Ana siedziała, tępo wpatrując się w krajobraz za oknem,
aż w końcu… Dźwięk przypominający wystrzał z broni zaczął panoszyć się po
lesie, odbijając się echem od konar drzew. Poczuła jak każda komórka jej ciała
napina się. Zesztywniała. Może ze strachu, a może z obawy, że stało się coś
poważnego. Chciała wysiąść, sprawdzić to, ale nie potrafiła się ruszyć. Minęło
kilka minut zanim na horyzoncie dojrzała sylwetkę swojego chłopaka, który
pośpiesznie wsiadł do auta i przekręciwszy kluczyki w stacyjce, ruszył bez
słowa.
- Co tam się stało? – odważyła się spytać, na co Justin
skarcił ją wzrokiem. Był spokojny i wyraźnie skupiony na drodze. Szczęka
delikatnie mu drgała.
- Nie ważne, Ana – zerknął na nią dosłownie na ułamek
sekundy, ale jego ciemne tęczówki nie wróżyły nic dobrego. Znała go na tyle, by
wiedzieć, że prędko nie ujawnij jej, co się wydarzyło.
Jechali przez około piętnaście minut w milczeniu, ale
żadne z nich nie chciało przerywać tej ciszy. Lub najwyraźniej w świecie
brakowało im słów. Wreszcie samochód zatrzymał się na podjeździe. Jako pierwszy
wysiadł Justin, aby sekundę później otworzyć drzwi przed Anastasią. Nawet go
nie zauważyła, bowiem próbowała zapanować nad mętlikiem w głowie.
- Wysiadaj – usłyszała tuż przy swoim policzku. Nawet
nie zauważyła, kiedy Justin wysiadł z auta. Spojrzała na niego przerażona.
Wyglądał naprawdę groźnie. W brązowych oczach chłopaka było coś, czego
wcześniej nie udało jej się dostrzec. Widziała w nich złość, bezsilność, ból…
Kryło się w nich tyle negatywnych emocji.
- Mam ci wysłać specjalnie zaproszenie? – warknął i odkaszlnął, tym
samym zwracając na siebie uwagę dziewczyny. Przeniosła na niego wzrok i
skrzywiła się nieco, dając mu do zrozumienia, że nie podoba jej się jego
zachowanie.
- Uwielbiam, kiedy wcielasz się w takiego dupka –
powiedziała spokojnie, głosem do cna przepełnionym ironią. Po chwili zaś
wyminęła sylwetkę chłopaka i pozostawiła po sobie jedynie stukot butów.
- Przepraszam – mruknął, czym kompletnie ją zmylił.
Justin Bieber nigdy nie przepraszał. Wcześniej po takim czymś wpadłby w szał,
ale teraz był spokojny, a w jego tęczówkach kryły się iskierki nadziei. – Nie
chcę się teraz z tobą kłócić – kontynuował i zwalczył chęć zaśmiania się, gdy
ujrzał jak Anastasia intensywnie nad czymś myśli, co zwiastowała lwia
zmarszczka na jej czole. Nie czekał na odpowiedź ze strony szatynki, tylko
chwycił delikatnie jej dłoń, po czym przyciągnął do siebie, tak, że już po
sekundzie mógł swobodnie opleść ręce wokół talii. Oparłszy brodę na ramieniu
Dawes, zaczął delikatnie kołysać jej biodrami i sunął nosem po zagłębieniu jej
szyi. – Wolę inaczej wykorzystać tę noc, skoro oboje jesteśmy już wolni od
przeszłości – nie musiała na niego patrzeć, aby wiedzieć, że właśnie zabawnie
poruszył brwiami w dwuznacznym geście.
Westchnęła. Czasami traciła na niego siły. Był jak mało
dziecko, którego trzeba ciągle pilnować, bo w innym przypadku zrobi sobie
krzywdę.
- Proszę powiedz mi co się tam stało – wyszeptała i
zamknęła oczy, napawając się tym, że Justin delikatnie muskał skórę na jej
karku.
- Kit już nigdy cię nie skrzywdzi – zaczął. –
Policzyłem się z nim i mam nadzieję, że nigdy więcej nie pojawi się w naszym
życiu – zakończył, dając nacisk na przedostatnie słowo, jakby chciał jej
uzmysłowić, że teraz wszystko należy do ich dwójki.
