niedziela, 29 grudnia 2013

- 41 - Na razie suki!



Blondyn machinalnie wywrócił oczami i miał przeogromną ochotę się głośno roześmiać. Sytuacja, o której dowiedział się dosłownie chwilę wcześniej wcale nie była zabawna. Wręcz przeciwnie. Zdawał sobie sprawę, że musi w jakiś sposób przekazać złe wieści Justinowi, ale najzwyczajniej w świecie nie miał pojęcia się za to zabrać. Oczywiste było, że nawet jeśli wymyśli coś wspaniałego, Bieber i tak eksploduje ze złości. W końcu Haynes zrozumiał, że najlepszą opcją będzie przejście do rzeczy, bez owijania w bawełnę. Westchnął przeciągle, czym wywołał u kolegi dziwny grymas na twarzy.
- Em... Justin – wyjąkał i podrapał się po karku. – Mamy problem, a kiedy mówię problem mam na myśli najazd policji na motel.
W spokoju obserwował diametralnie zmiany na twarzy Justina. W ułamku sekund łagodny wyraz twarzy zniknął z buzi Justina, zastąpiony napiętymi mięśniami. Jasnobrązowe tęczówki zwęziły się, a usta zacisnął w wąską linię. Gdyby Colton go nie znał, pewnie pomyślałby, że lepiej z nim nie zadzierać.
- Co kurwa? – warknął w końcu szatyn i zaczął kręcić się po całym pokoju. – Ale… ale jak? – wysapał, łapiąc się za głowę z niedowierzenia. – Musimy spierdalać – mruknął bardziej do siebie niżeli do towarzysza. Jednocześnie przeszukiwał umysł z nadzieją, że natknie się na jakiś plan idealny. Ale ku jego zaskoczeniu żadna żarówka nie zaświeciła mu nad głową. – Natychmiast! – ryknął.
- Dobra, więc… Em – Haynes zawsze czuł panujące między nimi napięcie i nie czuł się komfortowo w towarzystwie przyrodniego brata, ale atmosfera, która teraz panowała w pokoju nie mogła się z tym równać. – Zejdę na dół i odpalę auto – nie czekał na odpowiedź ze strony Biebera, tylko odwróciwszy się na pięcie, wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.
Justin natomiast stanął przed białymi drzwiami łazienki i zaczął się do nich dobijać. Uderzał pięściami o drewno tak mocno, że niemal zrobił w nich ogromną dziurę. Dźwięk ten niósł się echem od ścian, potęgując hałas.
- Kurwa Ana wyłaź stamtąd do cholery! – krzyknął. Anastasia skomentowała to pojękiwaniem, aż w końcu zapewniła go, że potrzebuję jeszcze pięciu minut. – Nie mamy pierdolonych pięciu minut! Nie mamy czasu. Wyłaź stamtąd! Natychmiast!  - przyzwyczaiła się do tego, że chłopak potrafi zmienić swoje zachowanie o sto osiemdziesiąt stopni w przeciągu kilku minut. Ale tym razem w tonie jego głosu było coś co zaniepokoiło Dawes, dlatego też odkluczyła drzwi i wpadła wprost na chaotycznie unoszącą się klatkę piersiową szatyna. Zadarła głowę, patrząc na niego z wymalowanym na twarzy zdezorientowaniem. Szczęka towarzysza delikatnie drgała, a skroń niebezpiecznie pulsowała. Oblizał kąciki ust.
