sobota, 5 października 2013

- 29 - Zaręczyny zerwane!



       Kiedy dotarł na miejsce, niemal upadał na ziemię, wysiadając z auta. Biegł ile sił w nogach, wciąż trzymając się za obolałe żebra. Ból ten jednak niczym nie mógł równać się z tym, który ogarniał jego serce na samą myśl, że Anie może stać się jakaś krzywda.
       W końcu zobaczył dwie niewyraźne postacie, wijące się w oddali, pomiędzy gęstą mgłą. Z każdym kolejnym krokiem obraz robił się coraz bardziej ostrzejszy i miał już pewność, że Ana tam jest.
       - Nie rozumiem, jak mogłaś mnie zostawić, Ana… - mówił na jednym tchu Kit, próbując zbliżyć się do swojej narzeczonej, jednak ona wciąż cofała się do tyłu, aż natrafiła na metalową barierkę.
       - Nie kocham cię już, Kit, rozumiesz? – mruknęła i wyprostowała się w obawie przed jego reakcją. Stanął jak wryty, patrząc na nią ze łzami w oczach. – Nikt nigdy nie zadał mi tyle bólu co ty…
       - Przepraszam cię, Ana! Zmienię się, obiecuję! – krzyknął z entuzjazmem i chwycił za ręce dziewczyny, splatając ją z własnymi.
       - Nigdy się nie zmienisz – pokręciła głową. Nie wiedziała jednak, że tymi słowami wyprowadzi z równowagi Walkera, do tego stopnia, że zamachnie się i uderzy ją prosto w twarz. Upadła bezwładnie na zimną glebę, łapiąc się za piekący policzek. Trzęsła się z przerażenia i nie potrafiła racjonalnie myśleć. Zachłysnęła się własnymi łzami, które na nowo spływały po jej twarzy. Przekręciła głowę i kątem oka dojrzała jak ktoś zmierza ku nim. Wiedziała, że to Justin. Odkąd go poznała stał się jej osobistym aniołem stróżem.
       - Walker – syknął niczym jadowity wąż przed ukąszeniem. Blondyn spojrzał w stronę, dochodzącego głosu i zmarszczył brwi. Nie wiedział bowiem, kim jest ten nieznajomy chłopak z postawioną do góry grzywką i kolczykami w uszach. W ciemnościach udało mu się dojrzeć, że w kącikach ust ma zaschniętą krew oraz przeciętą jedną brew. – Powinienem się przedstawić. Justin. Justin Bieber – powiedział radośnie szatyn i zbliżył się do nich, po czym chwycił dłoń Anastasi i pomógł jej wstać. Odepchnął ją tak, aby stanęła za nim. Czuła się naprawdę bezpiecznie, kiedy jego szerokie plecy chroniły ją przed całym złem.
          - Ana, znasz go? – spytał kompletnie zbity z tropu blondyn.
      - W zasadzie to jestem jej chłopakiem – błysk zadowolenia pojawił się w ciemnych tęczówkach Biebera, a na usta wkradł się triumfalny uśmieszek. W mgnieniu oka można było zauważyć diametralną zmianę na twarzy Kita. Oczy zaszły mu ciemną mgłą, świecąc dziwnym, morderczym światłem, a wszystkie mięśnie się napięły.
       - To moja narzeczona… - tylko tyle zdołał z siebie wydusić, zanim zrobił kilka kroków naprzód.
     - Zaręczyny zerwane! – wrzasnął Bieber, nawet nie drgnąwszy. Minę miał zdeterminowaną i roześmiał się prosto w twarz Walkera. Złapał się za brzuch, kiedy ogarnęły go spazmy śmiechu. Po chwili jednak całkiem spoważniał, nie odrywając wzroku od przeciwnika. – Ana idź do auta – burknął. Dziewczyna potrząsnęła głową i zacisnęła rękę na ramieniu chłopaka. – Idź do auta – powtórzył, ale tym razem wykonała jego polecenie, obracając się kilka razy przez ramię, by zobaczyć co się dzieję.
