niedziela, 29 września 2013

- 28 - Pokonaj najlepszych!


      - Jeśli chcesz być najlepszy, pokonaj najlepszych - powiedział Zack głosem do cna przesiąkniętym kpiną, a następnie wskazał palcami na swój szeroki, arogancki uśmieszek. Justin splunął na ziemię i oblizał usta.
         - Już jestem najlepszy! - uśmiechnął się cwaniacko i miał ten tajemniczy błysk w oczach.
       Stali naprzeciw siebie, wzajemnie mierząc się wzrokiem, który paraliżował wszystkie zmysły. Oboje mieli zacięte miny i byli zdolni do wszystkiego.
      - Najlepsi też ponoszą klęski, Justin! - arogancki uśmiech nie schodził z twarzy Gomesa i schował ręce, wkładając je do kieszeni. Zostawił na wierzchu tylko kciuki i zaczął się bujać na piętach, a pod nosem cicho chichotał. Spuścił wzrok na dół nie mogąc się powstrzymać od śmiechu, aż w końcu głośno wybuchnął. – Idealnym przykładem jest twój braciszek. Oh, biedny Jaxon! Nigdy nie zapomnę wyrazu jego twarzy, kiedy do niego celowałem! – poruszył zabawnie brwiami brunet. Wokół panowała cisza, wszyscy skupili się na wymianie zdań pomiędzy tą dwójką, czekając na kulminacyjny moment. – Nagle stał się tak bezbronny…
       - Coś ty powiedział? – syknął Bieber, zaciskając wargę z taką siłą, że pociekła z niej maleńka strużka czerwonej cieczy. Krew zaczęła pulsować mu pod skórą, jakby zaraz miała rozerwać żyły i wypłynąć na wierzch. Zack w mgnieniu oka znalazł się bliżej niego i niemal stykali się nosami. Justin myślał jedynie o tym, aby zedrzeć ten szyderczy uśmieszek z ust przeciwnika.
      Wspomnienia uderzyły w chłopaka wartką falą, uniemożliwiając normalny oddech. Powoli wbijały w niego swoje sztylety i choć wydawało mu się, że odgrodził się od nich grubym murem, mylił się. Teraz to wszystko zaczęło przytłaczać go z każdej strony. Nie wytrzymał zacisnął mocno pięść i wymierzył ją w bok twarzy Zacka. Ludzie wokół zaczęli wiwatować i gwizdać. Nie chciał czekać na ruch ze strony przeciwnika. Napiął mięśnie i nie przerywając zaczął okładać pięściami chłopaka z obu stron twarzy tak, jakby był workiem treningowym. Jednym szybkim ruchem sprawił, że Gomes natychmiastowo uderzył o podłogę i z resztkami sił pomasował się po głowie rozglądając się na wszystkie strony. Justin korzystając z okazji mocno usiadł mu na klatce piersiowej i dokończył to, co zaczął wcześniej, a twarz Zacka wyglądała jak po kilku latach męczarni w strasznych więzieniach. Brunet jednak był twardym zawodnikiem i mimo stróżka krwi płynącego z kącików ust i obolałych pleców, nie zamierzał dać za wygraną. Ostatkiem sił odepchnął się od podłoża i wstał, rzucając Biebera gdzieś na bok. Kilka osób zaczęło klaskać, bo najwyraźniej kibicowali właśnie Gomesowi. Szatyn splunął na ziemię, a barwa jego śliny zabarwiła się na czerwony kolor.
       - Ze mną nie wygrasz, pamiętaj - warknął podchodząc do Justina, po czym wymierzył cios w jego twarz, która gwałtownie przechyliła się na bok.
      - Jeszcze się zdziwisz - dwudziestojednolatek wstał przytrzymując się ściany i odepchnął od siebie Gomesa, po czym zamachnął ręką i uderzył chłopaka prosto w nos. Doskonale słyszał, jak jego kości zaczynają strzelać, a on gwałtownie zwinął się z bólu. Machinalnie cwaniacko uśmiechnął się pod nosem. Powoli ruszył w stronę leżącego na ziemi bruneta i przypominał polujące zwierze, czające się do ataku. Kiedy stał centymetry od ciała Zacka, zamachnął się i wymierzył buta wprost w brzuch chłopaka. Gomes zachłysnął się własną krwią. Wszyscy wokół zamarli. Nastąpiła głucha i wręcz paraliżująca cisza. – Nie spuszczaj ze mnie wzroku, Gomes – warknął Justin, dostrzegając jak jego największy wróg błądzi zamglonym spojrzeniem wokół.
