Czarny Chevrolet Impala zatrzymał się na podjeździe
jednej z ekskluzywnych wilii w tej okolicy. Średniego wzrostu dziewczyna o
kasztanowych lokach, wysiadła z niego podejrzliwie rozglądając się na boki. I
wtedy spojrzenie jej złoto-brązowych tęczówek zatrzymało się na nieznajomym
chłopaku, który opierał się o maskę swojego Porsche i ewidentnie lustrował ją
wzrokiem. Swoją postawą wyrażał pogardę wobec innych. Był nieco zgarbiony, a
dłonie głęboko schowane miał w kieszeniach ciemnych jeansów tak, że widać było
jedynie kciuki. Na czarną koszulkę, opinającą jego mięśnie, narzucił skórzaną
kurtkę. Blond włosy postawione miał do góry, a jego twarz miała ostre rysy.
Zsunął z nosa ciemne okulary przeciwsłoneczne, wyłaniając tym samym swoje
niebieskie spojrzenie, które jednak pod słońcem wydawało się być blado zielone.
Wpatrywała się w niego z lekkim przerażeniem, kiedy on
obiegał ją upartym i wyzywającym wzrokiem. Po ciele Anastasi mimowolnie
przebiegł dreszcz. Przecież nawet się nie znali.
Co jeśli to jeden z tych niebezpiecznych ludzi, przed
którymi ostrzegał ją Justin?
Potrząsnęła głową i szybko obróciła się, ruszając przed
siebie kamienną ścieżką. Stukot jej dwunastocentymetrowych szpilek niósł się
echem po tej jakże spokojnej okolicy. Zagryzła delikatnie wargę. Miała
przeogromną ochotę spojrzeć przez ramię, upewniając się czy tajemniczy
nieznajomy wciąż ją obserwuje. Ale jak zawsze stchórzyła i nie zrobiła tego.
Uniosła wzrok, gdy znalazła się przed potężnymi, drewnianymi drzwiami.
Odkaszlnęła, chcąc pozbyć się guli w gardle i zapukała, uciekając wzrokiem na
bok. Przez panującą wokół ciszę idealnie słyszała szybkie bicie swojego serca i
ten dźwięk zaczął ją strasznie irytować. Minęło kilka dłużących się sekund
zanim usłyszała przekręcany zamek, a drzwi uchyliły się lekko. Machinalnie
posztywniała i zaniemówiła. Mężczyzna stojący w progu łudząco przypominał
Justina. Przez parę chwil przyglądał się Anastasi, a później spojrzał na nią
wyczekująco. Jednak ona wciąż nie potrafiła wyrzucić z siebie choćby słowa.
Udało jej się to dopiero w momencie, gdy po raz kolejny odkaszlnęła głośno.
- Jestem Anastasia Dawes – zaczęła niepewnie. Wzrok
mężczyzny strasznie ją peszył, dlatego też głos lekko jej drżał. – Jestem
dziewczyną pańskiego syna i potrzebuję pomocy – odetchnęła z ulgą, dumna z
tego, że w końcu to powiedziała.
Wyraz twarzy Jeremiego Biebera diametralnie się
zmienił. Wszystkie mięśnie napięły się w mgnieniu oka, a usta zacisnęły się w
jedną, cienką linię.
- Przykro mi, nie mam syna – mruknął posępnie i chciał
zamknąć drzwi, jednak Ana skutecznie zaparła się ręką i wsadziła głowę do
środka.
- Niech mnie pan chociaż wysłucha. To zajmie parę minut
– spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. Zastanawiał się przed jakiś czas, o
czym świadczyła lwia zmarszczka na jego czole. – Justin potrzebuje pańskiej
pomocy .
- Powiedziałem już, że ten chłopak nie ma dla mnie
żadnego znaczenia – zacisnął usta w wąską linię i zmrużył groźnie oczy. Jeremy
nie pamiętał nawet, kiedy ostatni raz widział się z synem. Po śmierci Jaxona
nie chciał mieć nic wspólnego z Justinem i tego zamierzał trzymać się również teraz.
