Stary Mustang zatrzymał się na podjeździe
przydrożnego sklepu z piskiem opon. Spowodował tym, że kilka osób zgromadzonych
w pobliżu spojrzało na niego z oburzeniem. Zirytowany pokręcił jedynie głową i
chowając kluczyki głęboko w kieszeni, wysiadł z pojazdu. Jego twarz od razu
otulił przyjemny powiew wiatru, który pozwolił mu trochę odtajać. Pod oczami
widniały sińce, przypominające, że nie spał od co najmniej kilkunastu dobrych
godzin. Miał cel i zamierzał dopiąć swego choćby miał paść z przemęczenia na
glebę. Był już tak blisko. Nie mógł się poddać tylko dlatego, że jego organizm
potrzebował odpoczynku.
Wyciągnął ręce do góry, rozprostowując
zesztywniałe od długiej jazdy kości i zaczerpnął nadmorskiego, rześkiego
powietrza. Luźna koszulka, którą miał na sobie Kit falowała pod wpływem
intensywnych powiewów ciepłego wiatru. Przymknął na sekundę powieki,
rozkoszując się szumem fal.
Odwrócił się na pięcie, jednocześnie
zmieniając kierunek i ruszył ścieżką, prowadzącą do sklepu. Minęła niecała
minuta zanim stanął przed drewnianymi drzwiami, które po chwili lekko pchnął.
Zaskrzypiały cicho, a dzwoneczki, znajdujące się nad nimi wydały z siebie
charakterystyczny odgłos.
Leniwie rzucił okiem dookoła, zatrzymując
wzrok na młodym chłopku, stojącym za ladom. Również uważnie przyglądał się
Kitowi. Wzajemnie mierzyli się wzorkiem przez parę sekund. Pracownik sklepu
wyglądał na około dwadzieścia pięć lat. Jak na tak młodą osobę był dobrze
zbudowany. Mięśnie opinała biała koszulka na ramiączkach.
Walker w mgnieniu oka znalazł się naprzeciw
mężczyzny, nadal nie spuszczając z niego wzroku. Przechylił nawet lekko głowę,
by móc lepiej mu się przyjrzeć.
- Mogę w czymś pomóc? – odkaszlnął znacząco
blondyn. Głos miał niski, a ton poważny.
- W zasadzie to tak – mruknął Kit,
uśmiechając się pod nosem. Musiał wyglądać na przyjemnego typka. W stwarzaniu
dobrych pozorów był już mistrzem. – Szukam znajomej – i znów uniósł kąciki ust
do góry. W tylnej kieszeni startych jeansów odszukał jakąś fotografię i rzucił
ją bezszelestnie na blat.
Ryan pośpiesznie chwycił ją w dłonie i
zmrużył oczy, chcąc nabrać ostrości. Zdjęcie przedstawiało młodą dziewczynę z
szerokim uśmiechem na malinowych ustach. Długie kosmyki włosów w odcieniu
słomy, opadały na jej odkryte ramiona, a w brązowych tęczówkach kryły się
iskierki szczęścia.
McCartney znał kobietę z portretu. To była
przecież Ana!
Momentalnie w jego głowie zapanował chaos i
pojawiło się tam mnóstwo pytań, na które nie znał odpowiedzi. Dlaczego ktoś
szukał Any? Dlaczego przyjechała tutaj jako szatynka? Od nadmiaru myśli głowa stała się cięższa i
poczuł dziwny ból, pochodzący z jej wnętrza. Skrzywił się momentalnie.
- Przykro mi – potrząsnął głową. – Nikogo
takiego tutaj nie widziałem.
Był doskonałym kłamcą. Nawet nie drgnął, a
wyraz jego twarzy nie zdradzał niczego. Kit przyglądał mu się przez dłuższą chwilę,
wbijając w niego maleńkie szpileczki. Skinął głową, a na jego ustach zamarło
kilka przekleństw.
