- Jeśli chcesz być najlepszy, pokonaj najlepszych - powiedział
Zack głosem do cna przesiąkniętym kpiną, a następnie wskazał palcami na swój
szeroki, arogancki uśmieszek. Justin splunął na ziemię i oblizał usta.
- Już jestem najlepszy! - uśmiechnął się cwaniacko i miał ten tajemniczy błysk w oczach.
- Już jestem najlepszy! - uśmiechnął się cwaniacko i miał ten tajemniczy błysk w oczach.
Stali naprzeciw siebie, wzajemnie mierząc się wzrokiem, który
paraliżował wszystkie zmysły. Oboje mieli zacięte miny i byli zdolni do
wszystkiego.
- Najlepsi też ponoszą klęski, Justin! - arogancki uśmiech nie
schodził z twarzy Gomesa i schował ręce, wkładając je do kieszeni. Zostawił na
wierzchu tylko kciuki i zaczął się bujać na piętach, a pod nosem cicho
chichotał. Spuścił wzrok na dół nie mogąc się powstrzymać od śmiechu, aż w
końcu głośno wybuchnął. – Idealnym przykładem jest twój braciszek. Oh, biedny
Jaxon! Nigdy nie zapomnę wyrazu jego twarzy, kiedy do niego celowałem! –
poruszył zabawnie brwiami brunet. Wokół panowała cisza, wszyscy skupili się na
wymianie zdań pomiędzy tą dwójką, czekając na kulminacyjny moment. – Nagle stał
się tak bezbronny…
- Coś ty powiedział? – syknął Bieber, zaciskając wargę z taką
siłą, że pociekła z niej maleńka strużka czerwonej cieczy. Krew zaczęła pulsować mu pod
skórą, jakby zaraz miała rozerwać żyły i wypłynąć na wierzch. Zack w mgnieniu
oka znalazł się bliżej niego i niemal stykali się nosami. Justin myślał jedynie
o tym, aby zedrzeć ten szyderczy uśmieszek z ust przeciwnika.
Wspomnienia uderzyły w chłopaka wartką falą, uniemożliwiając
normalny oddech. Powoli wbijały w niego swoje sztylety i choć wydawało mu się,
że odgrodził się od nich grubym murem, mylił się. Teraz to wszystko zaczęło
przytłaczać go z każdej strony. Nie wytrzymał zacisnął mocno pięść i wymierzył
ją w bok twarzy Zacka. Ludzie wokół zaczęli wiwatować i gwizdać. Nie
chciał czekać na ruch ze strony przeciwnika. Napiął mięśnie i nie przerywając
zaczął okładać pięściami chłopaka z obu stron twarzy tak, jakby był workiem
treningowym. Jednym szybkim ruchem sprawił, że Gomes natychmiastowo uderzył o
podłogę i z resztkami sił pomasował się po głowie rozglądając się na wszystkie
strony. Justin korzystając z okazji mocno usiadł mu na klatce piersiowej i
dokończył to, co zaczął wcześniej, a twarz Zacka wyglądała jak po kilku latach
męczarni w strasznych więzieniach. Brunet jednak był twardym zawodnikiem i mimo
stróżka krwi płynącego z kącików ust i obolałych pleców, nie zamierzał dać za
wygraną. Ostatkiem sił odepchnął się od podłoża i wstał, rzucając Biebera
gdzieś na bok. Kilka osób zaczęło klaskać, bo najwyraźniej kibicowali właśnie
Gomesowi. Szatyn splunął na ziemię, a barwa jego śliny zabarwiła się na
czerwony kolor.
- Ze mną nie wygrasz, pamiętaj - warknął podchodząc do Justina, po
czym wymierzył cios w jego twarz, która gwałtownie przechyliła się na bok.