- Justin został aresztowany – mówiła dalej Ana, nie
zważając na to, że mężczyzna zdaję się być kompletnie nie zainteresowany tymi wiadomościami.
- Najwyraźniej na to zasłużył – mruknął posępnie Jeremy
i uśmiechnął się blado. Poczuł lekki uścisk w żołądku i jakiś ból w okolicy
serca, ale postanowił to zignorować. – A teraz wybacz młoda damo, ale jestem
nieco zajęty.
Obiecała sobie, że się nie podda, ale z takim
nastawieniem ze strony ojca Justina, nie mogła wygrać. Zacisnęła mocniej szczękę
i zanim Jeremy zamknął drzwi, spojrzała mu prosto w oczy z lekkim obrzydzeniem.
- Jest pan potworem, skoro nie obchodzi pana los
własnego syna – niemal krzyknęła pod wpływem nagłej pewności siebie i odwróciła
się na pięcie, by odejść z cichym prychnięciem pod nosem. Na jej usta cisnęła
się wiązanka bluźnierstw, a ciśnienie podskoczyło. Zacisnęła pięści i wlepiła
wzrok w swoje szpilki. Była tak zajęta natłokiem myśli, że nagle wpadła na
kogoś wysokiego. Uniosła głowę by wyjąkać jakieś przeprosiny, jednak gdy ujrzała
kogo ma przed sobą, zamarła.
To był ten sam chłopak, który niedawno mierzył ją
wzrokiem od stóp do głów.
Przełknęła nerwowo ślinę i zaczęła masować obolałe od
zderzenia z jego umięśnioną klatką piersiową, ramię. Zamrugała kilkakrotnie. Z
takiej odległości mogła dojrzeć urocze piegi na nosie nieznajomego, które
rozsypały się po całej twarzy oraz niebieskie oczy, które przypominały niebo w
bezchmurny dzień.
Nie odezwał się słowem. Jedynie uśmiechnął się szeroko,
przez co w policzkach uformowały się dołeczki. A potem jak gdyby nigdy nic
wyminął ją.
Dopiero, kiedy sylwetka blondyna zaczęła się
zmniejszać, zaczerpnęła powietrza, uświadamiając sobie, że przez cały ten czas
wstrzymywała oddech.
Nadal trzymali Justina kurczowo za ramiona,
próbując nad nim zapanować. Chłopak bowiem zaczął się szarpać i wierzgał nogami
na wszystkie możliwe strony, wykrzykując przy tym najróżniejsze groźby. Poziom
złości u Justina przyjął maksymalną miarę i poczuł jakby ktoś wstrzyknął mu
dożylnie porządną dawkę adrenaliny. Zaparł się nogami z taką silą, że
policjanci, prowadzący go byli zmuszeni stanąć w miejscu. Spojrzenie na niego
zarówno wyczekująco jak i z pełną irytacją. Nie zamierzali ukrywać faktu, że
ten dzieciak potrafił popsuć im dobre nastawienie w mgnieniu oka.
- Mam prawo do jednego telefonu, skurwiele! – wrzasnął.
Mundurowi wymienili porozumiewawcze spojrzenia i skinęli głowę, poddając się.
Nie mieli więcej sił, by się mu sprzeciwiać. Zmienili kierunek i po upływie
kilku minut, pchnęli szatyna w stronę automatu z telefonem. Justin pośpiesznie
chwycił za słuchawkę i na klawiaturze wystukał numer własnej komórki, modląc
się o to, aby Anastasia odebrała. Jeden sygnał, drugi, trzeci… Zwątpił, że w
ogóle ma przy sobie ten telefon. Westchnął zażenowany. I wtedy usłyszał po
drugiej strony jej zmartwiony głos. Mówiła cicho jak nigdy wcześniej.