Ryan wypuścił z ust powietrze,
uświadamiając sobie, że przez cały czas je wstrzymywał. Walker natomiast
odwrócił się i szybko zniknął za drzwiami. Coś jednak wciąż nie pasowało mu do
jego układanki, dlatego postanowił zatrzymać się tutaj na kilka nocy i przy
okazji odpocząć. Jakaś jego cząstka czuła, że Anastasia jest w pobliżu. Nić
porozumienia, która niegdyś ich ze sobą łączyła, wciąż istniała i sygnalizowała
mu, że trafił we właściwe miejsce.
Głuchy odgłos pięści uderzającej o worek treningowy odbił
się od ścian pomieszczenia i przeciął powietrze tuż obok ucha szatyna.
Średniego wzrostu chłopak przetarł ręką spocone czoło, aby sekundę później
zmierzwić swoje idealnie postawione do góry włosy w kolorze miodu, które powoli
zaczynały bezwładnie opadać na jego mokrą twarz. Klatka piersiowa z trudem
unosiła się do góry, krew w żyłach przelewała się tak, jakby zaraz miała
wypłynąć, a serce biło zdecydowanie za szybko.
Tego dnia postanowił dać sobie solidny wycisk, choć w jego
harmonogramie często widniało to określenie. Próbował wyładować złość, która
wciąż na nowo w nim buzowała i jedynym sensownym wyjściem było przyjście tutaj,
gdzie mógł pozbyć się niepotrzebnych uczuć. Spojrzał na zegarek wiszący na
ścianie i zorientował się, że trening zajął mu dwie godziny. Ostatnio tracił
rachubę czasu.
Kolejny raz uderzył w worek z całej siły, jaką mógł teraz
osiągnąć. Usiadł na krańcu łóżka, chowając twarz w dłonie. Przez dłuższy moment
próbował zapanować nad przyśpieszonym oddechem, który spowodowany był tym, że
ostatnio zaniedbał swoją kondycję. Teraz, kiedy miał zmierzyć się z zawodowym
bokserem, musiał wznowić ćwiczenia. I szczerze mówiąc wszystko robił zbyt szybko
tak, że po zaledwie kilkunastu minutach piekł go każdy mięsień.
Syknął cicho, odchylając głowę w bok i rozmasował rozbolały
kark. Otworzył oczy i pierwszym co ujrzał była Ana, opierająca się o futrynę
drzwi. Stała przed nim zagryzając wargę, jej włosy delikatnie opadały na
ramiona i miała na sobie jedynie krótkie bokserki oraz obcisłą koszulkę. Dopiero po chwili uwolniła
swoje usta spod zębów. Uśmiechała się z satysfakcją, wiedząc, że tym gestem
drażni Justina.
- Bieber, nie zgubiłeś czegoś? – zachichotała, okręcając w dłoniach
jego czarne, skórzane rękawiczki, które używał do boksowania. Momentalnie
zjechał wzrokiem na swoje dłonie i faktycznie, były odkryte, a kostki miał
lekko zdarte. Potrząsnął głową. Odepchnął się od materaca, wstał i zatrzymał
się tuż przed Anastasią, tak, że ich ciała prawie się stykały. Poczuła na
skórze ciepły oddech Justina i momentalnie posztywniała, gdy dreszcz przebiegł
po jej plecach.
- Dzięki – mruknął, próbując zabrać dziewczynie rzeczy
należące do niego. Anastasia jednak była na tyle sprawna, że zwinnie
przemieściła ręce za siebie. Bieber westchnął poirytowany, zdając sobie sprawę,
że będzie musiał się z nią chwilę posiłować. Chociaż gdyby miał taki kaprys,
odebrałby to w ciągu sekundy.
Uśmiechała się triumfalnie i chłopak nie mógł powstrzymać
kącików ust, machinalnie unoszących się
do góry. W mgnieniu oka zamknął dziewczynę w swoich silnych ramionach, udając,
że nie potrafi wyrwać jej rękawiczek. Wywołał tym u Anastasi nagły napad
śmiechu. Wiła się lekko w jego uścisku , obijając się o nagi tors szatyna. Nie
przeszkadzały jej nawet kropelki potu spływające po wyrzeźbionych mięśniach
Biebera. Czuła wokół jego zapach i oh, był taki seksowny i w jakimś sensie
podniecający. Aż zakręciło jej się od tego w głowie.
