Siedziała wyprostowana
co chwila spoglądając nieufnie na
swojego towarzysza. Kit ubrany był dzisiaj nadzwyczaj elegancko, bowiem w
firmie, w której pracował od dłuższego czasu, mieli jakieś poważne spotkanie z
udziałowcami. Anastasia za to, jak zawsze, kiedy spędzała całe dnie w domu
włosy spięte miała w niedbałego koka, a na sobie miała luźną koszulkę i tak
zwane rurki.
Dłubała widelcem w
kawałku marchewki, wyciągniętej uprzednio z zupy na brzeg talerza. Nie uniosła
wzroku, choć czuła jak Walker penetruje ją spojrzeniem. Bała się nawiązać z nim
kontakt wzrokowy.
- Ano, chcesz mi o
czymś powiedzieć? – spytał i tym samym zmusił ją, aby na niego zerknęła.
Skrywała coś i wiedział to, choć potrząsnęła głową. Zdradzały ją jej oczy.
Momentalnie ogarnęła go złość, że kłamała mu prosto w twarz. Oczy zaszły mu
ciemną mgłą, przez którą nie było już widać tego radosnego chłopaka, jakiego
pokochała. – Jesteś taką kłamczuchą – fuknął. Ponownie spojrzała na niego z
przerażeniem malującym się na twarzy. Zaciskane przez niego pięści, nie
oznaczały nic dobrego. Przymknęła powieki, doskonale zdając sobie sprawę z
tego, co za chwilę się wydarzy.
- Nie kłamię –
szepnęła. Głos jej się załamywał, a łzy zaczęły gromadzić się w kącikach ust.
W przeciągu sekundy
gwałtownie wstał, a później wszystkie rzeczy znajdujące się na stole
powędrowały na ziemię, pod wpływem jego ruchu. Zrzucone talerze roztrzaskały
się na kawałeczki podobnie jak serce Anastasi, gdy widziała jak Kit zamienia
się w takiego tyrana. Szumiało jej w uszach. Nawet nie zauważyła, kiedy blondyn
znalazł się tuż obok niej i mocno chwycił ją za szczękę. Przerażający ból
przeszył ciało Dawes. Patrzyła na swojego ukochanego, a oczy miała zamglone
słonymi łzami.
- Nie kłam więcej –
krzyknął, a jego pięść odbiła się od delikatnego policzka dziewczyny. Tym razem
Walker miał w sobie tyle siły, że Anastasia upadła aż na podłogę, kuląc się. Na
jej twarzy machinalnie pojawił się czerwony plac, przypominający jej o brutalnym
kochanku.
Stał nad nią i śmiał
jej się prosto w twarz. Nie wytrzymała. Ogarnęła ją jakaś dziwna siła i
chwyciła za nóż leżący obok. Szybko podniosła się do pionu, a później… Stało
się coś, co nigdy nie powinno się wydarzyć. I sama nie potrafiła uwierzyć w to,
co zrobiła. Kit padł na kolana, podczas gdy Ana trzymała w roztrzęsionych
dłoniach srebrny przedmiot z ostrzem umazanym w szkarłatnej cieczy. Musiała
zakryć usta dłonią, aby nie wydać z siebie krzyku. Łzy spływały już po jej
twarzy ciurkiem, ale nawet nie zawracała sobie głowy, żeby je zetrzeć.
Nie była w stanie
spojrzeć na blondyna. Gdyby to zrobiła, pewnie serce by jej pękło.
Odwróciła się
pośpiesznie i zaczęła biec w kierunku schodów.
Niemy krzyk zamarł w gardle Dawes, kiedy jej powieki
gwałtownie uniosły się ku górze. Potrząsnęła głową, chcąc odgonić od siebie
obraz, przedstawiający Kita, który patrzył na nią z takim cierpieniem, jak
jeszcze nigdy wcześniej. Uniosła się do pozycji siedzącej i przejechała dłonią
po zmęczonej twarzy. To była kolejna noc z rzędu, podczas której nawiedzały ją
koszmary.
Rozejrzała się dookoła, zatrzymując wzrok na sylwetce
leżącej obok. Widok spokojnie śpiącego Justina niewyobrażalnie ją uspokoił.
Kąciki jego ust drżały lekko i mamrotał coś pod nosem. Wyglądał przeuroczo.