- O co chodzi? – spytała i dopiero wtedy zorientowała się, że głos jej się załamuje.
- Policja tu jest – warknął. Złość była wyczuwalna zarówno w głosie Justina jak i widoczna na jego twarzy. – Musimy uciekać – wyjaśnił i stanął przy oknie, na oko mierząc jak daleko od ziemi znajduję się ich pokój. – Skacz, Ana – polecił, a ona spojrzała na niego jak na kompletnego idiotę.
- Żartujesz sobie!?
- A wyglądam jakbym żartował? – powiedział ponuro. Tęczówki szatyna straciły dawny blask, a minę miał zaciętą. – Dalej, Ana – mówił na jednym tchu i wyciągnął w jej kierunku rękę, którą w końcu uściskała. Pomógł wejść jej na skraj parapetu i usiąść na nim, tak, że nogi Anastasi zwisały na zewnątrz. Przełknęła nerwowo ślinę. Wokół panowały egipskie ciemności, a w oddali dojrzała kilka radiowozów, święcących czerwono-niebieskim światłem. Trudno było jej zobaczyć cokolwiek innego, kiedy krople deszczu opadały na twarz. Następnie spojrzała w dół. Od mokrej gleby dzieliło ją może 20 metrów. Da radę. Musi dać. Kiwnęła głowa, dając chłopakowi do zrozumienia, że jest gotowa. Puścił jej rękę, gdy zamknęła oczy. I skoczyła. Przez chwilę czuła jak wiatr mierzwi jej włosy. A później upadła na ziemię kolanami. Uniosła do góry powieki. Colton siedział w samochodzie, dając jej znak, że powinna biec prosto do niego. Justin stał na poprzednim miejscu Any, gotowy  do skoku. Ale na jego twarzy nie było widać, ani krzty strachu. Nie bał się tak jak ona. Spuściła wzrok i wtedy też zorientowała się, że ma całe pokaleczone ręce. Krew sączyła się z delikatnych rozcięć na dłoniach.  Ogarnęła ją bezsilność. W jednej chwili rozpłakała się jak mała dziewczynka i sama nie była wstanie podnieść się z brudnej posadzki.
Bieber ostatni raz zerknął na drzwi i odliczył w myślach. Co do sekundy drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wparowało kilku zamaskowanych policjantów, celując prosto w niego. Uniósł ręce w obronnym geście i uśmiechnął się do nich w najbardziej arogancki sposób.
- Na razie suki! – wykrzyczał i zanim zdążył im pomachać, rzucił się kilkanaście metrów w dół. Anastasia wciąż była w tym samym miejscu. Całe jej ciało drżało. Nie z zimna, ale z przerażenia, które przesiąkło każdą komórkę wewnątrz niej. Spojrzała na Justina zaszklonymi tęczówkami. Nie odezwał się słowem, tylko mocno chwycił dłoń Dawes, zmuszając ją, aby wstała. I ruszył biegiem przed siebie prosto do auta. 

