Blondyn machinalnie wywrócił oczami i miał przeogromną ochotę się
głośno roześmiać. Sytuacja, o której dowiedział się dosłownie chwilę wcześniej
wcale nie była zabawna. Wręcz przeciwnie. Zdawał sobie sprawę, że musi w jakiś
sposób przekazać złe wieści Justinowi, ale najzwyczajniej w świecie nie miał
pojęcia się za to zabrać. Oczywiste było, że nawet jeśli wymyśli coś
wspaniałego, Bieber i tak eksploduje ze złości. W końcu Haynes zrozumiał, że
najlepszą opcją będzie przejście do rzeczy, bez owijania w bawełnę. Westchnął
przeciągle, czym wywołał u kolegi dziwny grymas na twarzy.
- Em... Justin – wyjąkał i podrapał się po karku. – Mamy problem,
a kiedy mówię problem mam na myśli najazd policji na motel.
W spokoju obserwował diametralnie zmiany na twarzy Justina. W
ułamku sekund łagodny wyraz twarzy zniknął z buzi Justina, zastąpiony napiętymi
mięśniami. Jasnobrązowe tęczówki zwęziły się, a usta zacisnął w wąską linię.
Gdyby Colton go nie znał, pewnie pomyślałby, że lepiej z nim nie zadzierać.
- Co kurwa? – warknął w końcu szatyn i zaczął kręcić się po całym
pokoju. – Ale… ale jak? – wysapał, łapiąc się za głowę z niedowierzenia. –
Musimy spierdalać – mruknął bardziej do siebie niżeli do towarzysza.
Jednocześnie przeszukiwał umysł z nadzieją, że natknie się na jakiś plan idealny.
Ale ku jego zaskoczeniu żadna żarówka nie zaświeciła mu nad głową. –
Natychmiast! – ryknął.
- Dobra, więc… Em – Haynes zawsze czuł panujące między nimi
napięcie i nie czuł się komfortowo w towarzystwie przyrodniego brata, ale
atmosfera, która teraz panowała w pokoju nie mogła się z tym równać. – Zejdę na
dół i odpalę auto – nie czekał na odpowiedź ze strony Biebera, tylko
odwróciwszy się na pięcie, wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.
Justin natomiast stanął przed białymi drzwiami łazienki i zaczął
się do nich dobijać. Uderzał pięściami o drewno tak mocno, że niemal zrobił w
nich ogromną dziurę. Dźwięk ten niósł się echem od ścian, potęgując hałas.
- Kurwa Ana wyłaź stamtąd do cholery! – krzyknął. Anastasia
skomentowała to pojękiwaniem, aż w końcu zapewniła go, że potrzebuję jeszcze
pięciu minut. – Nie mamy pierdolonych pięciu minut! Nie mamy czasu. Wyłaź
stamtąd! Natychmiast! - przyzwyczaiła
się do tego, że chłopak potrafi zmienić swoje zachowanie o sto osiemdziesiąt
stopni w przeciągu kilku minut. Ale tym razem w tonie jego głosu było coś co
zaniepokoiło Dawes, dlatego też odkluczyła drzwi i wpadła wprost na chaotycznie
unoszącą się klatkę piersiową szatyna. Zadarła głowę, patrząc na niego z
wymalowanym na twarzy zdezorientowaniem. Szczęka towarzysza delikatnie drgała,
a skroń niebezpiecznie pulsowała. Oblizał kąciki ust.
- O co chodzi? – spytała i dopiero wtedy zorientowała się, że głos
jej się załamuje.
- Policja tu jest – warknął. Złość była wyczuwalna zarówno w
głosie Justina jak i widoczna na jego twarzy. – Musimy uciekać – wyjaśnił i
stanął przy oknie, na oko mierząc jak daleko od ziemi znajduję się ich pokój. –
Skacz, Ana – polecił, a ona spojrzała na niego jak na kompletnego idiotę.
- Żartujesz sobie!?