Już miała wstać, aby napić się wody, kiedy ktoś stanowczo
przyciągnął ją do siebie, tak, że znów wyłożyła się na miękkim łóżku.
Przekręciła lekko głowę. Bieber trzymał ją w swoim silnym uścisku, podpierając
głowę na łokciu, ale oczy wciąż miał zamknięte.
- Nie uciekaj mi – wyjąkał i uniósł powieki ku górze. Od
razu ujrzał Anę, ale nie była wesoła jak wcześniej. Coś nie grało i można było
wyczuć to na kilometr. W mgnieniu oka zapomniał o tym, że powinien jeszcze spać
przez długi czas. – Ana, co się stało?
- To tylko zły sen – odpowiedziała i na jej ustach na
sekundę zawitał blady uśmiech. – Napiję się czegoś i mi przejdzie – nie była
dobrym kłamcą.
- Nie wypuszczę cię – pokręcił głową. Spojrzała na niego
zdezorientowana. – Żaden ze mnie znawca, ale jesteś moją dziewczyną i kiedy śni
ci się koszmar, to jestem obok, aby cię przytulić – poruszył zabawnie brwiami i
nie mogła się powstrzymać, aby nie zachichotać cicho. – Chodź tutaj – mruknął
uwodzicielsko i rozłożył ramiona, wiedząc, że Anastasia za chwilę się w nich
znajdzie. Zamknął ją w swoim szczelnym uścisku, mocno przyciskając do swojej
piersi. Niemal zabrakło jej tchu.
- Śpij dobrze – dodał i ucałował ją w czubek głowy. –
Najlepiej śnij o mnie! – nie musiała na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że
właśnie kąciki jest ust unoszą się do góry. Spojrzała na niego i oczywiście
miała rację. Na ustach błąkał mu się głupkowaty uśmieszek.
- Nie muszę o tobie śnić, gdy jesteś obok – zwalczyła chęć
wywrócenia oczami.
Bez słowa wtulił twarz we włosy Anastasi, wdychając ich
zapach. Było jej tak wygodnie, a jego bliskość działała na nią kojąco.
Przeszedł ją dreszcz. Czuła ciepły oddech Justina na szyi, gdy mocno wtulał nos
w jej zagłębienie. W głębi duszy cieszyła się, że jest ciemno, bo chłopak nie
mógł dostrzec rumieńców na policzkach
Any.
Przekręciła się lekko na bok w stronę Biebera, przytulając
się do jego ramienia. W odpowiedzi szatyn przyciągnął ją tak, że Dawes
wstrzymując oddech, opadła na jego klatkę piersiową.
- Tak lepiej
wymruczał już na wpół śpiąco i resztkami siły, jeździł dłońmi po plecach
dziewczyny.
Pierwsze promienie słońca przedarły się do wnętrza
pomieszczenia przez uchylone okno, zmuszając Justina do oderwania głowy od
miękkiej poduszki. Przejechał dłonią po zaspanych powiekach, starając się
przyzwyczaić do rażącego światła i ziewnął przeciągle. Spojrzał na jego
ulubiony zegarek na złotej bransolecie, który leżał na szafce obok. Dochodziła
zaledwie siódma rano. Jęk niezadowolenia wypełznął z malinowych ust chłopaka.
Przeklął pod nosem fakt, że ostatnio nie potrafi się wyspać, choć cały jego
organizm się o to prosi.
Sunął wzrokiem
dookoła i zatrzymał się dopiero, kiedy w zasięgu jego spojrzenia znalazła się
zgrabna sylwetka Anastasi. Była pierwszą kobietą, która spała w łóżku Justina.
Emanował z niej spokój i przypominała małego aniołka. Szatyn nie mógł zwalczyć
chęci uśmiechnięcia się. Głowę wtuloną miała w pościel, a jej brązowe loki
rozsypały się po całej powierzchni poduszki. Kawałek całkowicie odkrytego uda
dziewczyny wysunął się spod kołdry, sprawiając, że Biebera ogarnęła
niespodziewana fala gorąca. Oblizał uwodzicielsko usta. Nawet przez sen
Anastasia się z nim droczyła.