Jechali przez paręnaście minut, zanim udało im się zgubić ogon. Na całe szczęście Colton był dobrym kierowcą wyścigowym. Justin siedział na tylnych siedzeniach, tuląc do siebie roztrzęsioną Anę, która wciąż nie mogła zrozumieć co się przed chwilą wydarzyło. Od momentu ucieczki nie wydusiła z siebie choćby słowa. Płakała tylko, krztusząc się własnymi łzami.
- Proszę, zatrzymaj się – powiedziała słabo. Haynes spojrzał najpierw na szatynkę, a później na Biebera czekając na jego zgodę. Szatyn kiwnął głową i w ten oto sposób, Chevrolet zatrzymał się na jakiejś polnej dróżce. Ana gwałtownie wyrwała się z uścisku partnera i wyszła na zewnątrz, łapiąc w płuca powietrze. Chyba miała napad paniki, bowiem z trudem oddychała.
- Skarbie, co jest? – to był Justin. Dlaczego nie potrafił dać jej chwili spokoju? I wtedy zrozumiała. Nie dusiła się z powodu paniki. On ją dusił. Ulokował dłonie na talii Any i próbował przyciągnąć ją do siebie. Zaparła się jednak i odwróciła do niego twarzą. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Serce Anastasi właśnie rozpadało się na miliony kawałeczków, ale taka była jej decyzja.
- N-nie po-potrafię… tak… dłu-dłużej, Jus –wychlipała, pociągając nosem. Patrzył na nią bez skrępowania, ale w jego tęczówkach pojawił się smutek. Zmarszczył czoło. Domyślił się do czego zmierza, ale nie potrafił do siebie tego dopuścić. Poczuł ukłucie w okolicach serca.
- Co masz na myśli? – udał idiotę. Nie chciał prowadzić tej rozmowy. Nie tutaj, nie teraz. I w ogóle N I G D Y. Zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po głowie.
- Nie mogę dłużej uciekać, Justin! – zagryzła tak mocno wargi, że w ustach poczuła krew. Przez łzy jej pole widzenia tak się zwęziło, że nie potrafiła dojrzeć sylwetki partnera. – Zbyt długo to robiłam. A ty mnie do tego zmuszasz. Nieświadomie dusisz – nie próbowała już powstrzymywać łez. Pozwoliła, aby strumieniami spływały po jej rozgrzanych policzkach, zmywając przy tym tusz, który układała przez dziesięć minut.
- Nie… - szepnął. Czuł pieczenie pod powiekami. Zacisnął usta, nie chcąc, aby słona ciecz wypłynęła z jego oczu, kalecząc źrenice. Żołądek mu się ścisnął. Zrobił krok ku niej. Pragnął wziąć ją w ramiona i powtarzać, że wszystko będzie w porządku, ale… W końcu zrozumiał, że miała rację.
- Justin kocham cię, zawsze będę cię kochać, ale to się nie uda, wybacz…
To się nie uda, krążyło mu po głowie i na stałe się tam zadomowiło. Serce zabolało go tak, jakby ktoś wyciął na nim bliznę.
- I zostawisz mnie tak po tym wszystkim? – sapnął.  Z tego wszystkiego zakręciło mu się w głowie. Łzy przesłoniły mu widok. Odchodziła, to była jedyna rzecz, którą widział tak wyraźnie. Nie mógł na to pozwolić. Zaczął brnąć po omacku w kierunku Anastasi. Wykrzykiwał jej imię w głuchą przestrzeń.
- Ana błagam, nie rób mi tego! – czuł się najpaskudniej i najgorzej na świecie. Był najbardziej nieszczęśliwą osobą w całym wszechświecie. Padł na kolana. Nic już nie mógł zrobić. Sylwetka dziewczyny powoli się zmniejszała, aż w końcu z trudem ją widział. Wpadał w panikę, gdy nie było jej obok. Dostrzegł nadjeżdżający samochód i jego lampy oślepiły go na tyle, że musiał zasłonić oczy ręką. Kiedy wreszcie nabrał ostrości, zobaczył jak ktoś brutalnie wciąga do środka bezwładne ciało Anastasi. I zanim zdążył wstać auto zniknęło z pola jego widzenia.
Teraz czuł tylko i wyłącznie złość. Do cna przesiąkała każdy cal jego życia. Miał ochotę wyć i krzyczeć.
Osoba, która właśnie z nim zadarła, była już trupem. 