- Skarbie – powiedział i nie mógł zwalczyć chęci
uśmiechnięcia się. Od razu poznała ten głos. Częstotliwość uderzeń jej serca
zwiększyła się kilkakrotnie. Mimowolnie zagryzła wargę. Poczuła ukłucie w
sercu, na samą myśl, że Justin siedzi tam sam, a ona nie potrafi mu pomóc. –
Skarbie – powtórzył i oblizał usta. Żadne słowa nie mogły wyrazić tego, jak
bardzo za nią tęsknił. Właściwie pierwszy raz czuł coś takiego.
- Justin… - tylko
na tyle było ją stać. Gdyby powiedziała coś więcej, mogłaby po prostu się
rozpłakać.
- Przyjedziesz tutaj? – spytał z nutką nadziei. – Chcę
cię zobaczyć, Ana.
Akurat przekręcała kluczyki w zamku do mieszkania.
Przycisnęła słuchawkę do ucha, jakby dzięki temu mogła znaleźć się bliżej
Biebera i pchnęła nogą drzwi. Patrząc na swoje buty, szła przed siebie. Przez
chwilę zastanawiała się czy powiedzieć mu o spotkaniu z Jeremim, ale uznała, że lepiej będzie,
kiedy przekaże te informacje, gdy się spotkają.
- Przyjdę – odpowiedziała i na samą myśl o ich
spotkaniu serce podeszło jej do gardła. – Obiecaj tylko, że pozwolą mi się z
tobą spotkać.
- Zadbam o to – przejechał koniuszkiem języka po
spierzchniętych wargach. Zapadła cisza, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało.
Wzajemnie wsłuchiwali się w swoje oddechy.
Ana zatrzymała się w salonie i dopiero wtedy uniosła
wzrok.
- Ym, Justin… - burknęła nieco przerażona. – Muszę
Kończyć, mam nadzieję, że do wieczora – powiedziała na jednym tchu i
pośpiesznie się rozłączyła.
Wzdrygnęła się, a po jej ciele przebiegł dreszcz. Nie
była sama.
Tam ktoś siedział.
*
Od autorki: Znowu liczba odwiedzin i komentarzy spada. Trochę smutno, bo staram się jak mogę, aby to opowiadanie wciąż wam się podobało!
P.S. Głosujcie w ankiecie po prawej stronie czy chcecie, aby powstało nowe opowiadanie! Jego zwiastun możecie zobaczyć tutaj:
Cudowny rozdział! Ciekawe kto był u Any w domu. Nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie rozumiem, dlaczego liczba komentarzy spada. To opowiadanie jest naprawdę zajebiste, zasługuje na jak najwięcej opinii pod każdym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kto jest w mieszkaniu Justina. Mam dziwne wrażenie, że do ojciec Kita. W ogóle ta sytuacja jest tak dziwna z tym morderstwem Kita, że aż trudno m w nią uwierzyć.
@iheartblaugrana
Nie taka znowu dziwna, w końcu w Bezpiecznej Przystani też umiera ten facet (Kevin), który bił główną bohaterkę...
Usuńjest taki coś jak nieoczekiwany zwrot akcji, czekajcie a wszystko się zmieni! :)
UsuńJak mogłaś przerwać w takim momencie? To nie fair. Jestem bardzo ciekawa kolejnego :D
OdpowiedzUsuńCo do kolejnego opowiadania, to ja bym ci radziła skończyć to, a dopiero zaczynać kolejne, bo możesz się pogubić. To tylko moje zdanie i zrobisz z nim co zechcesz :)
Rozdział jest świetny jak każdy inny, nie przejmuj się komentarzami dużo osób czyta rozdziały ale nie komentuje ;)
OdpowiedzUsuńjeju, uwielbiam! <3 ciekawa jestem kto tam siedział... ;) czekam na NN <3
OdpowiedzUsuń@saaalvame
jaki kochany Justin.. omg ;') normalnie awwwwwwwwwwwww...