       W momencie, gdy Justin z triumfalnym uśmiechem na twarzy odwrócił się, szukając w tłumie Anastasi, poczuł potężne uderzenie w bok. Z impetem uderzył o kamienną ścianę, słysząc charakterystyczny dźwięk, łamanych kości. Zsunięcie się na ziemię kosztowało go kolejną dawkę niewyobrażalnego bólu. Z trudem patrzył na oczy, a wszystkie hałasy zlały się w jeden dziwny dźwięk. Justin złapał się za obolałe żebra i mocno zacisnął pięści. Ukradkiem zerknął na Anę. Miała przymknięte powieki w obawie przed tym co może zobaczyć, gdy je otworzy. Bieber zmusił się do wstania, walcząc z ciałem, które odmawiało mu posłuszeństwa. Skutecznie zablokował kolejny cios ze strony Gomesa i kopnął go w brzuch, tym samym odpychając go w tył. Na ułamek sekundy ich spojrzenia skrzyżowały się.
       - Orientuj się!  - ryknął, a jego głos spokojnie mógł dotrzeć do każdego człowieka, znajdującego się w tym samym miejscu. Na ustach Justina namalował się psychopatyczny uśmieszek i nim Zack zdążył zareagować, szatyn cisnął nim o ścianę niczym zabawką. – To twój koniec, Gomes – powiedział spokojnie Bieber i podciągnął przeciwnika na nogi. Przez chwilę przyglądał się uważnie brunetowi. Wydawał się być nieprzytomny, ale żył. Póki co jest niegroźny, więc Justin postanowił zająć się nim później.
       Nagle wokół Biebera zaczęła narastać grupka osób, która wiwatowała na jego cześć. Szatyn poczuł się odrobinę dziwnie, ale już dawno przywykł do faktu, że swoją osobą przykuwa uwagę nawet nieznajomych. Wygrał, ale nie czuł wymarzonej satysfakcji czy ulgi. Coś wciąż go niepokoiło, a to uczucie potęgował brak widoku Anastasi. Prowadzący turniej wyszarpnął rękę ciemnookiego i uniósł ją do góry, przedstawiając zwycięzcę. Ale Justin pochłonięty był w natłoku własnych myśli. Wyrwał się szybko i zaczął przeciskać się wśród spoconych twarzy. Nigdzie nie mógł dojrzeć burzy brązowych włosów i ten fakt strasznie go irytował. Zaczął się martwić. Jak to możliwe, że w ciągu chwili zniknęła z zasięgu jego wzroku? Zdesperowany podbiegł do Ryana, który pogratulował mu.
       - Ana… - wyszeptał Justin, próbując wyrównać oddech. – Widziałeś ją? – znów okręcił się wokół własnej osi, przy okazji ścierając z kącika ust krew. Gomes wciąż tkwił w tej samej pozycji, ale teraz klęczeli nad nim jego koledzy. Ponownie zerknął na przyjaciela. McCartney przybrał smutny wyraz twarzy i spojrzał przepraszająco na szatyna.
       Niespodziewanie telefon Biebera zawibrował, sygnalizując nadchodzące połączenie. Widząc na ekranie znajome imię, nawet się nie zastanawiał tylko odebrał. Ryan przyglądał mu się wyczekująco, podczas go dwudziestojednolatek słyszał jedynie dziwny szum, przypominający szarpaninę. To tylko wzmożyło jego złość i niepokój.
       - Ana? – powiedział cicho i można było w tym jednym słowie wyczuć ogromne ilości desperacji. Wariował, kiedy nie było jej obok. Miał okropne przeczucie, że zniknięcie Dawes nie wróży nic dobrego.
      - Kit do cholery dlaczego zabierasz mnie na ten most? – usłyszał w końcu opanowany głos Anastasi i przez chwilę poczuł ulgę. Uśmiechnął się pod nosem, dumny z tego jak sprytna potrafi być. Wiedział już gdzie zmierzała i musiał być od nich szybszy. W miasteczku był tylko jeden most i Justina dzieliło od niego parę minut drogi. Potrząsnął głową, ale nie rozłączył się. Rzucił się jedynie biegiem w kierunku czarnej Impali, która lśniła wśród blasku księżyca, zaparkowana w lesie. 

