Bujał się na plastikowym krzesełku w tył i w przód,
nucąc pod nosem piosenkę, którą niedawno usłyszał w radio. W pomieszczeniu
panowała taka cisza, że chłopak z łatwością słyszał szybkie bicie swojego serca
i pulsującą pod skórą krew. Tykanie zegara wiszącego w pokoju przyprawiało go o
rozsadzający ból głowy. Zdawało się być tak głośne, jakby pochodziło z wnętrza
jego umysłu.
Wskazówki zegara
stanęły w miejscu na kilka chwil, aby później przesunąć się o jedną kreseczkę,
odmierzając kolejną zmarnowaną sekundę. Justin odnosił wrażenie, że proces ten
trwa wiecznie i jednocześnie uświadomił sobie, że jeśli jego życie ma trwać tak
długo, to po prostu wykituje.
Nic nie układało się tak, jak sobie to zaplanował, a
siedzenie w tych czterech ścianach, powoli go wykańczało. Czuł, że wariuje i
nawet jeśli zapierałby się nogami i rękoma, nic nie mógł na to poradzić.
Do jego uszu dobiegł dźwięk przekręcanego zamka.
Uniósł do góry powieki, przez chwilę przyglądając się
białemu sufitowi, który wydał mu się po prostu nudny. Drzwi uchyliły się z
cichym skrzypnięciem. W ich progu pojawiła się ciemna postać.
Nieznajoma osoba zrobiła parę kroków naprzód, tak by
zająć miejsce obok podejrzanego Justina. Chłopak zmrużył oczy, jakby próbował
nabrać ostrości. Ten mężczyzna z blond lokami łudząco kogoś mu przypominał.
Miał może tylko ostrzejsze rysy twarzy.
- Thomas Walker – rzucił oschle, bez żadnego
przywitania. I wtedy wszystko stało się jasne. Bieber przełknął ślinę i
wyprostował się nieco.
- Prowadzisz sprawę śmierci swojego synka? – rzucił. –
Oryginalne – dodał pod nosem, kiwając głową z uznaniem.
- Nie mam czasu ani ochoty na jakieś żarciki, panie
Bieber – powiedział mężczyzna niezwykle gardłowym głosem. Szatyn przejechał
wzrokiem po jego mundurze, który był identyczny jak strój każdego policjanta.
- Nieźle sobie radzisz, jak na osobę, która właśnie
straciła syna – zachichotał Justin pod nosem. Stary Walker z całej siły uderzył
pięścią w blat stołku, przez co chłopak zesztywniał. Huk ten przez chwilę niósł
się echem, a później po prostu ucichł.
- Będę po prostu cię ignorował – mruknął niemrawo
policjant, otwierając akta Justina i z wrażenia otworzył szerzej oczy, tyle tam
było wykroczeń i przewinień. – Nieźle, nieźle – mówił pod nosem, bardziej do
siebie, niżeli do chłopaka. Spojrzał na zdjęcie widniejące w kartotece, a
później zerknął na Biebera, jakby próbował się upewnić czy to jedna i ta sama
osoba. Zamknął pożółkłą teczkę i oparłszy łokcie na stole, badawczo przyglądał
się szatynowi. Justin poczynił to samo, patrząc na mundurowego z wrodzoną
pewnością siebie i z cwaniackim uśmieszkiem na ustach. – Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie zrobiłem tego, mówiłem to już ze sto razy! –
powiedział spokojnie, wyrzucając ręce do przodu z zażenowania. Dlaczego wszyscy
przestali mu wierzyć? Dlaczego Ana uważała, że ją okłamał? Poczuł ucisk w
klatce piersiowej, kiedy w jego umyśle zawitało jej imię. Miał być przy niej,
aby ją chronić, a nie utknąć w areszcie, nie mogąc nawet jej zobaczyć.
Justin był nadzwyczaj spokojny, ale powoli zaczęła
kierować nim złość zmieszana z bólem.
- Twój synalek był damskim bokserem, wiesz? Anastasia
miała z nim naprawdę przesrane, ale to twarda dziewczyna. Wytrzymała – mówił
Justin, czym zwrócił na siebie uwagę Thomasa. – Kit, źle zrobił, że postanowił
ja znaleźć, bo trafił na mnie – poruszył zabawnie brwiami. – Ale tylko go
nastraszyłem. Chłopak widocznie był tylko takim skurwielem dla kobiet, bo
błagał mnie o życie! – ogarnęły go spazmy śmiechu, więc zgiął się w pół i złapał
za brzuch. – Zlitowałem się nad nim, nie jestem takim diabłem za jakiego mnie
mają! Trochę żałuję, że tego nie zrobiłem. Byłoby zabawnie patrzeć ci prosto w
oczy i mówić jak umierał… No, ale swoją drogą to wiele osób na pewno chciało
pozbyć się takiego gówna, jakim był Kit.