       - Teraz rozegramy to tak jak trzeba – białe zęby Justina kontrastowały z ciemnym niebem, gdy szeroko je wyszczerzył. – Myślisz, że jesteś taki silny? Zmierz się z kimś równym sobie – dodał i rozprostował kości, przygotowując się do ataku. Zanim Kit choćby drgnął, poczuł silne pieczenie szczęki, spowodowane pierwszym ciosem Justina. Oszołomiony, potrząsnął energicznie głową, starając się ogarnąć to, co właśnie się wydarzyło. Bieber z wrogą miną i rządzą mordu w tęczówkach zmierzał w jego kierunku, na zmianę zaciskając i rozprostowując palce. – Jak to jest być ofiarą, Kit? – spytał i chwyciwszy Walkera za barki, zgiął go w pół, wbijając kolano w żebra. Chłopak upadł na ziemię i zwinął się w kulkę, krztusząc się krwią, która zaległa mu w gardle. Próbował się podnieść, ale szatyn docisnął go do ziemi, lokując buta na przełyku blondyna i tym samym utrudniając mu oddychanie. Justin kucnął przy przeciwniku i przechyliwszy głowę, przez moment przyglądał się mu.
W zasadzie wyobrażał go sobie zupełnie inaczej. Kit nie wyglądał na osobę, która lubi przemoc i w zasadzi udowodnił, że potrafi być twardy jedynie w stosunku do dziewczyn. Miał kręcone blond włosy i przerażone spojrzenie. Jego strach napawał Justina siłą. Kochał ten kulminacyjny moment, gdy cudze życie było w jego rękach. Mógł zrobić z nim co tylko zechce. Jedno naciśnięcie na spust…
       - Masz jakieś ostatnie słowo? – zapytał i specjalnie niby przypadkiem odsłonił broń, która znajdowała się przy pasku jego luźnych spodni. Oczy Walkera rozszerzyły się gwałtownie i kształtem przypominały dwie pięciozłotówki. Podczas panującej wokół ciszy idealnie słychać było przyśpieszone bicie serca blondyna i jego przelewającą się w żyłach krew. – Bo będziemy musieli się zaraz pożegnać.
       Owe słowa uderzyły w Kita z siłą kuli armatniej i odbijały się w jego uszach echem. Przymknął powieki, odganiając od siebie obrazy, jakie pojawiły się w umyśle. Jeśli wcześniej czuł paraliż, to teraz, to co działo się z jego ciałem, było nie do opisania. Każda komórka wewnątrz odmówiła posłuszeństwa i chłopak nie mógł poruszyć nawet palcem. Zupełnie jakby ktoś zamienił go w posąg. Bieber  położył lodowatą dłoń na jego ramieniu. Walkerowi zabrakło tchu w piersiach. Z trudem łapał powietrze w płuca. Strach pożerał go od środka, a serce podeszło mu do przełyku.
       - To twój szczęśliwy dzień – mruknął Bieber, pocierając o siebie zmarznięte dłonie. Blondyn spojrzał na niego, a w jego tęczówkach pojawiły się iskierki nadziei.
       - Nie zabijesz mnie? – wydukał, odzyskując władzę nad ciałem, lecz gula w jego gardle nadal naciskała na jego struny głosowe, sprawiając, że głos wydawał się kompletnie obcy. Odchrząknął, chcąc przywrócić swoją naturalną barwę.
       Bieber pokręcił głową.
   Stado dreszczy, galopujących niczym konie, przebiegło po i tak sparaliżowanym ciele  Kita.
    - Słuchaj, ujmę to bardzo prosto – Justin wstał, rozprostowując kości. – Obiecuję, że nie będzie boleć – dodał, uśmiechając się współczująco i stanął za swoją ofiarą. Nadal trzymał pistolet na wysokości pasa, a on lśnił w jasnym świetle księżyca. Zachichotał cicho, przykładając go do skroni Kita.
       Nacisnął na spust i…
      Głuchy odgłos uniósł się w powietrzu, razem z pyłem pozostawionym po naboju. Ale Kit Walker wciąż żył, zaciskając mocno powieki ze strachu. Żył w przekonaniu, że Justin Bieber okaże się osobą, która odbierze mu najcenniejszy dar. Przez moment żałował, że wciąż istnieje.
    - Mówiłem, że nie będzie boleć – zaśmiał się szatyn i chuchnąwszy na broń, schował ją w jej wcześniejsze miejsce. – Nie zabiłem cię tylko dlatego, że szczerze wierzę w twoje bezpowrotne odejście, rozumiemy się? Wyjedziesz, zapomnisz o Anie i dasz jej spokój. Inaczej cię znajdę i następnym razem to skończy się inaczej – wyszeptał wprost do ucha ofiary, po czym rękoma odepchnął go od siebie, tak, że znów wyłożył się na ziemi. Nie odzywając się więcej, Justin podniósł się do pionu i ruszył w kierunku samochodu. 