- Zabiłeś go? – głos jej się łamał. Powoli odsunęła się
od chłopaka i spojrzała na niego wyczekująco.
- Zwariowałaś?! – ryknął i niczym nie przypominał już
Justina sprzed dwóch sekund. Znów żyły na jego szyi znacznie się wyostrzyły i
zaczęły pulsować. – Zaufaj mi Ana! Po prostu w końcu to zrób, dobrze? Potrafię
policzyć się z kimś, bez zabijania go. Wiedziałabyś to, gdybyś naprawdę mnie
znała… - mówił na jednym tchu, aż z trudem mógł zaczerpnąć powietrze.
Poczerwieniał na twarzy ze złości. Anastasia przyglądała się mu w pełnym
skupienie, starając się zrozumieć jego słowa.
- Ufam ci, Justin – odezwała się niespodziewanie i
zrobiła krok ku niemu. Ulokowała dłonie na jego szybko poruszającej się klatce
piersiowej i pragnęła, aby na nią zerknął. Ale nie chciał na nią patrzeć. Był
zbyt wściekły, aby na nią spojrzeć. – Przepraszam, nie powinnam… - kontynuowała
i wspięła się na palce, by swobodnie mogła dosięgnąć do ust chłopaka. Musnęła
je delikatnie, ale nawet jeśli chciał, nie odwzajemnił tego. Odsunął szatynkę
od siebie i w milczeniu ruszył przed siebie.
Przez ułamek sekundy obserwowała jego zmniejszającą się
sylwetkę, aż w końcu dorównała mu kroku. Z jej dwa razy krótszymi nogami było
to trudne, ale dogoniła go, idąc za nim. Kiedy niespodziewanie przystanął, Ana
gwałtownie odbiła się od jego szerokich pleców. Zaczęła rozmasowywać obolałe od
zderzenia części ciała i rozchyliła lekko wargi, pragnąc coś powiedzieć. Justin
jednak skutecznie jej to uniemożliwił, zakrywając jej usta ręką.
Drzwi od mieszkania były uchylone, a z wnętrza
dochodził jakiś hałas.
W mgnieniu oka cała złość, jaka kłębiła się w Bieberze,
ulotniła się. Kurczowo chwycił rękę Anastasi i powoli otworzył szerzej
drzwi nogą, rękę zaś przyłożył do broni. W środku panował istny chaos. Meble
leżały poprzewracane, a po ziemi walały się najróżniejsze książki, płyty i inne
badziewia, należące do szatyna. Szybko pokonał odległość dzielącą go od salonu
i przekroczył jego próg.
- Kurwa! – warknął, zwracając tym na siebie uwagę dwóch
mundurowych, którzy gorączkowo przeszukiwali jego mieszkanie. – Ktoś mi do chuja
wytłumaczy, co wy tutaj robicie? – krzyknął tak głośno, że Ana z przerażenia
przymknęła powieki. Policjanci niemal od razu przerwali wykonywaną wcześniej
czynność i wyprostowali się niczym sprężyna, ówcześnie otrzepując swój mundur.
- Justin Bieber? – spytał jeden z nich. Miał gardłowy
głos, który idealnie pasował do jego postury. Wysoki i masywny Murzyn,
wyglądający na około trzydzieści lat.
- Nie, Święty Mikołaj – westchnął zażenowany szatyn,
drapiąc się po karku.
- Pan Bieber jak zawsze zabawny – usłyszał za plecami,
więc odwrócił się przez ramię i stanął twarzą w twarz z czterdziestoletnim
mężczyzną, elegancko ubranym w krawat i marynarkę oraz zwykłe, sprane jeansy.
Justin znał już na pamięć te rysy twarzy. To całe zamieszanie nie mogło
zwiastować czegoś dobrego.
- Radley, miło cię widzieć – mruknął bez entuzjazmu i
mocniej ścisnął rękę Anastasi, która czuła się kompletnie zdezorientowana. Jej
mózg nie przyjmował do wiadomości tego, co właśnie się działo. Justin uniósł
kciukiem podbródek dziewczyny i nakierował jej spojrzenie na swoją twarz. W
jego czekoladowych tęczówkach kryło się tyle ciepła ile jeszcze nigdy
wcześniej, a na ustach błąkał się blady uśmieszek. Pochylił się ku niej i wpił
się w jej malinowe usta z pasją godną dwóch kochanków.
