piątek, 8 listopada 2013

- 34 - Nigdy nie ufaj Bieberowi.



Nie potrafił usiedzieć w miejscu, przez kolejny przypływ myśli. Jakiś wewnętrzny głos powtarzał mu w kółko, że zachował się jak palant i pierwszy raz w życiu Justin poczuł wyrzuty sumienia.
Musiał coś zrobić. Czuł, że wystarczyłoby jeszcze kilka chwil w tej ciasnej celi i by zwariował. Powoli wstał z zimnej metalowej ławeczki, która znajdowała się na końcu pomieszczenia i doszedł do krat, rozglądając się na bok. Próbował tym samym znaleźć jakiś punkt zaczepienia i czekał, aż nad jego głową zapali się taka sama żaróweczka jak w bajkach z dzieciństwa. Nic takiego jednak nie nastąpiło, dlatego Justin zaklął pod nosem i skrzywił się nieco. Spojrzenie swoich brązowych tęczówek zatrzymał na otyłym policjancie, objadającym się pączkami, jakby nie był już tłustym grubasem. Sam aromat tych słodkości sprawił, że Bieber poczuł jak wściekle jest głodny. Ale przecież nie mógł poprosić tego gbura o coś do jedzenia, bo wyszedłby na idiotę. Podniósł się na równe nogi, stanął przy kratkach i odchrząknął cicho, chcąc zwrócić na siebie uwagę policjanta. Mężczyzna oderwał się od połykania pączków i spojrzał leniwie na bruneta, unosząc brwi w pytającym geście.
- Trochę tu nudno – zaczął Justin, teatralnie ziewając. – I brakuje mi mojej kobiety. Wiesz jak to jest wytrzymać kilka dni be seksu?
- Naprawdę nie interesują mnie pańskie potrzeby seksualne, panie Bieber – mruknął ten dryblas, na co Justin zmarszczył czoło, przypatrując się mu tak intensywnie, jakby chciał wypalić w nim dziurę. Poczuł narastającą w nim złość, więc szarpnął kraty z całej siły jaką miał, lecz one nawet nie drgnęły. Zamiast tego narobiły mnóstwo hałasu, czym ponownie zwrócił na siebie uwagę policjanta. – Zaraz się zrzygam, przysięgam! – warknął Bieber i zgiął się w pół, łapiąc się za brzuch. Oh tak, był dobrym aktorem.  – Więc lepiej przyjdź tu łaskawie i wypuść mnie do kibla – skrzywił się i udał odruchy wymiotne. Kiedy zobaczył jak mundurowy wstaje z miejsca, aby otworzyć celę,  uśmiechnął się cwaniacko. Opuścił powoli pomieszczenie, sięgając dłonią do paska spodni. Pokręcił z rozbawieniem głową, ponieważ tutejsi policjanci, nie raczyli odebrać mu jego ukochanej broni, lub po prostu nawet jej nie zauważyli. Jeden szybki ruch i dociskał mundurowego łokciem do ściany, tym samym pozbawiając go dopływu to tlenu.
- Nigdy nie ufaj Bieberowi – syknął tuż obok ucha starszego mężczyzny i przyłożył mu broń do skroni. – A teraz po prostu pozwolisz mi wyjść – zachichotał pod nosem i wbił kolano w brzuch policjanta, który przypominał nieco piłkę.  Potem, gdy mundurowy zwijał się z bólu na podłodze, Justin kopnął go jeszcze w krocze, upewniając się, że nie będzie w stanie go zatrzymać. Na palcach zaczął iść przed siebie, stąpając z taką dokładnością i wyczuciem, jakby znajdował się na polu minowym. Gdy był już przy zakręcie, zrobił kolejny krok i wtedy wpadł na kogoś niespodziewanie, uderzając barkiem o coś twardego. Syknął wkurzony i uniósł wzrok. Stał twarzą w twarz z komisarzem Radleyem.
Przeklął w myślach swoją głupotę i zacisnął usta w wąską linię. Przez chwilę mierzyli się z Radleyem wzrokiem pełnym pogardy, a ich klatki piersiowe niemal się stykały. Mężczyzna w końcu wychylił się nieco, tym samym zaglądając do pomieszczenia, gdzie na podłodze leżał poszkodowany policjant. Zmarszczył brwi i ponownie przeniósł swoje spojrzenie na Justina, przyglądając mu się wyczekująco.
- To twoja robota? – spytał, ale doskonale znał odpowiedź.
- Ale że co? – mruknął Bieber. Udawanie idioty było ostatnio jego ulubioną metodą ucieczki od poważnych i krępujących go tematów. Wzruszył bezradnie ramionami, kiedy komisarz westchnął poirytowany.
- Masz szczęście, Bieber, bo ktoś wpłacił za ciebie wielką kaucję – potrząsnął głową mundurowy i uśmiechnął się blado, na samą myśl, że Justin kolejny raz wygra starcie z nim.
Szatyn wydawał się być kompletnie zdezorientowany, dlatego też zamrugał kilkakrotnie, nie dowierzając. Nawet nie drgnął, tylko pogrążył się w swoich myślach. Gdybał kto mógł okazać mu tyle życzliwości. Nie miał przecież rodziny czy przyjaciół. Mógł polegać jedynie na samym sobie, czasami na Ryanie. A Ana… na pewno nie zrobiłaby tego dla niego po ich wcześniejszej kłótni, chyba że, czekała na niego na zewnątrz z wymierzonym w jego czaszkę pistoletem.
- Kto? – udało mu się wydusić wreszcie i tym samym przerwał panującą wokół ciszę.
- Nie wiem, Bieber – powiedział spokojnie Radley. – Ktoś musiał mieć w tym niezły interes, skoro zapłacił za ciebie tyle kasy. A teraz spadaj – brodą wskazał mu wyjście.
Justin skinął jedynie głową i odszedł, wlepiając wzrok w swoje ulubione, markowe buty za kostkę. Po krótkim marszu jego oczom ukazały się potężne, metalowe drzwi, jak zauważył nieco zardzewiałe. Odwróciwszy się jeszcze przez ramię, dojrzał jak większość personelu przygląda mu się, jakby nie dowierzając, że ich zostawia. Na ich twarzach malowało się zarówno przerażenie jak i złość. Na ten widok chłopak roześmiał się melodyjnie. Uwielbiał budzić u innych poczucie strachu.
Podszedł bliżej drzwi i zaciskając palce na klamce, pchnął je mocno, a one otwierając się wydały z siebie nieprzyjemne dla uszu szatyna skrzypnięcia.
Bieber zaciągnął się mocno świeżym powietrzem i stwierdził, że to całkiem miłe uczucie móc znów cieszyć się wolnością. Rozejrzał się wokół, jednak ku zdziwieniu nikt na niego nie czekał.
Osoba, która zapłaciła za niego kaucję, wciąż pozostawała zagadką, a Justin na razie nie mógł na to nic poradzić. Musiał się odstresować i poukładać, szalejące po jego głowie myśli. Miał tyle pytań, ale żadnych odpowiedzi. Wypuścił powietrze z ust i ruszył przed siebie w miejsce, które zawsze pozwalało mu uciec od szarej rzeczywistości, które przygniatała go do zimnego bruku. 