*
Od autorki: Jak wam się podoba? Jak wyobrażaliście sobie starcie Justina z Kitem? Dziękuję za 50 komentarzy pod rozdziałem, to dla mnie wiele znaczy! Oby tak dalej!

55 komentarzy:

  1. OMFG !! *,* Niesamowite myślałam już że będzie jakaś masakra a tu ja zwykle Jus wszytko na luziku :D Kocham to czytać jestem uzależniona od Any i Justnia :D :-****

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu świetny rozdział *.* ajhgfdsfghjhgfd - @thisswaggirl_JB

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział jest świetny, czekam na kolejny :) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny:-)
    biebahcatch

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaaaaaa! dlsjfeahgksdgsahfvdjkkhbgdsfjhn cudowny! świetnie piszesz ;)
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  6. Justin jaki niebezpieczny ! ♥ . Niech Kit spada !! Ana & Justin są przecudwoni sl cskndvdnnvldnf. Ekstra rozdział czekam nn
    @lovedreams_x

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! Czekam na NN :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. myślałam że Kit to nie taka ciamajda bijąca tylko kobiety, a jednak.
    kocham to ff.
    i czekam na wiecej. ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wierzę że Kit tak łatwo odpuści. W końcu to jego narzeczona.
    @iheartblaugrana

    OdpowiedzUsuń
  10. omg ! dobrze Justin wkroczył do akcji

    OdpowiedzUsuń
  11. rfghjertgyhujrtgyhuj kocham kocham kocham

    OdpowiedzUsuń
  12. KJHYUFTCDRXZSEVGYBHU.. KUHWA JAKI JUSTIN PIEPRZONY SUKINSYN *____________* AAAAAAAAAAAAAA.... JEZU WYJEBIŚCIE TO ROZEGRAŁ A TEN SZMACIARZ LAŁ W GACIE XDDDDDDD HAHHAHAHHA.. boskie **>

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG to jest jeszcze lepsze , nie mówię że było źle czy coś CHODZI MI O TO ŻE ROBI SIĘ CORAZ CIEKAWIE I ZAJEBIŚCIE PISZESZ @kochamcie3609

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten rozdział jest po prostu... wow.
    Brak mi słów.

    Z jednej strony to dobrze, że Justin go nie zabił a z drugiej strony.. myślę, że zrobił dobrze. Ale Kit może okazać się na tyle powalonym samobójcą, że postanowi postawić się i spróbować odbić Anę.

    A wtedy spodziewam się innego rozstrzygnięcia spraw.

    Kit to taki cholerny męski bokser, który zmiękł gdy - wciąż osłabiony! - Justin pojawił się na horyzoncie.

    Przepraszam, że ostatnio nie komentowałam, ale znów będę to robić.

    Kocham to ♥
    @Mrs_Carolinex

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję że ten pieprzony Kit zniknie z życia Any na zawsze . Świetny rozdział ! <3 craazygirl96 ;) x

    OdpowiedzUsuń
  16. cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  17. sahgdsfhg jejku nie wiem co pisać, cudowne, po prostu genialne! <3333

    OdpowiedzUsuń
  18. Myślałam że go zabije, ale jednak nie. Owh genialne <33
    Much Love :**
    @I_NeverGiveUp

    OdpowiedzUsuń
  19. Super rozdział i świetna scena z Jusem i Kitem :3

    OdpowiedzUsuń
  20. genialny rozdział :) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  21. csdgfuysdg o mój boże to jest mistrzowskie :D
    kocham to masz ogromny talenr dziewczyno ^^
    czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  22. Boski rozdział...wgl kocham to opowiadanie. Z niecierpliwością czekam nn. :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja pierdole.
    Uwielbiam to jak piszesz.
    Serio !
    Nie mogę sie doczekać kolejnego :D
    @erotoman2

    OdpowiedzUsuń
  24. OMFG! *___* to było takie... idjcowancxupiocjxhpude <3 uwielbiam Twój styl pisania. jest taki... idealny! cudowny po prostu <3 czekam już na NN <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  25. FUCK YEAH!!!!!!!
    Wreszcie ktoś mu spuścił łomot woohoo. Należało się dupkowi. Justin to bardzo mądrze rozegrał. Zuch chłopak :D

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  26. myślałam że będą sie bić czy coś xd
    Ale dobrze że Justin wygrał lala ^^

    OdpowiedzUsuń
  27. Super! Kiedy nn na 2 blogu? (:

    OdpowiedzUsuń
  28. już myślałam, że go zabije. :o
    mam takie przeczucie, że Kit postanowi pokazać Bieberowi jak z niego koks i spróbuję odbić Anę :x ale obym się myliła :D
    życzę ci dużo weny, do następnego <3

    @DameLovatoo

    OdpowiedzUsuń
  29. świetny rozdział ! jak zawsze ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. jejku myślałam że go zabije

    OdpowiedzUsuń
  31. Ooooo... <3333333333 rany ! Rany ! Rany ! To jest megaaaaa !!! <33333333333333

    OdpowiedzUsuń
  32. łoho, tez myslalam ze go zabije i myle ze kit jeszcze wroci :)
    @jdbskindacrazy_

    OdpowiedzUsuń
  33. Ojej boski ^^ czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  34. genialny <3 myślałam że go zabije ale jednak i Justin potrafi być dobry ;> tylko ciekawi mnie czy Kit nie będzie chciał się zemśćić... ale wszystko się okaże D genialny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  35. huhuuhu! mega, nieźle;o czekam na kolejny!:D

    OdpowiedzUsuń
  36. ja chcę następny rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  37. Super ! Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  38. O Boże *_* Cudowny .. ale czuję, że to jeszcze nie koniec.. że Kit jeszcze wróci do życia Any .. czekam na nowy;*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  39. http://sadlifewithoutlove.blogspot.com/
    super,zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  40. No właśnie Kit uciekaj gdzie pieprz rośnie

    OdpowiedzUsuń