- A wyglądam jakbym żartował? – powiedział ponuro. Tęczówki
szatyna straciły dawny blask, a minę miał zaciętą. – Dalej, Ana – mówił
na jednym tchu i wyciągnął w jej kierunku rękę, którą w końcu uściskała. Pomógł
wejść jej na skraj parapetu i usiąść na nim, tak, że nogi Anastasi zwisały na
zewnątrz. Przełknęła nerwowo ślinę. Wokół panowały egipskie ciemności, a w
oddali dojrzała kilka radiowozów, święcących czerwono-niebieskim światłem.
Trudno było jej zobaczyć cokolwiek innego, kiedy krople deszczu opadały na
twarz. Następnie spojrzała w dół. Od mokrej gleby dzieliło ją może 20 metrów.
Da radę. Musi dać. Kiwnęła głowa, dając chłopakowi do zrozumienia, że jest
gotowa. Puścił jej rękę, gdy zamknęła oczy. I skoczyła. Przez chwilę czuła jak
wiatr mierzwi jej włosy. A później upadła na ziemię kolanami. Uniosła do góry
powieki. Colton siedział w samochodzie, dając jej znak, że powinna biec prosto
do niego. Justin stał na poprzednim miejscu Any, gotowy do skoku. Ale na jego twarzy nie było widać,
ani krzty strachu. Nie bał się tak jak ona. Spuściła wzrok i wtedy też
zorientowała się, że ma całe pokaleczone ręce. Krew sączyła się z delikatnych
rozcięć na dłoniach. Ogarnęła ją
bezsilność. W jednej chwili rozpłakała się jak mała dziewczynka i sama nie była
wstanie podnieść się z brudnej posadzki.
Bieber ostatni raz zerknął na drzwi i odliczył w myślach. Co do
sekundy drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wparowało kilku zamaskowanych
policjantów, celując prosto w niego. Uniósł ręce w obronnym geście i uśmiechnął
się do nich w najbardziej arogancki sposób.
- Na razie suki! – wykrzyczał i zanim zdążył im pomachać, rzucił
się kilkanaście metrów w dół. Anastasia wciąż była w tym samym miejscu. Całe
jej ciało drżało. Nie z zimna, ale z przerażenia, które przesiąkło każdą
komórkę wewnątrz niej. Spojrzała na Justina zaszklonymi tęczówkami. Nie odezwał
się słowem, tylko mocno chwycił dłoń Dawes, zmuszając ją, aby wstała. I ruszył
biegiem przed siebie prosto do auta.
{muzyka}
Jechali przez paręnaście minut, zanim udało im się zgubić ogon. Na
całe szczęście Colton był dobrym kierowcą wyścigowym. Justin siedział na
tylnych siedzeniach, tuląc do siebie roztrzęsioną Anę, która wciąż nie mogła
zrozumieć co się przed chwilą wydarzyło. Od momentu ucieczki nie wydusiła z
siebie choćby słowa. Płakała tylko, krztusząc się własnymi łzami.
- Proszę, zatrzymaj się – powiedziała słabo. Haynes spojrzał
najpierw na szatynkę, a później na Biebera czekając na jego zgodę. Szatyn
kiwnął głową i w ten oto sposób, Chevrolet zatrzymał się na jakiejś polnej
dróżce. Ana gwałtownie wyrwała się z uścisku partnera i wyszła na zewnątrz,
łapiąc w płuca powietrze. Chyba miała napad paniki, bowiem z trudem oddychała.
- Skarbie, co jest? – to był Justin. Dlaczego nie potrafił dać jej
chwili spokoju? I wtedy zrozumiała. Nie dusiła się z powodu paniki. On ją
dusił. Ulokował dłonie na talii Any i próbował przyciągnąć ją do siebie.
Zaparła się jednak i odwróciła do niego twarzą. Nie potrafiła spojrzeć mu w
oczy. Serce Anastasi właśnie rozpadało się na miliony kawałeczków, ale taka
była jej decyzja.