- Pożegnaj się ze swoją dziewczyną, Bieber – mruknął
komisarz, szczerząc się od ucha do ucha, dumny z tego, że dopiął swojego celu.
Od dłuższego czasu próbowali znaleźć coś na Justina i w końcu po kilku latach
im się udało. – Jesteś aresztowany za zabójstwo niejakiego Kita Walkera – dodał,
a triumfalny uśmieszek wciąż nie schodził mu z twarzy. Bieber zmarszczył brwi i
zastanawiał się nad słowami policjanta. Jakie zabójstwo do cholery?
Nim jednak zdążył się odezwać dwóch mundurowych
palantów, chwyciło go za ręce, wykręcając je do tyłu, by swobodnie skuć go
kajdankami. Wierzgał nogami i szarpał się z całych sił, lecz oni tylko wzięli
go za ramiona i zaczęli prowadzić ku wyjściu. Zerknął przez ramię na Anastasię,
która stała w tym samym miejscu. Widział jak w kącikach jej oczu zbierają się
łzy.
- Zostaw mnie, ty pierdolony psie! – krzyknął i kopnął
jednego z policjantów w piszczel, powodując, że na chwilę wypuścił go z silnego
uścisku. – Puść mnie, bo cię rozjebię! – ogarnęła nim furia i nie potrafił
zapanować nad własnymi emocjami, które pozbawiały go możliwości logicznego
myślenia. Liczyło się tylko bezpieczeństwo Any. Częstotliwość uderzeń jego
serca zwiększyła się, gdy widział ją w tak zapłakanym stanie.
- Okłamałeś mnie, Justin – wyszeptała Anastasia i z
bezsilności opadała na kolana, chowając twarz w dłonie. Nie potrafiła patrzeć,
jak zabierali od niej, cały jej świat. Żołądek jej się skurczył z bólu i
przerażenia, które nagle wypełniły jej wnętrze.
- Nie zrobiłem tego, do kurwy nędzy! – warknął. – Ana,
nie kłamałem cię, rozumiesz? – jego głos powoli słabł, rozmywał się wśród
burdelu, jaki zagościł w jej umyśle. – Udowodnię ci, że to nie ja, choćbym sam
miał wcześniej zdechnąć.
Pierwszy raz na własne oczy widziała jak on walczy.
Poświęca się i jest w stanie zrobić jeszcze więcej.
To były ostatnie słowa Justina, które usłyszała.
Później był już tylko szum i trzask zamykanych drzwi. A ona położyła się na
zimnej podłodze i zaniosła się szlochem. Sama nie wiedziała czy to z powodu
stracenia jedynego sensu życia czy z tego, że nie potrafiła mu uwierzyć,
chociaż chciała.
*
Od autorki: Stwierdziłam, że nie będę dzielić tego na sezony, więc lecimy dalej moi kochani! Jeśli wam się podoba i dalej czytacie, to proszę komentujcie, obserwujcie, polecajcie bloga! Odwdzięczę się! (:P.S. Usunęłam z zakładki 'informowani' nieaktywne konta, więc jeśli macie czas przejrzyjcie ją i jeśli was tam nie ma, to napiszcie (:
Wow wow tego się nie spodziewałam. Świetny rozdział ahsgfagjkfhlsh. To na pewno nie Justin, Ana musi mu uwierzyć! :(
OdpowiedzUsuńwow... taki zajebisty! djfkdfdhgjkfdghfdk kocham.
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
O CHOLENDER JASNY.przecież on go nie zabił, więc co się stało z Kitem? @iheartblaugrana
OdpowiedzUsuńJezu zaraz sie poplacze...
OdpowiedzUsuńOmfg...
Justin o Chryste
to ostatnie o czym bym pomyslala,naprawde mnie zaskoczylas.
