Nie potrafił usiedzieć w miejscu, przez
kolejny przypływ myśli. Jakiś wewnętrzny głos powtarzał mu w kółko, że zachował
się jak palant i pierwszy raz w życiu Justin poczuł wyrzuty sumienia.
Musiał coś zrobić. Czuł, że
wystarczyłoby jeszcze kilka chwil w tej ciasnej celi i by zwariował. Powoli
wstał z zimnej metalowej ławeczki, która znajdowała się na końcu pomieszczenia
i doszedł do krat, rozglądając się na bok. Próbował tym samym znaleźć jakiś punkt zaczepienia
i czekał, aż nad jego głową zapali się taka sama żaróweczka jak w bajkach z
dzieciństwa. Nic takiego jednak nie nastąpiło, dlatego Justin zaklął pod nosem
i skrzywił się nieco. Spojrzenie swoich brązowych tęczówek zatrzymał na otyłym
policjancie, objadającym się pączkami, jakby nie był już tłustym grubasem. Sam
aromat tych słodkości sprawił, że Bieber poczuł jak wściekle jest głodny. Ale
przecież nie mógł poprosić tego gbura o coś do jedzenia, bo wyszedłby na
idiotę. Podniósł się na równe nogi, stanął przy kratkach i odchrząknął cicho,
chcąc zwrócić na siebie uwagę policjanta. Mężczyzna oderwał się od połykania
pączków i spojrzał leniwie na bruneta, unosząc brwi w pytającym geście.
- Trochę tu nudno – zaczął Justin, teatralnie ziewając.
– I brakuje mi mojej kobiety. Wiesz jak to jest wytrzymać kilka dni be seksu?
- Naprawdę nie interesują mnie pańskie potrzeby
seksualne, panie Bieber – mruknął ten dryblas, na co Justin zmarszczył czoło,
przypatrując się mu tak intensywnie, jakby chciał wypalić w nim dziurę. Poczuł
narastającą w nim złość, więc szarpnął kraty z całej siły jaką miał, lecz one
nawet nie drgnęły. Zamiast tego narobiły mnóstwo hałasu, czym ponownie zwrócił
na siebie uwagę policjanta. – Zaraz się zrzygam, przysięgam! – warknął Bieber i
zgiął się w pół, łapiąc się za brzuch. Oh tak, był dobrym aktorem. – Więc lepiej przyjdź tu łaskawie i wypuść
mnie do kibla – skrzywił się i udał odruchy wymiotne. Kiedy zobaczył jak
mundurowy wstaje z miejsca, aby otworzyć celę,
uśmiechnął się cwaniacko. Opuścił powoli pomieszczenie, sięgając dłonią
do paska spodni. Pokręcił z rozbawieniem głową, ponieważ tutejsi policjanci,
nie raczyli odebrać mu jego ukochanej broni, lub po prostu nawet jej nie
zauważyli. Jeden szybki ruch i dociskał mundurowego łokciem do ściany, tym
samym pozbawiając go dopływu to tlenu.
- Nigdy nie ufaj Bieberowi – syknął tuż obok ucha
starszego mężczyzny i przyłożył mu broń do skroni. – A teraz po prostu
pozwolisz mi wyjść – zachichotał pod nosem i wbił kolano w brzuch policjanta, który
przypominał nieco piłkę. Potem, gdy
mundurowy zwijał się z bólu na podłodze, Justin kopnął go jeszcze w krocze,
upewniając się, że nie będzie w stanie go zatrzymać. Na palcach zaczął iść
przed siebie, stąpając z taką dokładnością i wyczuciem, jakby znajdował się na
polu minowym. Gdy był już przy zakręcie, zrobił kolejny krok i wtedy wpadł na
kogoś niespodziewanie, uderzając barkiem o coś twardego. Syknął wkurzony i
uniósł wzrok. Stał twarzą w twarz z komisarzem Radleyem.
Przeklął w myślach swoją głupotę i zacisnął usta w
wąską linię. Przez chwilę mierzyli się z Radleyem wzrokiem pełnym pogardy, a
ich klatki piersiowe niemal się stykały. Mężczyzna w końcu wychylił się nieco,
tym samym zaglądając do pomieszczenia, gdzie na podłodze leżał poszkodowany
policjant. Zmarszczył brwi i ponownie przeniósł swoje spojrzenie na Justina,
przyglądając mu się wyczekująco.
- To twoja robota? – spytał, ale doskonale znał
odpowiedź.
- Ale że co? – mruknął Bieber. Udawanie idioty było
ostatnio jego ulubioną metodą ucieczki od poważnych i krępujących go tematów.
Wzruszył bezradnie ramionami, kiedy komisarz westchnął poirytowany.
- Masz szczęście, Bieber, bo ktoś wpłacił za ciebie
wielką kaucję – potrząsnął głową mundurowy i uśmiechnął się blado, na samą myśl, że
Justin kolejny raz wygra starcie z nim.
Szatyn wydawał się być kompletnie zdezorientowany,
dlatego też zamrugał kilkakrotnie, nie dowierzając. Nawet nie drgnął, tylko
pogrążył się w swoich myślach. Gdybał kto mógł okazać mu tyle życzliwości. Nie
miał przecież rodziny czy przyjaciół. Mógł polegać jedynie na samym sobie,
czasami na Ryanie. A Ana… na pewno nie zrobiłaby tego dla niego po ich
wcześniejszej kłótni, chyba że, czekała na niego na zewnątrz z wymierzonym w
jego czaszkę pistoletem.