- N-nie po-potrafię… tak… dłu-dłużej, Jus –wychlipała, pociągając
nosem. Patrzył na nią bez skrępowania, ale w jego tęczówkach pojawił się
smutek. Zmarszczył czoło. Domyślił się do czego zmierza, ale nie potrafił do
siebie tego dopuścić. Poczuł ukłucie w okolicach serca.
- Co masz na myśli? – udał idiotę. Nie chciał prowadzić tej
rozmowy. Nie tutaj, nie teraz. I w ogóle N I G D Y. Zaśmiał się nerwowo,
drapiąc się po głowie.
- Nie mogę dłużej uciekać, Justin! – zagryzła tak mocno wargi, że
w ustach poczuła krew. Przez łzy jej pole widzenia tak się zwęziło, że nie
potrafiła dojrzeć sylwetki partnera. – Zbyt długo to robiłam. A ty mnie do tego
zmuszasz. Nieświadomie dusisz – nie próbowała już powstrzymywać łez. Pozwoliła,
aby strumieniami spływały po jej rozgrzanych policzkach, zmywając przy tym
tusz, który układała przez dziesięć minut.
- Nie… - szepnął. Czuł pieczenie pod powiekami. Zacisnął usta, nie
chcąc, aby słona ciecz wypłynęła z jego oczu, kalecząc źrenice. Żołądek mu się
ścisnął. Zrobił krok ku niej. Pragnął wziąć ją w ramiona i powtarzać, że
wszystko będzie w porządku, ale… W końcu zrozumiał, że miała rację.
- Justin kocham cię, zawsze będę cię kochać, ale to się nie uda,
wybacz…
To się nie uda, krążyło mu po głowie
i na stałe się tam zadomowiło. Serce zabolało go tak, jakby ktoś wyciął na nim
bliznę.
- I zostawisz mnie tak po tym wszystkim? – sapnął. Z tego wszystkiego zakręciło mu się w głowie.
Łzy przesłoniły mu widok. Odchodziła, to była jedyna rzecz, którą widział tak
wyraźnie. Nie mógł na to pozwolić. Zaczął brnąć po omacku w kierunku Anastasi.
Wykrzykiwał jej imię w głuchą przestrzeń.
- Ana błagam, nie rób mi tego! – czuł się najpaskudniej i
najgorzej na świecie. Był najbardziej nieszczęśliwą osobą w całym
wszechświecie. Padł na kolana. Nic już nie mógł zrobić. Sylwetka dziewczyny
powoli się zmniejszała, aż w końcu z trudem ją widział. Wpadał w panikę, gdy
nie było jej obok. Dostrzegł nadjeżdżający samochód i jego lampy oślepiły go na
tyle, że musiał zasłonić oczy ręką. Kiedy wreszcie nabrał ostrości, zobaczył
jak ktoś brutalnie wciąga do środka bezwładne ciało Anastasi. I zanim zdążył
wstać auto zniknęło z pola jego widzenia.
Teraz czuł tylko i wyłącznie złość. Do cna przesiąkała każdy cal
jego życia. Miał ochotę wyć i krzyczeć.
Osoba, która właśnie z nim zadarła, była już trupem.
*
Od autorki: Pod ostatnim rozdziałem było, aż 66 komentarzy. WOW i jeszcze raz WOW! To chyba rekord dbhvhjdbfb nawet nie wiecie jak bardzo mnie to cieszy! JESTEŚCIE WSPANIALI!
P.S Założyłam specjalne konto na twitterze (md_stories) gdzie będą pojawiać się wszystkie informacje o moich opowiadaniach. Jeśli możecie kliknijcie tam 'follow', na pewno się odwdzięczę! Mam nadzieję, że tym razem konto nie zostanie zablokowane! :)
P.S2 Wciąż zapraszam do oglądania zwiastunu opowiadania, nad którym właśnie pracuję (klik)
Co myślicie o rozstaniu Anastasi i Justina? Jak myślicie kto ją porwał?