OdpowiedzUsuńbiebahcatch
Omg!!! Cudo <3 mam nadzieję, że nie wsadza Justina do wiezienia. Dawaj kolejny jak najszybciej
OdpowiedzUsuńOMB ! nieeee! Wierzę Justinowi że tego nie zrobił, licze ze go uniewinnia . czekam na nn :)))) @craazygirl96
OdpowiedzUsuńCudooo <3
OdpowiedzUsuńTeraz to mi dałaś zagadkę.. Kto do jasnej cholery zabił Kita? Coś mi świta, ale nie jestem pewna. Czekam na kolejny rozdział. ♥
OdpowiedzUsuńJezuniu </3 prawie płaczę ♥ kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńAle się porobiło. :o jak zwykle wspaniały. :) @For_Ever_Smile
OdpowiedzUsuńOjej *.* mam nadzieje ze wszystko bedzie ok :) czekam na nn
OdpowiedzUsuńJa myślałam że tu tak fajnie będzie bez Kita i Zackaca tu takie Wtf?
OdpowiedzUsuńAna :(
Justin :-C
Kit -,- -,-
Super rozdział! :)
OdpowiedzUsuńCzekamy na NN ♥
OMG ! *.* ALE Że serio ?! PRZECIEŻ ON ŻYŁ !
OdpowiedzUsuń@Niella_1D_Swag
cieszę się, że to nieostatni, że nadal będzie kontynuowała, kocham Cię mocno, a rozdział świetny! <3
OdpowiedzUsuńKocham to.<3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :))
OdpowiedzUsuń@thegingercake
wow to było dość.. niespodziewane :o
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że udowodni swoja niewinność, a Ana mu wreszcie zaufa :3
czekam na nn
OOOOOOOooooooooooOOOOOO to bylo... niesamowite ;** czekam nn Angellla ;3
OdpowiedzUsuńZajebistyyy :** !
OdpowiedzUsuńO kurwa! :3
OdpowiedzUsuńz rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie zaskakujesz :)
OdpowiedzUsuńO jeeej ! Myślę , że Jus się z tego wymiga . Biedna Ana
OdpowiedzUsuńczekam na nowy xx
@LoveDreams_x
oo boże U M A R Ł A M ! <3
OdpowiedzUsuńjezu cudowny omg <3
OdpowiedzUsuńBoskie !!<3
OdpowiedzUsuńO kurwa kto go wrobil, nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńZaskakujesz mnie! Mam mnóstwo pytań co kto i jak ale zapewne dowiem się w kolejnych rozdziałach więc z niecierpliwością czekam (:
OdpowiedzUsuńwow świetny <3
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się następnego :D
jestem mega zaskoczona ! ciekawie się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńcudowny;*
@magda_nivanne
o jprdl! jaaaki rozdział! *___* to się porobiło... robi się coraz ciekawiej. :) czekam już na NN <3
OdpowiedzUsuń@saaalvame
O Boże ciekawe co dalej bd z nimi :o. KOCHAM TO <3.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest... awh i ugh!
OdpowiedzUsuńAwh, bo Ana zaufała Justin'owi a on w pewnym sensie się przełamał.
Ugh, bo zgarnęła go policja. No ale, przecież on nic nie zrobił!
Przecież Kit sam nie zgłosił na policję, że zginął.
Przypomnieli mi się Ci goście, kilka rozdziałów wstecz.
Może to oni?
A może ja nie będę już tak bez sensu przeciągać, haha. ♥
Rozdział to istne cudo!
To wszystko robi się coraz ciekawsze i dziękuję Ci, że to piszesz ♥
@Mrs_Carolinex
O JAAAAAAAAA O______O CO TO KURWA MA BYC !? KTO GO WROBIŁ !? ;_; Ja jebie.....
OdpowiedzUsuńo BOŻEE ... CO SIĘ DZIEJE ?;O
OdpowiedzUsuńJeju.. Przecież on tego nie zrobił :/ Ugh..
OdpowiedzUsuń@I_NeverGIveUp
Juzu mam nadzieję że Ana mu uwierzy
OdpowiedzUsuńś-w-i-e-t-n-y !
OdpowiedzUsuńB O S K I E !
OdpowiedzUsuńkocham
OdpowiedzUsuńkolejny kolejny kolejny!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńomg, nie wiem co napisać amsjsdhsjkhfjh
OdpowiedzUsuńOni muszą znaleźć coś na tego kogoś kto zabił kita ...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń/@ClaykaBelieber
A miało być tak cudownie a tu dupa
OdpowiedzUsuń