- Kto? – udało mu się wydusić wreszcie i tym samym
przerwał panującą wokół ciszę.
- Nie wiem, Bieber – powiedział spokojnie Radley. –
Ktoś musiał mieć w tym niezły interes, skoro zapłacił za ciebie tyle kasy. A
teraz spadaj – brodą wskazał mu wyjście.
Justin skinął jedynie głową i odszedł, wlepiając wzrok
w swoje ulubione, markowe buty za kostkę. Po krótkim marszu jego oczom ukazały
się potężne, metalowe drzwi, jak zauważył nieco zardzewiałe. Odwróciwszy się
jeszcze przez ramię, dojrzał jak większość personelu przygląda mu się, jakby
nie dowierzając, że ich zostawia. Na ich twarzach malowało się zarówno
przerażenie jak i złość. Na ten widok chłopak roześmiał się melodyjnie.
Uwielbiał budzić u innych poczucie strachu.
Podszedł bliżej drzwi i zaciskając palce na klamce,
pchnął je mocno, a one otwierając się wydały z siebie nieprzyjemne dla uszu
szatyna skrzypnięcia.
Bieber zaciągnął się mocno świeżym powietrzem i
stwierdził, że to całkiem miłe uczucie móc znów cieszyć się wolnością.
Rozejrzał się wokół, jednak ku zdziwieniu nikt na niego nie czekał.
Osoba, która zapłaciła za niego kaucję, wciąż
pozostawała zagadką, a Justin na razie nie mógł na to nic poradzić. Musiał się
odstresować i poukładać, szalejące po jego głowie myśli. Miał tyle pytań, ale
żadnych odpowiedzi. Wypuścił powietrze z ust i ruszył przed siebie w miejsce,
które zawsze pozwalało mu uciec od szarej rzeczywistości, które przygniatała go
do zimnego bruku.
*
Od autorki: Coraz szybciej zbliżamy się do końca! Dziękuję za ponad 88 tysięcy wejść i 118 obserwatorów. To chyba największy sukces w moich życiu, jeśli chodzi o opowiadanie! :)
P.S. Postanowiłam założyć nowe opowiadanie, również o Justinie. Więc jeśli lubicie moją twórczość, to przynajmniej zajrzyjcie i zostawcie po sobie ślad. Będzie mi bardzo miło! :)
P.S.2 Zapraszam również na blog mojej koleżanki -> pain-makes-me-feel-better
Ooooooooo dobrze że wyszedł...
OdpowiedzUsuńtylko kto za niego zapłacił ... ciekawe, ciekawe ..
Napewno zajrzez na drugiego bloga :)
pozdrawiam
Anana
gkrljjet kreljtlekjtrklejtkrlejtrekltj el ajierkeryhl zajebisty! dfkgh kshrt
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
huhuhu uhygtfcdvfgbh ♥
OdpowiedzUsuńświetny ^^
Hehe, ja myślę, że jego ojciec zapłacił. Albo, raczej, jestem tego pewna. Twoje drugie opowiadanie też jest cudowne. Czekam na nn i zapraszam do mnie http://its-like-youre-screaming.blogspot.com
OdpowiedzUsuńfsdfsdfm;kmflsdf <3
OdpowiedzUsuńswedcvghujnjk. ♥
OdpowiedzUsuńkdfbghjdfbhgjdbj zajebisty *.*
OdpowiedzUsuńkońca? nieeeeeeeee! ;-;
Niech on idzie przeprosić.
OdpowiedzUsuńJakiego końca? ;o
Obstawiam, że jego ojciec zapłacił kaucje. Czy się mylę? Ciekawe jak zareaguje na to Ana. Nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńWow super :)
OdpowiedzUsuńOjej <3 kocham twoje opowiadanie i nie moge myslec ze kiedys sie skonczy ;)
OdpowiedzUsuńPewnie kaucje wpłacił ojciec Justina ! XD
OdpowiedzUsuńKJegtwhksejdhrfwsekjd, nie mogę się doczekać następnej notki. <3
o jezu, kocham to!
OdpowiedzUsuńuwielbiam jak piszesz i na 100 % będę czytać drugiego bloga :)
BOSKI :** !
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńZbliżamy się końca? :( O boże nie prosze
OdpowiedzUsuńBoskie :)
OdpowiedzUsuńJeeej super to .Zaczęłam dziisiaj czytać i skończyłam .Bardzo mnie twoje opowiadanie wciągnęło .Urzekł mnie twój styl pisania .Równiez pisze opowiadanie o Justinie - http://thesecretlove-ourstory.blogspot.com/.Serdefcznie zapraszam do czytania i komentowania .
OdpowiedzUsuńNo ja tu po prostu leze i nie wstane.. to jest obledne *.*
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńDopiero tutaj trafiłam. Fajny blog!
OdpowiedzUsuńBooskie *_*
OdpowiedzUsuńCudowne ♥__♥
OdpowiedzUsuńcudowne <3
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńDomyślam się kto wpłacił! (;
OdpowiedzUsuńUwielbiam ! <3
OdpowiedzUsuńcudowne!najlepszy;*
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
nie chcę końca :<
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy Justin będzie przepraszał Anę za to co powiedział i w ogóle. I kto wpłacił za niego kaucję?
OdpowiedzUsuńNie chcę, żebyś kończyła to opowiadanie, jest takie fajne
@iheartblaugrana
ciekawe kto wpłacił kaucję za Justina :)
OdpowiedzUsuń~Roza
Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńNa pewno pan Bieber wpłacił kaucje
OdpowiedzUsuń