Jezu wspaniały rozdział! <3 @againineedyou
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle genialny, miałam ochotę się rozpłakać gdy ona z nim zerwała, omg a później jak ją porwali to egh
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)
@luvmyjdb
ej no! jakie rozstanie do cholery?! mieli być razem. mieli być szczęśliwi. a tu co..? ;< ech... ale mam nadzieję, że to przejściowe, prawda? Justin znajdzie Anę i będzie wszystko tak, jak powinno. :)
OdpowiedzUsuńa tymczasem pozostaje mi tylko czekać na NN <3
@saaalvame
ej no! jakie rozstanie do cholery?! mieli być razem. mieli być szczęśliwi. a tu co..? ;< ech... ale mam nadzieję, że to przejściowe, prawda? Justin znajdzie Anę i będzie wszystko tak, jak powinno. :)
OdpowiedzUsuńa tymczasem pozostaje mi tylko czekać na NN <3
@saaalvame
Boże nie nie nie,ona nie mogła go zostawić! niee ;-; jejuu świetny czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńfkjgjdnikjflgdnjk rany, popłakałam się i jeszcze kotś ją porwał ! Normalnie jestem w szoku ! ejdrbhjgdjh nie wiem co napisac, brak mi normalnie słów ! defjknedjk
OdpowiedzUsuńNjeee ! ;C oni muszą być razem, ehh ;
OdpowiedzUsuńNieźle się dzieje...
Uwielbiam;3..z niecierpliwością czekam na kolejny
@magda_nivanne
Aaaa kto ja porwal??? Justin musi jej szukac !!!
OdpowiedzUsuńCO SIĘ DZIEJE ?! ;O Nie dość, że się rozstali, to jeszcze ktoś porwał Anę. CHCĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ. NATYCHMIAST.@iheartblaugrana
OdpowiedzUsuńJak to się się rozstali? Ona przecież nie może go zostawić!! Czemu o kto ją porwał?!
OdpowiedzUsuńhdjfjdnubiaebticnzqwh normalnie słów mi brakuje. Powodzenia w dalszej pracy xx
Wiedziałam, że ktoś ją porwie! No kurwa wiedziałam! Jezu, Ana, co ty zrobiłaś... Oczywiście Justin na białym koniu ją uratuje... Mam nadzieję. Czekam na następny :>
OdpowiedzUsuńOmg cudowny rozdział. "Ana błagam, nie rób mi tego!" i jak padł na kolana </3 :((((((((((( I ciekawe kto porwał Ane nnafshgasfhjk nie mogę się doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu ale ja myślę, że to Kit ją porwał, chociaż nie żyje..no chyba, że to jakiś wróg Justina, czy coś
OdpowiedzUsuńnie potrzebnie z nim zrywała, gdyby nie zerwała nadal byłaby bezpieczna z nim.
czekam na następny <3
dopiero czytam 2 rozdział (40, 41) na tym blogu i jestem nim oczarowana <3
OdpowiedzUsuńŁooo, tego się nie spodziewałam! W życiu bym nie pomyślała, że Ana zostawi Justina! Przecież zgodziła się zostać jego żoną... Nie podoba mi się to. Przecież wiedziała jak wygląda życie Justina i wiedziała na co się pisze i czego może się spodziewać. A biedny Justin najpierw musiał słuchać jak z nim zrywa, a potem jeszcze patrzył, jak ktoś ją porywa... Jestem strasznie ciekawa co się wydarzy dalej. Czekam już na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńBiedny Justin ;/
OdpowiedzUsuńJsnhxoaxaxks cudowny rozdział. Biedny Justin, ale znajdzie ją :)
OdpowiedzUsuńmatko, tutaj się dzieję co raz więcej... :O czekamy na następny :D
OdpowiedzUsuńNormalnie się popłakałam. ;c
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. <3
Ło Kurde Nieeeeee :(
OdpowiedzUsuńCzekam nn ;)
Niee ! czemu ona go zostawiła ;((((((((((( Justin musi ją ratować ! On ją uratuje ! I znowu się zejdą i będą szczęśliwi !!! Szkoda mi Justina na serio ... JA chce żeby było dobrze ;(
OdpowiedzUsuńoooommmmmggggg! jfdjghsdfkghdjsajfkg cudny! zajebistyyyy! aaaaaaaaaa! *0* świetnie piszesz *o*
OdpowiedzUsuńczekam na nn ;) <3
@Danger12345678
świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńświetne! x
OdpowiedzUsuńOmmmmmmm... Ja chcę następny
OdpowiedzUsuńCTFYVGHUBJINKTFGUYI
OdpowiedzUsuńomg świetny, nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńzerwanie? nie no proszę :c
OdpowiedzUsuńi jeszcze to jej porwanie ugh ;-;
czekam na nn x
Jak ona mogła zostawić Justina?!