- Oddaj mi to, albo zrobię z tobą bardzo złe rzeczy –
poruszył zabawnie brwiami, a jego oczy zalśniły zadowoleniem. Uwielbiała go,
kiedy był taki beztroski i radosny ; gdy na pozór był zwykłym nastolatkiem bez
żadnych problemów. Na jego słowa wywróciła teatralnie oczami, próbując oderwać
wzrok, ślizgający się po klatce piersiowej chłopaka. – I to był błąd! –
podniósł ton, ale wciąż można było wyczuć w nim nutkę rozbawienia, a później
wskazał na nią palcem. – Poza tym gapisz mi się na tors, chyba powinienem się
ubrać, co o tym sądzisz? – mruknął i cofnąwszy się, zaczął szukać w szafce
jakiejś koszulki.
Dawes nawet nie drgnęła, tylko wpatrywała się w towarzysza z
zaskoczeniem. Była tak oszołomiona, że nie potrafiła skleić sensownego zdania.
Nie ubieraj się,
idioto – krzyczała jej wewnętrzna bogini, cmokając w powietrzu.
- Ale… ale… przecież… twoje rękawiczki! – burknęła i
uśmiechnęła się cwaniacko, dumna z tego, że zdołała coś powiedzieć. Justin
oderwał się od szafki i spojrzał w jej stronę. W dłoni trzymał już zwykłą biała
koszulkę na ramiączkach. Sekundę później jego radosny chichot odbijał się od ścian.
- Co z nimi? – otworzył szerzej oczy, udając zaskoczonego
jej słowami.
- Justin… - westchnęła zrezygnowana. – Nieważne, poradzę sobie
sama – znów wywróciła oczami i wcisnęła chude dłonie w trochę za duże
rękawiczki. Justin przyglądał jej się uważnie z lwią zmarszczką na czole.
Zrobiła kilka kroków na przód, stając naprzeciw worka i układając odpowiednio
ręce, uderzyła w niego z całej swojej siły, jednak on nawet nie drgnął. Za to
dłonie cholernie ją zabolały i aż syknęła.
Bieber nie ukrywał rozbawienia całą tą sytuacją. Śmiał się
cicho pod nosem, na co Ana piorunowała go wzrokiem, lecz nie zamierzał się tym
przejąć.
- Wiesz… pomógłbym ci – szepnął we włosy szatynki, gdy
znalazł się obok niej, obejmując ją w pasie od tyłu. Podbródek ulokował na jej
barku i uśmiechnął się łobuzersko. – Ale wolę pokazać ci coś innego – mruknął i
sunął nosem po zagłębieniu jej szyi.
Poczuła skurcz w żołądku, najpierw delikatny, który z sekundy na sekundę
coraz bardziej się nasilał. Zjechał dłońmi z ud dziewczyny do pośladków i
delikatnie je ścisnął, na co podskoczyła oszołomiona.
- Chyba nie myślisz Bieber, że tak łatwo się do mnie
dobierzesz? – prychnęła pod nosem i po raz kolejny wywróciła oczami, ale nie
był w stanie tego dojrzeć. Momentalnie odsunął ją od siebie na odległość
ramion. Uniosła na niego wzrok. Jego gniewna mina nie zwiastowała nic dobrego.
- Potrafisz wszystko zepsuć – tupnął nogą w miejscu i
skrzyżował ręce na torsie. Wyglądał wtedy jak mały chłopczyk, któremu odebrano
ulubiony samochodzik. – Ale ja, Justin Bieber nie pytam o pozwolenie! –
momentalnie się rozpromienił i wyszczerzył białe kły. Nie zdążyła zareagować,
kiedy przerzucił ją przez swój bark i klepnął w pośladek. A później brutalnie
rzucił ją na łóżko i napierając na nią całym swoim ciałem, wgniótł ją w
materac.