- Jeszcze się zdziwisz - dwudziestojednolatek wstał przytrzymując się ściany i odepchnął od siebie Gomesa, po czym zamachnął ręką i uderzył chłopaka prosto w nos. Doskonale słyszał, jak jego kości zaczynają strzelać, a on gwałtownie zwinął się z bólu. Machinalnie cwaniacko uśmiechnął się pod nosem. Powoli ruszył w stronę leżącego na ziemi bruneta i przypominał polujące zwierze, czające się do ataku. Kiedy stał centymetry od ciała Zacka, zamachnął się i wymierzył buta wprost w brzuch chłopaka. Gomes zachłysnął się własną krwią. Wszyscy wokół zamarli. Nastąpiła głucha i wręcz paraliżująca cisza. – Nie spuszczaj ze mnie wzroku, Gomes – warknął Justin, dostrzegając jak jego największy wróg błądzi zamglonym spojrzeniem wokół.
- Jeszcze się zdziwisz - dwudziestojednolatek wstał przytrzymując się ściany i odepchnął od siebie Gomesa, po czym zamachnął ręką i uderzył chłopaka prosto w nos. Doskonale słyszał, jak jego kości zaczynają strzelać, a on gwałtownie zwinął się z bólu. Machinalnie cwaniacko uśmiechnął się pod nosem. Powoli ruszył w stronę leżącego na ziemi bruneta i przypominał polujące zwierze, czające się do ataku. Kiedy stał centymetry od ciała Zacka, zamachnął się i wymierzył buta wprost w brzuch chłopaka. Gomes zachłysnął się własną krwią. Wszyscy wokół zamarli. Nastąpiła głucha i wręcz paraliżująca cisza. – Nie spuszczaj ze mnie wzroku, Gomes – warknął Justin, dostrzegając jak jego największy wróg błądzi zamglonym spojrzeniem wokół.
W momencie, gdy Justin z triumfalnym uśmiechem na twarzy odwrócił
się, szukając w tłumie Anastasi, poczuł potężne uderzenie w bok. Z impetem
uderzył o kamienną ścianę, słysząc charakterystyczny dźwięk, łamanych kości.
Zsunięcie się na ziemię kosztowało go kolejną dawkę niewyobrażalnego bólu. Z
trudem patrzył na oczy, a wszystkie hałasy zlały się w jeden dziwny dźwięk.
Justin złapał się za obolałe żebra i mocno zacisnął pięści. Ukradkiem zerknął
na Anę. Miała przymknięte powieki w obawie przed tym co może zobaczyć, gdy je
otworzy. Bieber zmusił się do wstania, walcząc z ciałem, które odmawiało mu
posłuszeństwa. Skutecznie zablokował kolejny cios ze strony Gomesa i kopnął go
w brzuch, tym samym odpychając go w tył. Na ułamek sekundy ich spojrzenia
skrzyżowały się.
- Orientuj się! - ryknął, a
jego głos spokojnie mógł dotrzeć do każdego człowieka, znajdującego się w tym
samym miejscu. Na ustach Justina namalował się psychopatyczny uśmieszek i nim
Zack zdążył zareagować, szatyn cisnął nim o ścianę niczym zabawką. – To twój
koniec, Gomes – powiedział spokojnie Bieber i podciągnął przeciwnika na nogi.
Przez chwilę przyglądał się uważnie brunetowi. Wydawał się być nieprzytomny,
ale żył. Póki co jest niegroźny, więc Justin postanowił zająć się nim później.
Nagle wokół Biebera zaczęła narastać grupka osób, która wiwatowała
na jego cześć. Szatyn poczuł się odrobinę dziwnie, ale już dawno przywykł do
faktu, że swoją osobą przykuwa uwagę nawet nieznajomych. Wygrał, ale nie czuł
wymarzonej satysfakcji czy ulgi. Coś wciąż go niepokoiło, a to uczucie
potęgował brak widoku Anastasi. Prowadzący turniej wyszarpnął rękę ciemnookiego
i uniósł ją do góry, przedstawiając zwycięzcę. Ale Justin pochłonięty był w
natłoku własnych myśli. Wyrwał się szybko i zaczął przeciskać się wśród
spoconych twarzy. Nigdzie nie mógł dojrzeć burzy brązowych włosów i ten fakt
strasznie go irytował. Zaczął się martwić. Jak to możliwe, że w ciągu chwili
zniknęła z zasięgu jego wzroku? Zdesperowany podbiegł do Ryana, który
pogratulował mu.