OdpowiedzUsuńasdfghjkl ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze beda razem bo mam.dosc opowiadan ktore koncza sie rozstaniami :(
OdpowiedzUsuńdzisiaj zaczęłam czytać twoje ff i nie mogłam się oderwać.
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystkie rozdziały i jestem zadowolona, że to zrobiłam :)
@polishdamepayne
Omg super rozdział i mam nadzieje ze Justin znajdzie ane i wrócą do siebie <3333
OdpowiedzUsuńjestem serio w szoku, takiego obrotu akcji się nie spodziewałam xoxo
OdpowiedzUsuńWow cudowne<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze ;** zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://not-good-enough-zayn.blogspot.com/2013/12/prolog.html?m=1
Jejku no jaka końcówka... Niech on ją znajdzie! Rozdział boski :) Czekam nn <3 heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJezu nie mogę rycze obstawiam, że albo Kit albo Zac
OdpowiedzUsuńno nie!!!! tylko nie mów że się roztają!!!
OdpowiedzUsuńNiech oni do siebie wrócą, może i nie byli jak typowa para, ale to dobrze... Dlaczego Ana z nim zerwała? Rozumiem ja, ale gdy się kogoś kocha to chce się z nim być bez względu na wszystko i za wszystko. Justin pomógł jej z Kitem i ten problem w pewnym sensie ma juz z głowy, wiec ucieczka przed policją to pestka w porownianiu do tego co Kit jej robił. Mam nadzieje, ze nie stanie jej się nic złego. Love u. <3 ~ Oliwia.
OdpowiedzUsuńJejku , uwielbiam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńJedno z najlepszych jakie czytałam <3
Masz ogromny talent ! ;)) Czekam na kolejny rozdział ;))
cudowne opowiadanie. końcówka strasznie smutna. to było straszne, ze ona tak nagle od niego odeszla. a potem to porwanie... mam nadzieje ze Justin szybko ją uratuje.
OdpowiedzUsuń@dimnesss
wszystkie rozdziały w jeden dzień :*:* cudowne piękne wspaniałe boskie niesamowite i wgl aż mi mokro haha czeekam na następny xoxo
OdpowiedzUsuńJeju Ana, co Ty zrobiłaś? Jak mogłaś od niego odejść? Coooo?
OdpowiedzUsuńSzybko następny co się z nią stanie, kto to był?
@I_NeverGiveUp
omg, wczoraj zaczelam czytac to opowiadanie i sie w nim zakochalam. Justin ma tam taki zajebisty charakter *-* nie mam pojecia kto mogl porwac Ane... mam nadzieje ze nic jej nie bedzie. A miedzy nia i Justinem wszystki sie ulozy. Idealnie do siebie pasuja. Z niecierpliwoscia czekam na kolejny. Kocham to opowiadanie i kocham tez ciebie za to ze stworzylas to cudo. ♥
OdpowiedzUsuń@LuvMyNiggaJuss
ej no, co do cholery? mili być razem szczęśliwi i mieć dzieci kurwa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńa tu co? ;'c
To wszystko jest nie tak a miało być tak pięknie
OdpowiedzUsuń