Wstał, leniwi rozprostowując kości. Sekundę później zniknął
za drzwiami łazienki. Stopy chłopaka napotkały na swojej drodze zimne kafelki,
przez co Justin poczuł dreszcze, przebiegające po kręgosłupie. Przystanął,
mijając obszerne lustro i wyszczerzył się do własnego odbicia. Całkiem nieźle
prezentował się w fryzurze po seksie. Kosmyki miodowych włosów miał w
kompletnym nieładzie i sterczały na każdą możliwą stronę. W uchu
błyszczał srebrny kolczyk, który tylko dodawał mu uroku.
- Bardzo idealnie, Bieber – mruknął sam do siebie i
machinalnie roześmiał się radośnie. Ku własnemu zaskoczeniu czuł rozpierającą
go od wewnątrz energię, przyprawiającą go o nadzwyczaj dobry humor.
Gdy czarne bokserki zsunęły się po jego nogach, aż do samych
kostek, wszedł pod prysznic i odkręcił kurki. Miał zamknięte oczy, a strumienie
ciepłej wody spływały po ciele chłopaka, pozwalając rozluźnić się każdemu
napiętemu dotąd mięśniowi. Wylał na dłoń płyn do kąpieli o zapachu wanilii i
delikatnie wtarł go w skórę, po czym spłukał go i zakręcił wodę.
Pominął wycieranie się i jedynie niechlujnie oplótł ręcznik
wokół bioder. Przed wyjściem wyszorował jeszcze i tak śnieżnobiałe zęby. Pchnął
delikatnie drzwi i zatrzymał się w ich progu, opierając się barkiem o futrynę.
Anastasia wciąż leżała pod pościelą, wyglądając tak
idealnie, że Justin mimowolnie przygryzł wargę. Spojrzenie brązowych tęczówek
wbiła w wysportowaną sylwetkę chłopaka. Nawet z takiej odległość szatyn mógł
spokojnie dojrzeć błysk w oczach dziewczyny zadziorny uśmieszek, który błąkał
się na jej ustach.
Uważnie obserwowała, każdy choćby najmniejszy ruch Justina.
Małe kropelki wody, spływały po jego opalonym torsie, co skutecznie oderwało ją
od twarzy szatyna. Mokre włosy podniesione do góry wyglądały nieziemsko
seksownie. Spojrzał na nią wzrokiem, od którego ścierpła jej skóra, a żołądek
wywinął fikołka. Odchrząknęła nieznacznie, co skomentował cichym chichotem, by
sekundę później ruszając z miejsca, puścić jej zalotnie oczko.
Jak najwolniej podążał w kierunku szafy, wiedząc, że Dawes
wciąż bada spojrzeniem każdy centymetr jego ciała. Niespodziewanie zatrzymał
się w pół kroku, a ręcznik niby przypadkiem zsunął się z bioder Biebera,
bezszelestnie lądując na podłodze.
- Ups – powiedział teatralnie, zakrywając dłonią usta i
spojrzał na towarzyszkę przez ramię. Momentalnie jej blade policzki zalały się
uroczym rumieńcem. Źrenice rozszerzyły się nienaturalnie i zrobiło jej się
cholernie gorąco. Poczuła się tak, jakby ktoś nagle odebrał jej dostęp do
tlenu. Bieber sprawiał, że w przeciągu sekundy była zawstydzona
niczym mała dziewczynka.
- Justin – mruknęła, zakrywając oczy poduszką, choć jej
wewnętrzna bogini krzyczała, aby obdarowała szatyna jednym spojrzeniem. Co
prawda Anie udało się w ciągu tej krótkiej chwili zobaczyć niezły tyłek
chłopaka, ale na miłość Boską stał przed nią kompletnie nagi!
- To nic czego nie widziałaś – wzruszył ramionami, śmiejąc
się głośno. Oderwała twarz od poduszki i zerknęła na niego, niesiona nagłą
pewnością siebie. Usta chłopaka formowały się w szczerym uśmiechu, który
ujawniał jego białe zęby. Anastasia wywróciła oczami.
- Czy ty właśnie wywróciłaś na mnie oczami? – mruknął
oschle. Zmarszczyła brwi w pytającym geście. – Pytałem cię o coś, odpowiedz mi
łaskawie – temperatura jego głosu spadła o kilkanaście stopni. Wpatrywała się w niego zdezorientowana i
zacisnęła mocno powieki. Miała nadzieję, że dzięki temu stanie się
niewidzialna, ale to się nie wydarzyło. – Mówię do ciebie, kurwa!
Justin Bieber i jego kolejna zmiana nastroju.