*
Od autorki: Na prawdę chciałabym pod tym rozdziałem przeczytać chociaż 40 komentarzy ;) I byłoby mi bardzo miło, gdybyśmy dobili do 100 obserwatorów. Wiem, że dacie radę!
A więc pojawił się Kit! Jak myślicie, znajdzie teraz Anę? Czy może Ryan go zmylił?
Nie wiem jak wy, ale uwielbiam Justina i Anę razem hsdb są tacy słodcy!
PS. Wczoraj założyłam nowego bloga z opowiadaniem i bardzo mi zależy, abyście tam weszli, przeczytali prolog i napisali co o nim sądzicie. Nie mam kompletnie pojęcia czy powinnam go kontynuować czy nie :( Wszystkiego dowiecie się na: striptease-club
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńSą szczęśliwi, ale coś czuję, że jej były nieźle namiesza..
OdpowiedzUsuń@Syllvi_a
Ten rozdział to czysta kwintesencja idealnej opowieści
OdpowiedzUsuńktóra zyskuje nowe punkty co kolejny, nowy rozdział.
Zakochałam się w tym rozdziale!
Jest tak idealnie opisany, a droczenie się naszej ulubionej
dwójki jest najlepszym momentem!
Myślę, że Ryan nieco zmylił Kita.
Zmylił go w stopniu, że sądzi iż on nie ma z nią żadnego kontaktu.
Ale wiemy, że Kit nie odpuści.
Ten gość zaczyna działać mi na nerwy!
Dlaczego nie zostawi Any w spokoju?
Jest chyba jakiś chory umysłowo... ugh.
Ale pomijając psychikę znienawidzonego przeze mnie bohatera
powtarzam, że rozdział jest idealny!
Niecierpliwie czekam na kolejny ♥
Lots of love,
@Mrs_Carolinex
W TAKIM MOMENCIE!? COOOO?? NIEEE!!! JEJU *.* JPOKJNBVCSERTYUINBVCFGH *.* CZEKAM NA NASTĘPNY (komentujcie to!)
OdpowiedzUsuń@bieberairforeva
Zajebisty rozdział ! <333 KOOOCHAM. *___*
OdpowiedzUsuńJustin i Ana są tacy adsfhjlkljhftuvb. ♥
OdpowiedzUsuń@fuckthelove0
xiuewhjfiugbfluigfb4ugefil24 Jana <33
OdpowiedzUsuńjhgftyrdefgthy... Matko jak ty to wszystko bosko opisujesz.. szkoda że ja tak nie potrafię ;c mój blog przy twoim zupełnie wymięka ! ale KURWA Kit ;_; będzie jadka jak nic
OdpowiedzUsuńa Justin z Aną.. mrrrrrrrrrrrrr **P
Kocham to opowiadanie ! :D
OdpowiedzUsuńJest takie lkjhgfdfhgjkhgdghujhgf !!
Błagam pisz szybko następny !
@Niella_1D_Swag
świetny ^^ ♥
OdpowiedzUsuńCiekawe, co się stanie. Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńBoże, jak ty go opisujesz...takiego boga, no nie mogę. Mam go aż przed oczami. Zapocony po treningu.
OdpowiedzUsuńI wreszcie (?) Kit znalazł Anę. No niedokładnie, ale myślę, że to kwestia kilku rozdziałów.