*
Od autorki: Coraz szybciej zbliżamy się do końca! Dziękuję za ponad 88 tysięcy wejść i 118 obserwatorów. To chyba największy sukces w moich życiu, jeśli chodzi o opowiadanie! :) 

P.S. Postanowiłam założyć nowe opowiadanie, również o Justinie. Więc jeśli lubicie moją twórczość, to przynajmniej zajrzyjcie i zostawcie po sobie ślad. Będzie mi bardzo miło! :) 

P.S.2 Zapraszam również na blog mojej koleżanki -> pain-makes-me-feel-better

33 komentarze:

  1. Ooooooooo dobrze że wyszedł...
    tylko kto za niego zapłacił ... ciekawe, ciekawe ..

    Napewno zajrzez na drugiego bloga :)

    pozdrawiam

    Anana

    OdpowiedzUsuń
  2. gkrljjet kreljtlekjtrklejtkrlejtrekltj el ajierkeryhl zajebisty! dfkgh kshrt
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  3. huhuhu uhygtfcdvfgbh ♥
    świetny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe, ja myślę, że jego ojciec zapłacił. Albo, raczej, jestem tego pewna. Twoje drugie opowiadanie też jest cudowne. Czekam na nn i zapraszam do mnie http://its-like-youre-screaming.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. kdfbghjdfbhgjdbj zajebisty *.*
    końca? nieeeeeeeee! ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech on idzie przeprosić.
    Jakiego końca? ;o

    OdpowiedzUsuń
  7. Obstawiam, że jego ojciec zapłacił kaucje. Czy się mylę? Ciekawe jak zareaguje na to Ana. Nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej <3 kocham twoje opowiadanie i nie moge myslec ze kiedys sie skonczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pewnie kaucje wpłacił ojciec Justina ! XD
    KJegtwhksejdhrfwsekjd, nie mogę się doczekać następnej notki. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. o jezu, kocham to!
    uwielbiam jak piszesz i na 100 % będę czytać drugiego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zbliżamy się końca? :( O boże nie prosze

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeeej super to .Zaczęłam dziisiaj czytać i skończyłam .Bardzo mnie twoje opowiadanie wciągnęło .Urzekł mnie twój styl pisania .Równiez pisze opowiadanie o Justinie - http://thesecretlove-ourstory.blogspot.com/.Serdefcznie zapraszam do czytania i komentowania .

    OdpowiedzUsuń
  13. No ja tu po prostu leze i nie wstane.. to jest obledne *.*

    OdpowiedzUsuń
  14. Dopiero tutaj trafiłam. Fajny blog!

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne ♥__♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Domyślam się kto wpłacił! (;

    OdpowiedzUsuń
  17. cudowne!najlepszy;*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem ciekawa czy Justin będzie przepraszał Anę za to co powiedział i w ogóle. I kto wpłacił za niego kaucję?
    Nie chcę, żebyś kończyła to opowiadanie, jest takie fajne

    @iheartblaugrana

    OdpowiedzUsuń
  19. ciekawe kto wpłacił kaucję za Justina :)

    ~Roza

    OdpowiedzUsuń
  20. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  21. Na pewno pan Bieber wpłacił kaucje

    OdpowiedzUsuń