Ana westchnęła zażenowana i mentalnie wywróciła kolejny raz
oczami, dopuszczając do siebie myśl, że nigdy nie zrozumie tego
dwudziestojednolatka.
- Jezu Justin, powinieneś zacząć panować nad własnymi
emocjami! – nie wytrzymała i wybuchnęła. Ale poczuła jakiegoś rodzaju ulgę.
Zmrużył groźnie oczy, a jego skroń zaczęła niebezpiecznie pulsować. Nie mogła
się teraz wycofać. Nie myślała nad własnymi słowami i nad ich konsekwencjami. –
Jesteś po prostu tak trudny do zrozumienia, wiesz? W jednej chwili jesteś kimś
kogo można naprawdę pokochać, a później jak na pstryknięcie palcem zmieniasz
się w jakiegoś chuja.
Justin przechylił lekko głowę, przyglądając jej się z
zainteresowaniem. Pośpiesznie oblizał usta, które uformowały się w tak dobrze znany Anastasi, wyuczony,
cwaniacki uśmieszek.
- Kochasz mnie? – spytał cicho i sam zdołał to usłyszeć.
Takiego pytania się nie spodziewała. W mgnieniu oka
wszystkie myśli ulotniły się z jej głowy, pozostawiając tam kompletną pustkę.
Gdyby mogła teraz zniknąć z powierzchni ziemi.
Sama nie znała odpowiedzi na zadane przez Justina pytanie.
Pierwszy raz w życiu nie potrafiła zdefiniować własnych uczuć.
- Powiedziałaś, że można mnie pokochać więc – mówił bardziej
sam do siebie, niżeli do dziewczyny. Sam nie wierzył w to, że komuś może na nim
zależeć ; że jakaś osoba polubi go mimo całego tego syfu, w którym siedzi po
uszy. – Kochasz mnie, Ana? – ponowił pytanie, robiąc kilka kroków w jej stronę.
Jego bliskość sprawiała, że Anastasi zakręciło się w głowie.
Ciszę, jaka zapanowała między tą dwójką przerwał dźwięk przypominający
pukanie do drzwi. Po raz pierwszy Dawes ucieszyła się, że ktoś im przerwał.
Odetchnęła z ulgą. Może przełożą tą rozmowę na daleką przyszłość?
- Wejść – warknął Bieber. Drzwi otworzyły się z cichym
skrzypnięciem, a następnie do środka przecisnął się Ryan. Rzucając jednak okiem
dookoła, od razu się skrzywił i odwrócił plecami.
- Boże Bieber, jesteś goły! – warknął, próbując za wszelką
cenę wymazać z pamięci obraz, który przed chwilą zobaczył. – Na Litość Boską,
ubierz się!
- I tak wiem, że po prostu zazdrościsz mi takiego ogiera –
poruszył zabawnie brwiami Justin, ale to nie zmieniało faktu, że miał cholerną
ochotę zabić McCartneya za to, że wtargnął tutaj w zdecydowanie nieodpowiednim
momencie.
- Jesteś niemożliwy, Bieber – mruknął ponury blondyn.
Opuścił ręce z bezsilności. Czasami nie miał już sił na tego zadufanego w sobie
dzieciaka, mającego zbyt dużą samoocenę. – Coraz częściej nachodzi mnie myśl,
że pochodzisz z probówki – potrząsnął głową i powoli odwrócił się w kierunku
kolegi, który właśnie wsuwał na siebie luźne w kroku, szare dresy. – W każdym
bądź razie jestem tutaj, bo chciałem powiedzieć, że ktoś cię szukał, Ana.
*
Od autorki: Najdłuższy rozdział w historii. Takie mam przynajmniej wrażenie :)
Dodałam nowy rozdział na nowego bloga, ale wciąż nie wiem czy dalej to publikować. Stąd moja prośba! Jeśli przeczytaliście i wam się spodobało, zostawcie chociażby krótki komentarz -> striptease-club <- Będę wdzięczna!
P.S. Damy radę dobić do 50 komentarzy pod tym rozdziałem? :)
Fajny rozdział. Czekam teraz na rozwinięcie akcji!
OdpowiedzUsuńWeny życzę!