*
Od autorki: I oto rozdział 28, jak wam się podoba?  Przepraszam za kolejny postój w dodawaniu rozdziału, ale liczba komentarzy na prawdę spada. 33 opinie pod ostatnim rozdziałem, trochę mało w porównaniu z całą resztą. Ale cóż poradzić? 

Jeśli przeczytaliście, zostawcie chociaż krótki komentarz, proszę :) 

P.S. Zapraszam na mój drugi blog -> striptease-club


ZMIENIASZ NAZWĘ NA TT? POINFORMUJ MNIE O TYM :) 

49 komentarzy:

  1. Emocjonująca walka. Raz prowadził Zack, raz Justin, ale ulga, że w końcu Bieber zwyciężył. Oczywiście nie wszystko teraz jest kolorowe, bo Ana znowu porwana! Ale wpadła na świetny plan i trzymać kciuki żeby Justin ją uratował. Nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak zwykle genialny, nie mogę doczekać się kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdzial<3

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju świetne.. czekam z niecierpliwością na kolejny
    Much Love :**
    @I_NeverGiveUp

    OdpowiedzUsuń
  5. oby justin uratowal ane! :o
    @jdbskindacrazy_

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany ! <333 kfmbdjbsdhmnfdnsm *__* czekam na next ! <333

    OdpowiedzUsuń
  7. przepraszam, że skupiam się od razu na błędach, ale czy istnieje w ogóle coś takiego jak "barwa śliny zabarwiła się na kolor krwi" przyznasz, że trochę nieolgiczne, choć mogę się mylić. co do reszty nie mam zastrzeżeń. trzymaj tak dalej x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli Zack miał złamany nos i miał zadane w twarz dużo ciosów więc napewno jest możliwe aby ślina była krwista..

      Nie moge doczekać się nexta

      Anana

      Usuń
  8. ojezuu ! hjjdofpjdsopfjs ! to jest zajebiste :c i skończyć w takim momencie ugh! szybko neeext ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. To takie bvghjkjnhbgyuj <3333333333333333333333333 @kochamcie3609

    OdpowiedzUsuń
  10. Kit :o @lovuking

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniale opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  12. O rany! Więc Kit ją wreszcie dorwał :O
    No będzie ciekawie jak Justin tam dotrze i spotkają się twarzą w twarz. Znowu może być jakaś ostra akcja :P No ciekawe, ciekawe :D
    Czekam na następny uh uh uh :)

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiedziałam , że Justin wygra ! Sprytna Ana oby Jus zdążył głupi Kit :P czekam na nowy
    @lovedreams_x

    OdpowiedzUsuń
  14. Ana dobrze to zrobiła :) W ten sposób Justin wie, gdzie Kit zabiera Anę.
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  15. mam nadzieję że Justin załatwi Kita tak samo jak Gomesa. ;d czekam na kolejny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. juhygtfrdftgy ♥ łaaaaaaa *.* wygrał ♥ i wgl świetny rozdział,a Justin taki czuły:''')

    OdpowiedzUsuń
  17. oj dzieje się :O
    rozdział świetny tylko szkoda że taki krótki (;

    OdpowiedzUsuń
  18. aaaaaaaaaaa! On jest świetny! aaaaaa! kocham to opowiadanie! świetnie piszesz ;) już nie mogę się doczekać nn. :)
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam nadzieję, że jej się nic nie stanie : O
    Good Job <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Ahdghgfhdgfhgfgf ja mam ndzieje że nic jej się nie stanie ! @HugForBiebs

    OdpowiedzUsuń
  21. KOCHAM BOSKI PO PROSTU SUPERRRR

    OdpowiedzUsuń
  22. Kooooocham to opowiadanie . jest świetne . czekam na nn :))) @craazygirl96

    OdpowiedzUsuń
  23. o boze bsoki ! <3 awww/ Martyna ;D

    OdpowiedzUsuń
  24. jfhsdbgjhfs o mój boże będzie spotkanie Kita i Justin aaghvdah juz sie nie moge doczekac :D

    OdpowiedzUsuń
  25. ŁOOOOOSZ KURWA ! GDZIE TEN CHUJ JĄ ZABRAŁ!? CO CHCE Z NIĄ ZROBIĆ !? O.O WGL sprytna jak cholera ! :D a Justin!? uhygftrdftgyhuy **> on go tam zapierdoli ! nie ma chuja we wsi ! XD

    OdpowiedzUsuń
  26. ooo Boże ! Boski ..
    Kit i Justin się spotkają ? O Boże, co tam będzie się działo *_*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  27. świetny rozdział. mam nadzieję, że następny będzie szybciej ! i jestem ciekawa co się stanie gdy się spotkają, Justin z Kitem.

    OdpowiedzUsuń
  28. Boże co :o czekam z niecierpliwością na następny jejku

    OdpowiedzUsuń
  29. jejku ale się porobiło...

    OdpowiedzUsuń
  30. Jestem zawsze... ;* ten był super ale zawsze mnie denerwuje to ze konczysz w takich momentach ;3 WSPANIAŁY *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  31. świetny rozdział... :)

    OdpowiedzUsuń
  32. cudowny <3
    nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  33. ale... jak to?! Kit ją znalazł?! ;< ech. Justin pośpiesz się, błagam.
    <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  34. ale jak to 2 rozdziały do końca?
    coś czuje, że w następnym rozdziale, będzie się działo fghjkghj

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetnie opisałaś walkę. Naprawdę potrafisz opisywać sytuacje w taki sposób, że może się wydawać, że jesteś uczestnikiem zdarzeń. Rozdział bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Kocham KOCHAM KOCHAM

    OdpowiedzUsuń
  37. Jeju, już się nie mogę doczekać następnego! Super :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Uwielbiam twoje opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Cieszę się że Justin wygrał 😃 ☺ ☺

    OdpowiedzUsuń