o boże.. oby tylko Kit nie znalazł Any ;/ a tak poza tym świetnu rozdział <3 czekam na next <3
OdpowiedzUsuńOjjj zaczynam bać się Kit'a bo wiem, że namiesza będąc we wiosce przez te kilka dni. Mam wrażenie, że on dorwie Anę kiedy Justin będzie walczył z Zack'iem. Czyżby wychodziło na to, że przeczytałam następne rozdziały... if u know what I mean hahahahah uuuups, wydało się xD
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i zapraszam do siebie na [following-liars]
@storytellerfun
OMG *.* Cudny!! świetnie piszesz. kocham to opowiadanie!! o.o już nie mogę się doczekać nn ;)
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
Edxdfsdjdbkdxnjkssdabsjdjksjdekdf my fellings @soodrew
OdpowiedzUsuńoni sa tacy slodcy ze az .. *.* uwielbiam ten rozdzial czekam na nn, co do nowego bloga bardzo ciekawy pomysl rowniez czekam na 1 rozdzial <33
OdpowiedzUsuńAwww. *.*
OdpowiedzUsuńTo takie skahdkjsbciksghs . <3
awww ale słodki :D
OdpowiedzUsuńHmm...pewnie ją znajdzie i zacznie się akcja, ha! :D
[ja i moje rozkminki] hahaha :P
Uwielbiam <3
@ameneris
Hej! Własnie dziś zaczęłam czytać Twojego bloga. Bardzo mi się podoba. Stworzyłaś bardzo ciekawą historię i wykreowałaś fajne postacie. Czekam no kolejny rozdział z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny
AnnMari
PS Bardzo chętnie przeczytałabym tego bloga, którego zwiastun stworzyłaś. Mam nadzieję, że zdecydujesz się go prowadzić.
fghjkfghjkfghj, dziękuje, że to piszesz!
OdpowiedzUsuńto takie slodkie awww *.*
OdpowiedzUsuńaww, ana i justin są tacy słodcy. a kit tak łatwo nie odpuści. już się nie mogę doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńOni są tacy słodcy :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Kit jej nie znajdzie.
genialny rozdział <3 tak samo uwielbiam ich razem, są słodcy <3
OdpowiedzUsuńBoskie !
OdpowiedzUsuńKobieto daj już kolejny bo nie wytrzymam.......
OdpowiedzUsuńps. mogłabyś pod nowym rozdziałem polecić mój blog http://she-wants-to-be-loved.blogspot.com/ proszę, bardzo mi zależy :c
Ojej, słodziaki :* bardzo podoba mi się ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńOMG boski *.*
OdpowiedzUsuńnjdfbjhgdjh O MÓJ BOŻE TO JEST ZAJEKURWABISTE *.*
OdpowiedzUsuńprzypominam że twój blog został wystawiona na jbffpl więc jeśli czytałaś dokładnie regulamin pominęłaś punkt : )
OdpowiedzUsuńJezu jezu Justin jakai brutal...
OdpowiedzUsuńawww jak słodko:D mam nadzieje, że Kit jej nie znajdzie! ;3
OdpowiedzUsuń// swaggiies
śWIETNYY <33
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział :-) czekam na kolejne , 3 maj się !! :-*
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie ;3
OdpowiedzUsuńMyślę, że ją znajdzie. Jak nie teraz to potem ;-( Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam napisać, to opowiadanie jest mega super :-) Kocham Cię ! :-)
OdpowiedzUsuń<33 ;3 czekam na kolejny :-*
OdpowiedzUsuńjejku kocham to opowiadanie *_*
OdpowiedzUsuńjest najlepsze <3
myślę, że Kit ją prędzej, czy później znajdzie..
ja chcę już następny ^^
akjhfskdf nie wiem co pisać :D cudownie <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :D
OdpowiedzUsuńJak możesz mi to robić, robiło się tak .. aww, gorąco :D hahaha :D dlatego będę z niecierpliwością czekała na następny :>
OdpowiedzUsuńno i ten... zapraszam do mnie ! dodałam 4 rozdział http://thought-of-you-jb.blogspot.com/
asahjsajdha cuudowny *_*
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
kocham Anę i Jusa razem, no! <3 i mam nadzieję, że Kit Jej jednak nie znajdzie, choć wydaje mi się, że on nie odpuści. ;<
OdpowiedzUsuń@saaalvame
Cudeńko
OdpowiedzUsuń