Pięćdziesięciolatek słuchał uważnie każdego słowa z ust
Justina. Krew zaczęła się mu niebezpiecznie przelewać w żyłach, a skroń
pulsowała groźnie. Tracił nad sobą kontrolę. Kiedy chodziło o jego zmarłego
syna, nie było czasu na granie dobrego gliny. Z całej siły kopnął w stolik,
który przewrócił się i poleciał gdzieś na bok. I nic już nie stało mu na drodze
do tego gówniarza. Miał do niego swobodny dostęp. Justin zmarszczył czoło,
śmiejąc się z w głos. Ta cała sytuacja niewyobrażalnie go bawiła. Ale Thomas
sekundę później zacisnął pięść na materiale koszulki chłopaka i przycisnął go
do ściany z rządzą mordu w oczach.
- Puść mnie szmaciarzu – fuknął Bieber i próbował się
wyrwać, ale w Walkera wstąpił jakby szatan. Jak na swój wiek miał dużo siły. –
Połóż na mnie jeszcze raz swoje obślizgłe łapska, to cię rozjebię – szepnął tuż
obok policzka Thomasa i uśmiechnął się chytrze. Policjant poluzował swój uścisk, ale wciąż niemal stykali się nosami,
wzajemnie mierząc się wzrokiem.
- W takim razie pogadajmy o twoim bracie, huh? –
zagadnął blondyn, szczerząc się od ucha do ucha. – Jak to się stało, że mu nie
pomogłeś? – wydął wargę, udając smutnego.
Bieber momentalnie poczerwieniał na twarzy. Walker
uderzył w jedyny czuły punkt chłopaka. Szatyn na zmianę zaciskał i
rozprostowywał dłonie, a oczy lekko mu pociemniały. Nie było w nich już
rozbawienia, tylko ogromne ilości niepohamowanego gniewu. Zamrugał
kilkakrotnie, by sekundę później zamienić się z policjantem miejscami. Teraz to
Justin przyciskał go do ściany z taką siłą, że odebrał mu swobodny dostęp do
tlenu. Oczy zalśniły mu morderczym światłem. Kopnął policjanta prosto w żebra,
powodując, że Thomas zgiął się w pół i upadł na ziemię. Justin miał więc
możliwość jeszcze raz wymierzyć mu cios prosto w brzuch.
- Taka mała nauczka – zaczął, wycierając ręce z
niewidzialnego kurzy. – Nigdy więcej nie poruszaj tematu mojego brata, bo chuj
ci do tego, zrozumiano? – przycisnął but do gardła mundurowego, czekając na
jego reakcję. A gdy Walker pokiwał głową, na znak, że słowa Biebera do niego
dotarły, Justin splunął na niego z obrzydzeniem.
W tym samym momencie drzwi do sali przesłuchań
otworzyły się z hukiem, a do środka wpadło dwóch policjantów. Niemal od razu
znaleźli się przy Bieberze, chwytając go z dwóch stron za ramiona i próbując
odciągnąć go od Thomasa. Ale szatyn nie zamierzał odpuścić tak łatwo. Zaparł
się i wciąż stał w bezruchu, mierząc każdego wzrokiem. W końcu od niechcenia
zrobił krok na przód i spojrzał jeszcze na Walkera przez ramię, uśmiechając się
triumfalnie.
- Zawsze wygrywam! – krzyknął, gdy znalazł się już na
korytarzu, prowadzącym do cel. Sekundę później z całej siły wepchnęli go do
jednej z nich. Rozmasował obolałe od ich uścisku ramiona. – Może łagodniej,
kurwy – syknął i usiadł na metalowej ławeczce w środku, walcząc z mętlikiem w
głowie.
Co jeśli Anastasia nie robi nic, aby mu pomóc? Co jeśli
już dawno spakowała się i uciekła? Co jeśli mu nie uwierzy?
*
Od autorki: Przepraszam za kolejne spóźnienie, ale sami rozumiecie masa nauki i te sprawy. Muszę się wziąć za dokończenie tego opowiadania, bo powoli ulatnia mi się co do niego wena. Ale dam radę, muszę!