AnnMari
Boże Boże. Genialne
OdpowiedzUsuńJSNIFJSNFMSOM poprostu Boski !!! ♥
OdpowiedzUsuńCzekam nn ! ♥
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńAle czuję, że następny będzie ciekawy! Co będzie jak Kit znajdzie Anę? Co na to Justin?! O omomom będzie się działo! Nie mogę się doczekać!
@ameneris
TO JEST GENIALNE PO PROSTU !! *.*
OdpowiedzUsuń@Niella_1D_Swag
genialne *.* czekam next :D
OdpowiedzUsuńawwwwwwwwwwwwww *.* boże, Ryan co ty odpierdalasz? czekam na nexta :D @coldbitches
OdpowiedzUsuńomójboże!! kocham to kocham kocham <3
OdpowiedzUsuńo mój boże nie wierzę, że zrzucił przed nią ręcznik jhdhjhgjghfdjghjfdhg on jest taki sexowny.
OdpowiedzUsuńi jeszcze takie zakończenie. omg. jak zareaguje Ana ?!
Ten rozdział to istne cudo! ♥
OdpowiedzUsuńPo prostu się w nim zakochałam!
Zachowanie Justin'a to istny chaos, połączony z dobrą
dawką zabawy. Paraduje bez ubrań, kiedy wpada jego znajomy.
No ok, nie mam pytań, haha :D
Tak coś przeczuwałam, że będzie jakaś chwilka z Kit'em.
Jeśli ktoś jej szukał, to jest źle.
Boję się, że Justin po prostu wybuchnie, a to się źle
skończy.
Kocham to, jak piszesz!
Określenie tego wszystkiego - "ofjmdsaodasjodas ♥"
Lots of love,
@Mrs_Carolinex
jhugyftdrerftgyhu ♥
OdpowiedzUsuńO rany ! Świetnie zajebisty rozdział ! <333
OdpowiedzUsuńbooski :> i teraz się zacznie..hmm ciekawe kiedy Justin dowie się prawdy <3
OdpowiedzUsuńłoooohuuuu no to teraz będzie się działo.. zgaduję .
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Czekam na następny ;p
fgvvgfghvb kocham to <3
OdpowiedzUsuńo nie pewnie niedlugo będzie spotkanie Any i Kita :c
Zawalisty *.* z niecierpliwoscia czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńKoooooocham :)
OdpowiedzUsuńAAAAA <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ;) czekam na rozwinięcie ;)
OdpowiedzUsuńKocham to i czekam z wielką niecierpliwością na wiecej. xx
OdpowiedzUsuńJejku świetny rozdział. Czekam z niecierpliwością na następny. Rozpisałabym się, ale jest już późno i nie mam siły:(
OdpowiedzUsuńW takim momencie zakonczyc :o jak mozesz dodawaj szybko kolejny ! :D
OdpowiedzUsuńŚwieetny rozdział <3 czekam na następnyyyy..... bo w takim momencie przerwane..o niee:D
OdpowiedzUsuńOMG! khgj h.lnrktjgh aaaaaaa! Cudny! aaaaa! <3
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
omg ... rzygam tęczą sram ciastkami omg jubvgyibeyioerhyiobg boże cudowny <3
OdpowiedzUsuńŚwietnyy <33
OdpowiedzUsuńcudoooo <3333
OdpowiedzUsuńboooski *_*
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
jkahfjkldshfjkfsngjkn <3
OdpowiedzUsuńno kurde, Ryan! kocham Cię, stary, ale... musiałeś w takim momencie przyjść?! ;< hahah ale kocham ten rozdział <3
OdpowiedzUsuń@saaalvame
Nie!! Nikt je. Nie szuka!! Hahaha XD
OdpowiedzUsuńNie!! Nikt je. Nie szuka!! Hahaha XD
OdpowiedzUsuńOMG!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńprzepraszam ale z jbffpl twój blog zostanie usunięty
OdpowiedzUsuńCzytam
OdpowiedzUsuńfantastyczny!
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Masz talent ! :D
OdpowiedzUsuńkocham
OdpowiedzUsuńjezu cudowne *_*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
OdpowiedzUsuńczekammmmmm ♥♥♥
OdpowiedzUsuńjejku kocham kocham kocham kocham kocham *_* ♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńogawsftuagyfuaqhuhfo świetny!
OdpowiedzUsuńMega rozdział <3 Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na nn
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńZ próbówki hahaha dobre 😂😂😂
OdpowiedzUsuń