpowiedzUsuń
  32. Dzisiaj przeczytałam całe opowiadanie jest co najmniej zajebiste . Jak byś mogła mnie informowac o nowych rozdzialach to to jest mój twitter @rzepcia17

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetny rozdział :D

    :*

    OdpowiedzUsuń
  34. Kocham to opowiadanie;*/ @ollune

    OdpowiedzUsuń
  35. Koocham to opowiadanie !

    OdpowiedzUsuń
  36. Zaczynam się zakochiwać w tym opowiadaniu 💜

    OdpowiedzUsuń