OdpowiedzUsuńale KURWA MAĆ KTO TAM SIEDZI !? KTO JEST W DOMU !? O.O żeby jej się nic nie stało! wgl jak ty wszystko opisujesz.. muszę się tego od cb nauczyć ! a ten blondyn !? no podejrzany jakiś duper... kurde niech Justin już spierdoli z tego więzienia ;_; czekam na następny Kochanie Moje <3 #muchlove #Austin
o jezu, to opowiadanie jest najlepsze ghjkdfghjkfvnhvbansdghf
OdpowiedzUsuńTo jest genialne *__* Mam wrażenie, że tam bd Jeremy : O
OdpowiedzUsuńO rany! Ale skurwiel z tego ojca Justina!
OdpowiedzUsuńI co za końcówka! Kto tam jest? :O
@ameneris
Super rozdzial:)))))))
OdpowiedzUsuńCiekawe kto tam byl :D czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie ♥
OdpowiedzUsuńCiekawe kto tam byl :D czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńudfs przysięgam ja się uzależniłam.. nawet nie mam słów żeby opisać to jak bardzo uwielibiam to opowiadanie :D jesteś genialna w tym co robisz, powinnaś sie tym zająć w przyszłości bo na prawde wróże ci wielką karierę jako pisarka xoxo
OdpowiedzUsuńKto tam siedzi ? :o
OdpowiedzUsuńrozdział boski , pisz dalej bo świetnie Ci to wychodzi !
czekam na nowy @lovedreams_x
Jestem ciekawa tej 'osoby'. Czekam na następny [its-like-youre-screaming.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńmoże tam być ojciec Justina :)
OdpowiedzUsuńO Boże.. kto tam jest?
OdpowiedzUsuńJejku kto to może być? Kocham to!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://andnoonesgonnawakemeup.blogspot.com/
cudowne <3 jestem ciekawa kto tam siedzi ^^ czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńO matkoo kto tam jest ???
OdpowiedzUsuńten rozdział jest taki sjczhsvi - że po prostu brak słów :*******
Anana
niesamowity!
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie, kocham ciebie <3
OdpowiedzUsuńqwertyuiopljhgfdsxcvbnm. ♥ dlaczego w takim momencie przerwałaś? omg. kocham to. ♥
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest cudnyyyyy @kochamcie3609
OdpowiedzUsuńJak zwykle wspaniały :) Czekam na NN <3
OdpowiedzUsuńjeju rozdział jest cudowny !
OdpowiedzUsuńz resztą tak jak zawsze , więc to nic nowego . : )
nie mogę się doczekać kolejnego . xx
cudny <33
OdpowiedzUsuńBoski :o
OdpowiedzUsuńCiekawe kto to ?
OdpowiedzUsuńBOŻE JAKA KOŃCOWKA JEZU CZEMU ONA SIĘ ROZŁĄCZYŁA
OdpowiedzUsuńOo, dlaczego w takim momencie przerwalas? :o nie moge sie doczekac nastepnego, prosze dodaj szybko :*
OdpowiedzUsuńKOCHAM *_*
OdpowiedzUsuńCIEKAWE KTO TO ? KOCHAM TO OPOWIADANIE
OdpowiedzUsuńMi się Twoje opowiadania bardzo, bardzo podobają ! I z wielką chęcią będe czytać kolejne. <3
OdpowiedzUsuńkfhdosfgyisdgrpbdr To jest boskie ii to drugie też takie będzie!!!!!
OdpowiedzUsuńCUDOWNY gdsfgdsgrthfjd Kto tam siedział ? CZEKAM NA NASTĘPNY HFJDGJHD
OdpowiedzUsuńswietny *o*
OdpowiedzUsuńcudowny*_*
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Swietnyy <33 Nie mg doczekac sie nowego opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńLove
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudownie kochana! Masz Ty talent. Proszę dodaj szybko nastepny, czekam!
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaa w takim momencie!!!!???? Kc czekam na nn
OdpowiedzUsuńOoo ciekawe kto to taki 😜
OdpowiedzUsuń