- Ana… - wyszeptał Justin, próbując wyrównać oddech. – Widziałeś
ją? – znów okręcił się wokół własnej osi, przy okazji ścierając z kącika ust
krew. Gomes wciąż tkwił w tej samej pozycji, ale teraz klęczeli nad nim jego
koledzy. Ponownie zerknął na przyjaciela. McCartney przybrał smutny wyraz
twarzy i spojrzał przepraszająco na szatyna.
Niespodziewanie telefon Biebera zawibrował, sygnalizując
nadchodzące połączenie. Widząc na ekranie znajome imię, nawet się nie
zastanawiał tylko odebrał. Ryan przyglądał mu się wyczekująco, podczas go
dwudziestojednolatek słyszał jedynie dziwny szum, przypominający szarpaninę. To
tylko wzmożyło jego złość i niepokój.
- Ana? – powiedział cicho i można było w tym jednym słowie wyczuć
ogromne ilości desperacji. Wariował, kiedy nie było jej obok. Miał okropne
przeczucie, że zniknięcie Dawes nie wróży nic dobrego.
- Kit do cholery dlaczego zabierasz mnie na ten most? – usłyszał w
końcu opanowany głos Anastasi i przez chwilę poczuł ulgę. Uśmiechnął się pod
nosem, dumny z tego jak sprytna potrafi być. Wiedział już gdzie zmierzała i
musiał być od nich szybszy. W miasteczku był tylko jeden most i Justina
dzieliło od niego parę minut drogi. Potrząsnął głową, ale nie rozłączył się.
Rzucił się jedynie biegiem w kierunku czarnej Impali, która lśniła wśród blasku
księżyca, zaparkowana w lesie.
*
Od autorki: I oto rozdział 28, jak wam się podoba? Przepraszam za kolejny postój w dodawaniu rozdziału, ale liczba komentarzy na prawdę spada. 33 opinie pod ostatnim rozdziałem, trochę mało w porównaniu z całą resztą. Ale cóż poradzić?
Jeśli przeczytaliście, zostawcie chociaż krótki komentarz, proszę :)
Emocjonująca walka. Raz prowadził Zack, raz Justin, ale ulga, że w końcu Bieber zwyciężył. Oczywiście nie wszystko teraz jest kolorowe, bo Ana znowu porwana! Ale wpadła na świetny plan i trzymać kciuki żeby Justin ją uratował. Nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle genialny, nie mogę doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial<3
OdpowiedzUsuńjeju świetne.. czekam z niecierpliwością na kolejny
OdpowiedzUsuńMuch Love :**
@I_NeverGiveUp
oby justin uratowal ane! :o
OdpowiedzUsuń@jdbskindacrazy_
O rany ! <333 kfmbdjbsdhmnfdnsm *__* czekam na next ! <333
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że skupiam się od razu na błędach, ale czy istnieje w ogóle coś takiego jak "barwa śliny zabarwiła się na kolor krwi" przyznasz, że trochę nieolgiczne, choć mogę się mylić. co do reszty nie mam zastrzeżeń. trzymaj tak dalej x
OdpowiedzUsuńjeśli Zack miał złamany nos i miał zadane w twarz dużo ciosów więc napewno jest możliwe aby ślina była krwista..