*
Od autorki: Pod ostatnim rozdziałem było, aż 66 komentarzy. WOW i jeszcze raz WOW! To chyba rekord  dbhvhjdbfb nawet nie wiecie jak bardzo mnie to cieszy! JESTEŚCIE WSPANIALI! 
 P.S Założyłam specjalne konto na twitterze (md_stories) gdzie będą pojawiać się wszystkie informacje o moich opowiadaniach. Jeśli możecie kliknijcie tam 'follow', na pewno się odwdzięczę! Mam nadzieję, że tym razem konto nie zostanie zablokowane! :)  
P.S2 Wciąż zapraszam do oglądania zwiastunu opowiadania, nad którym właśnie pracuję (klik)

Co myślicie o rozstaniu Anastasi i Justina? Jak myślicie kto ją porwał?

47 komentarzy:

  1. Jezu wspaniały rozdział! <3 @againineedyou

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak zwykle genialny, miałam ochotę się rozpłakać gdy ona z nim zerwała, omg a później jak ją porwali to egh
    czekam na kolejny :)
    @luvmyjdb

    OdpowiedzUsuń
  3. ej no! jakie rozstanie do cholery?! mieli być razem. mieli być szczęśliwi. a tu co..? ;< ech... ale mam nadzieję, że to przejściowe, prawda? Justin znajdzie Anę i będzie wszystko tak, jak powinno. :)
    a tymczasem pozostaje mi tylko czekać na NN <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  4. ej no! jakie rozstanie do cholery?! mieli być razem. mieli być szczęśliwi. a tu co..? ;< ech... ale mam nadzieję, że to przejściowe, prawda? Justin znajdzie Anę i będzie wszystko tak, jak powinno. :)
    a tymczasem pozostaje mi tylko czekać na NN <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże nie nie nie,ona nie mogła go zostawić! niee ;-; jejuu świetny czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  6. fkjgjdnikjflgdnjk rany, popłakałam się i jeszcze kotś ją porwał ! Normalnie jestem w szoku ! ejdrbhjgdjh nie wiem co napisac, brak mi normalnie słów ! defjknedjk

    OdpowiedzUsuń
  7. Njeee ! ;C oni muszą być razem, ehh ;
    Nieźle się dzieje...
    Uwielbiam;3..z niecierpliwością czekam na kolejny
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaa kto ja porwal??? Justin musi jej szukac !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. CO SIĘ DZIEJE ?! ;O Nie dość, że się rozstali, to jeszcze ktoś porwał Anę. CHCĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ. NATYCHMIAST.@iheartblaugrana

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak to się się rozstali? Ona przecież nie może go zostawić!! Czemu o kto ją porwał?!
    hdjfjdnubiaebticnzqwh normalnie słów mi brakuje. Powodzenia w dalszej pracy xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiedziałam, że ktoś ją porwie! No kurwa wiedziałam! Jezu, Ana, co ty zrobiłaś... Oczywiście Justin na białym koniu ją uratuje... Mam nadzieję. Czekam na następny :>

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg cudowny rozdział. "Ana błagam, nie rób mi tego!" i jak padł na kolana </3 :((((((((((( I ciekawe kto porwał Ane nnafshgasfhjk nie mogę się doczekać kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  13. nie wiem czemu ale ja myślę, że to Kit ją porwał, chociaż nie żyje..no chyba, że to jakiś wróg Justina, czy coś
    nie potrzebnie z nim zrywała, gdyby nie zerwała nadal byłaby bezpieczna z nim.
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. dopiero czytam 2 rozdział (40, 41) na tym blogu i jestem nim oczarowana <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Łooo, tego się nie spodziewałam! W życiu bym nie pomyślała, że Ana zostawi Justina! Przecież zgodziła się zostać jego żoną... Nie podoba mi się to. Przecież wiedziała jak wygląda życie Justina i wiedziała na co się pisze i czego może się spodziewać. A biedny Justin najpierw musiał słuchać jak z nim zrywa, a potem jeszcze patrzył, jak ktoś ją porywa... Jestem strasznie ciekawa co się wydarzy dalej. Czekam już na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jsnhxoaxaxks cudowny rozdział. Biedny Justin, ale znajdzie ją :)

    OdpowiedzUsuń
  17. matko, tutaj się dzieję co raz więcej... :O czekamy na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Normalnie się popłakałam. ;c
    Rozdział genialny. <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Ło Kurde Nieeeeee :(
    Czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Niee ! czemu ona go zostawiła ;((((((((((( Justin musi ją ratować ! On ją uratuje ! I znowu się zejdą i będą szczęśliwi !!! Szkoda mi Justina na serio ... JA chce żeby było dobrze ;(

    OdpowiedzUsuń
  21. oooommmmmggggg! jfdjghsdfkghdjsajfkg cudny! zajebistyyyy! aaaaaaaaaa! *0* świetnie piszesz *o*
    czekam na nn ;) <3
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  22. świetny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  23. Ommmmmmm... Ja chcę następny

    OdpowiedzUsuń
  24. CTFYVGHUBJINKTFGUYI

    OdpowiedzUsuń
  25. omg świetny, nie mogę doczekać się następnego

    OdpowiedzUsuń
  26. zerwanie? nie no proszę :c
    i jeszcze to jej porwanie ugh ;-;
    czekam na nn x

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak ona mogła zostawić Justina?!