PS. Co o tym sądzicie? :)
PS2. Po prawo dodałam ankietę, dotyczącą tego, czy powinnam zacząć publikować drugie opowiadanie. Dla was to tylko kilka sekund, więc proszę udzielcie szczerych odpowiedzi! :)
Super..
OdpowiedzUsuńBiedny Justin
Rzdział meeega, jak zawsze. <33333
OdpowiedzUsuńA zwiastu jest boski ! I Chce to opowiadanie przeczytać ! Mam rozumieć, że to Twoje następne opowiadanie ?^^ bo zwisatun naprawde mi się podoba i chciałabym przczeczytać to opowiadanie. <3
Jeśli Justin nie zabił Kit'a to kto to zrobił? :O
OdpowiedzUsuńNo nieźle dałaś do myślenia :P
Justin widzę sobie nieźle radzi jak na podejrzanego o morderstwo hahaha :D
Super rozdział.
A zwiastun mioooooooooooodzio :D
@ameneris
OMG genialny rozdział mam nadzieje że Anastasia mu uwierzy że on nie zabił tego śmiecia Kita ..
OdpowiedzUsuńTen zwiastun czysta zajebioza *,* Boszzz chcę więcej <333
Ciągnij to opowiadanie w nieskończoność bo je kocham :D
OdpowiedzUsuń@erotoman2
Jeny, Ana musi mu uwierzyć, że on go nie zabił. @iheartblaugrana
OdpowiedzUsuńkoocham! <3 to opowiadanie jest jednym z najlepszych, które czytam. :)
OdpowiedzUsuńczekam już na NN <3
@saaalvame
Kocham <3
OdpowiedzUsuńSuper, jak zawsze ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na NN <3
świetny!! ♥
OdpowiedzUsuńa zwiastun mi się podoba :)))
Szkoda ze troszke krotkie ;) itak bylo warto czekac :) bardzo fajny rozdzial ^^ czskam na nn
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :) a ten zwiastun jest świetny! x
OdpowiedzUsuńRozdział genialny jak zawsze!
OdpowiedzUsuńZwiastun też fajny :)
jejku, jaki biedny Justin :c
OdpowiedzUsuńmatko.. niech go kurwa stamtąd wydostaną bo ja nie przeżyje jak on będzie siedział w pierdlu ;_; ana tym bardziej ...
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nn :)
OdpowiedzUsuńJejku szybciutko chcę następny. Proszę niech Ana mu uwierzy
OdpowiedzUsuń@I_NeverGiveUp
http://andnoonesgonnawakemeup.blogspot.com
kdoigt;seitj lo ZAJEBISTY!
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
jestem ciekawa kto chce wrobić Justin'a w to morderstwo. Mam nadzieję, że Ana mu w końcu uwierzy :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę weny :)
Niebezpieczny Justin >>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńPrzecież On Go nie zabił to dlaczego On nie żyje ?
djsnfkjdnfvdkjfkgjf,mdnflkd,shfngkdfmjfmbnvfkdvn,ml.cmdfgvnfdjkbfmvfn
Czekam na nowy ♥ . Życzę weny , ale i tak rozdziały są mega ! <3
@LoveDreams_x
Oby wypuscili justina
OdpowiedzUsuńwoow to się porobiło:o
OdpowiedzUsuńk.c. k.c.
Anana
kjbgjhdbhd kocham to *.*
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że znajdą prawdziwego zabójce Kita
asdfghjkuytresxcvbn. ♥ kocham to. czekam na nn. ♥♥♥
OdpowiedzUsuńHcyvdfhcycg <3
OdpowiedzUsuńŚwietnyy <33 +
OdpowiedzUsuńDLACZEGO USUNEŁAŚ STRIPTEASE-CLUB? ;C TO OPOWIADANIE BYŁO ŚWIETNE ;C
NIE KOŃCZ TEGO OPOWIADANIE ONE JEST ŚWIETNE
OdpowiedzUsuńO kurczę *_* mam nadzieje, że szybko znajdą prawdziwego zabójcę
OdpowiedzUsuńcudowny<3
@magda_nivanne
GENIALNY. CZEKAM NA KOLEJNY
OdpowiedzUsuńA ZWIASTUN JEST JXDBVU JDBPZBDG
Ciekawe kto zabił Kita jeśli Jus twierdzi że jest niewinny 😇
OdpowiedzUsuń