UsuńNie moge doczekać się nexta
Anana
ojezuu ! hjjdofpjdsopfjs ! to jest zajebiste :c i skończyć w takim momencie ugh! szybko neeext ♥
OdpowiedzUsuńTo takie bvghjkjnhbgyuj <3333333333333333333333333 @kochamcie3609
OdpowiedzUsuńKit :o @lovuking
OdpowiedzUsuńWspaniale opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńO rany! Więc Kit ją wreszcie dorwał :O
OdpowiedzUsuńNo będzie ciekawie jak Justin tam dotrze i spotkają się twarzą w twarz. Znowu może być jakaś ostra akcja :P No ciekawe, ciekawe :D
Czekam na następny uh uh uh :)
@ameneris
Wiedziałam , że Justin wygra ! Sprytna Ana oby Jus zdążył głupi Kit :P czekam na nowy
OdpowiedzUsuń@lovedreams_x
Ana dobrze to zrobiła :) W ten sposób Justin wie, gdzie Kit zabiera Anę.
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
mam nadzieję że Justin załatwi Kita tak samo jak Gomesa. ;d czekam na kolejny rozdział. ♥
OdpowiedzUsuńjuhygtfrdftgy ♥ łaaaaaaa *.* wygrał ♥ i wgl świetny rozdział,a Justin taki czuły:''')
OdpowiedzUsuńsuper :-)
OdpowiedzUsuńoj dzieje się :O
OdpowiedzUsuńrozdział świetny tylko szkoda że taki krótki (;
aaaaaaaaaaa! On jest świetny! aaaaaa! kocham to opowiadanie! świetnie piszesz ;) już nie mogę się doczekać nn. :)
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
Mam nadzieję, że jej się nic nie stanie : O
OdpowiedzUsuńGood Job <3
Ahdghgfhdgfhgfgf ja mam ndzieje że nic jej się nie stanie ! @HugForBiebs
OdpowiedzUsuńIly i wow <333
OdpowiedzUsuńKOCHAM !
OdpowiedzUsuńŚwietnyy <33
OdpowiedzUsuńKOCHAM BOSKI PO PROSTU SUPERRRR
OdpowiedzUsuńKocham to ♥
OdpowiedzUsuńKooooocham to opowiadanie . jest świetne . czekam na nn :))) @craazygirl96
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńFajne XD
OdpowiedzUsuńo boze bsoki ! <3 awww/ Martyna ;D
OdpowiedzUsuńjfhsdbgjhfs o mój boże będzie spotkanie Kita i Justin aaghvdah juz sie nie moge doczekac :D
OdpowiedzUsuńŁOOOOOSZ KURWA ! GDZIE TEN CHUJ JĄ ZABRAŁ!? CO CHCE Z NIĄ ZROBIĆ !? O.O WGL sprytna jak cholera ! :D a Justin!? uhygftrdftgyhuy **> on go tam zapierdoli ! nie ma chuja we wsi ! XD
OdpowiedzUsuńooo Boże ! Boski ..
OdpowiedzUsuńKit i Justin się spotkają ? O Boże, co tam będzie się działo *_*
@magda_nivanne
świetny rozdział. mam nadzieję, że następny będzie szybciej ! i jestem ciekawa co się stanie gdy się spotkają, Justin z Kitem.
OdpowiedzUsuńświetne czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńBoże co :o czekam z niecierpliwością na następny jejku
OdpowiedzUsuńjejku ale się porobiło...
OdpowiedzUsuńJestem zawsze... ;* ten był super ale zawsze mnie denerwuje to ze konczysz w takich momentach ;3 WSPANIAŁY *.* <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział... :)
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się następnego :)
ale... jak to?! Kit ją znalazł?! ;< ech. Justin pośpiesz się, błagam.
OdpowiedzUsuń<3
@saaalvame
ale jak to 2 rozdziały do końca?
OdpowiedzUsuńcoś czuje, że w następnym rozdziale, będzie się działo fghjkghj
kocham to <33
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisałaś walkę. Naprawdę potrafisz opisywać sytuacje w taki sposób, że może się wydawać, że jesteś uczestnikiem zdarzeń. Rozdział bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńKocham KOCHAM KOCHAM
OdpowiedzUsuńJeju, już się nie mogę doczekać następnego! Super :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się że Justin wygrał 😃 ☺ ☺
OdpowiedzUsuń