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam nadzieje ze beda razem bo mam.dosc opowiadan ktore koncza sie rozstaniami :(

    OdpowiedzUsuń
  29. dzisiaj zaczęłam czytać twoje ff i nie mogłam się oderwać.
    przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem zadowolona, że to zrobiłam :)
    @polishdamepayne

    OdpowiedzUsuń
  30. Omg super rozdział i mam nadzieje ze Justin znajdzie ane i wrócą do siebie <3333

    OdpowiedzUsuń
  31. jestem serio w szoku, takiego obrotu akcji się nie spodziewałam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetny rozdział jak zawsze ;** zapraszam do mnie
    http://not-good-enough-zayn.blogspot.com/2013/12/prolog.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  33. Jejku no jaka końcówka... Niech on ją znajdzie! Rozdział boski :) Czekam nn <3 heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  34. Jezu nie mogę rycze obstawiam, że albo Kit albo Zac

    OdpowiedzUsuń
  35. no nie!!!! tylko nie mów że się roztają!!!

    OdpowiedzUsuń
  36. Niech oni do siebie wrócą, może i nie byli jak typowa para, ale to dobrze... Dlaczego Ana z nim zerwała? Rozumiem ja, ale gdy się kogoś kocha to chce się z nim być bez względu na wszystko i za wszystko. Justin pomógł jej z Kitem i ten problem w pewnym sensie ma juz z głowy, wiec ucieczka przed policją to pestka w porownianiu do tego co Kit jej robił. Mam nadzieje, ze nie stanie jej się nic złego. Love u. <3 ~ Oliwia.

    OdpowiedzUsuń
  37. Jejku , uwielbiam to opowiadanie <3
    Jedno z najlepszych jakie czytałam <3
    Masz ogromny talent ! ;)) Czekam na kolejny rozdział ;))

    OdpowiedzUsuń
  38. cudowne opowiadanie. końcówka strasznie smutna. to było straszne, ze ona tak nagle od niego odeszla. a potem to porwanie... mam nadzieje ze Justin szybko ją uratuje.

    @dimnesss

    OdpowiedzUsuń
  39. wszystkie rozdziały w jeden dzień :*:* cudowne piękne wspaniałe boskie niesamowite i wgl aż mi mokro haha czeekam na następny xoxo

    OdpowiedzUsuń
  40. Jeju Ana, co Ty zrobiłaś? Jak mogłaś od niego odejść? Coooo?
    Szybko następny co się z nią stanie, kto to był?
    @I_NeverGiveUp

    OdpowiedzUsuń
  41. omg, wczoraj zaczelam czytac to opowiadanie i sie w nim zakochalam. Justin ma tam taki zajebisty charakter *-* nie mam pojecia kto mogl porwac Ane... mam nadzieje ze nic jej nie bedzie. A miedzy nia i Justinem wszystki sie ulozy. Idealnie do siebie pasuja. Z niecierpliwoscia czekam na kolejny. Kocham to opowiadanie i kocham tez ciebie za to ze stworzylas to cudo. ♥
    @LuvMyNiggaJuss

    OdpowiedzUsuń
  42. ej no, co do cholery? mili być razem szczęśliwi i mieć dzieci kurwa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    a tu co? ;'c

    OdpowiedzUsuń
  43. To wszystko jest nie tak a miało być tak pięknie

    OdpowiedzUsuń