sobota, 23 listopada 2013

- 36 - Nie szukaj mnie.



Od kilku godzin siedziała w miejscu, intensywnie wpatrując się w martwy punkt na ścianie i próbowała pozbierać do kupy wszystkie myśli. Pech jednak chciał, że z sekundy na sekundę bałagan w umyślę Anastasi narastał, a ona najzwyczajniej w świecie nie miała już sił, by dalej starać się nad nimi zapanować. Westchnęła przeciągle i kątem oka zerknęła na wiszący w kuchni zegar. Było kilka minut po dwudziestej, a Ana nie pamiętała, kiedy ostatni raz udało jej się zdrzemnąć dłużej niż dziesięć  minut. Za każdym razem budziła się z krzykiem zamarłym na bladych i spierzchniętych ustach. Przejechała dłonią po zmęczonych powiekach i w tym samym momencie w pomieszczeniu rozległ się dźwięk przypominający otwieranie drzwi. Nawet nie drgnęła, będąc przekonana, że Colton złożył jej kolejną wizytę. I choć nie wywołał u niej dobrego pierwszego wrażenia, zdołała go polubić przez ten czas, który spędzali razem.
Podsunęła kolana pod samą brodę i objęła je ramionami, a kiedy zza zakrętu wyłoniła się ciemna postać, Anastasia zamarła w bezruchu. Zamrugała kilkakrotnie, jakby chciała się upewnić czy wyobraźnia znów nie płata jej figlów. Ale Justin wciąż tam stał, wlepiając w nią swoje brązowe tęczówki przepełnione bólem i smutkiem. Serce Dawes momentalnie wywinęło fikołka, a żołądek skurczył się, by po sekundzie uśpione w brzuchu motylki mogły poszybować ku górze. Czas nie grał wtedy żadnej roli, a wskazówki zegara niemal stanęły w miejscu.
Anastasia wstała na równe nogi i biegiem ruszyła w stronę uśmiechającego się lekko Justina. Kiedy dzieliły ich zaledwie milimetry, chłopak rozłożył szeroko ramiona, wiedząc, że Ana za chwilę się w nich znajdzie. Przycisnął ją mocno do swojej piersi, tak, że idealnie słyszała nierównomierne bicie jego serca.
To była jedna z tych chwil, w której nie liczy się nic, prócz ukochanej osoby.
Szatyn błądził dłońmi po plecach dziewczyny, a ona na powrót napawała się słodkim zapachem orientalnych perfum Biebera. Słowa nie były im potrzebne.
- Ana przepraszam cię – mruknął w końcu, przerywając tym samym panującą wokół ciszę. Wtulił twarz w zagłębienie szyi towarzyszki i uśmiechnął się nieznacznie. – Przepraszam za nasze ostatnie spotkanie. Zachowałem się jak największy chuj…
- Hej – szepnęła, oderwawszy głowę od jego torsu i złapała spojrzenie chłopaka. – Nie wracajmy do tego – powiedziała cicho, ale Justin nie był co do tego przekonany. Wzruszył bezradnie ramionami i nachylił się ku niej, by w ułamku sekundy wpić się w jej miękkie usta z namiętnością i tęsknotą.
Oderwał się od Any by zaczerpnąć powietrza. Wtedy też uderzyła w niego rzeczywistość, która przypomniało mu o papierowej teczce, jaką wciąż trzymał w dłoniach. Spojrzał na nią przez ramię Dawes i uśmiechnął się blado. Nadal nie miał pojęcia czy powinien tam zaglądać, ale jeśli była szansa, aby dowiedzieć się czegoś więcej, był gotowy podjąć to ryzyko. Odsunął się od towarzyszki na odległość ramion. Spojrzała na niego zdezorientowana, położywszy dłonie na biodrach.
- Posłuchaj, muszę pobyć sam… - wymamrotał niepewnie i podrapał się po karku.
- Justin, nie musisz mieć przede mną… - nie dane było jej dokończyć, bowiem przyłożył palec do ust dziewczyny, na znak, aby przestała mówić.
- Wszystko ci wyjaśnię – wydukał i spuścił wzrok, w obawie przed karcącym spojrzeniem Anastasi. Kiedy zrobiła się taka waleczna? – Mam teraz dużo spraw na głowie.
- Oh – jęknęła. – Siedziałeś w areszcie przez cały pieprzony tydzień, czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę co ja czułam? Siedząc tutaj zupełnie sama i zastanawiając się czy jeszcze kiedyś cię zobaczę!? – wyrzuciła z siebie na jednym tchu i spojrzała na niego z powagą wymalowaną na twarzy. Nie potrafiła więcej tłumić w sobie wszystkich tych emocji, które niemal prosiły się o ujście. Pokręciła głową z dezaprobatą, kiedy Justin wciąż milczał. W kącikach oczu dziewczyn zaczęły zbierać się słone łzy, ale już ich nie powstrzymywała. Pociągnęła nosem, ale nawet na nią nie spojrzał. Nie mógł oglądać jak płakała. Przez niego.
- Nie tak wyobrażałam sobie dzień, kiedy wyjdziesz… - burknęła pod nosem.  Słowa te uderzyły w chłopaka z prędkością kuli armatniej. Poczuł ucisk gdzieś w okolicy żeber.
- Czułem to samo, Ana – zmusił się by unieść na nią wzrok. Widział żal w oczach towarzyszki i za nic nie mógł tego przeboleć. – Gdybym mógł wziąłbym cię tu i teraz, ale najpierw muszę coś zrobić.
Potrząsnęła głową, nie mogąc uwierzyć jego słowa.
- Jesteś niemożliwy! – krzyknęła i wyrzuciła ręce w powietrze, nie panując nad własnym ciałem. – Musisz nauczyć się ufać ludziom, Justin!
Nie odezwał się już słowem. Zagryzł jedynie dolną wargę, powstrzymując się przed powiedzeniem czegoś, czego później mógłby żałować i zniknął za drzwiami swojego pokoju


Usiadł na skraju łóżka, ówcześnie zamknąwszy za sobą drzwi. Przez dłużące się kilka minut przyglądał się okładce tekturowej teczki, jakby była największym skarbem. Nie potrafił zapanować nad rękoma, które niemiłosiernie drżały. Przełknął nerwowo ślinę, nie będąc pewny czy powinien otworzyć pamiętnik matki w tym momencie. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że to jej osobista własność i w życiu nie pozwoliłaby, aby się do tego dobrał.
Na wspomnienie kobiety o kasztanowych włosach, uśmiech sam wkradł się na jego usta, a dziwne ciepło wypełniło jego wnętrze. Pierwszy raz od kilku lat zdobył się na odwagę i pomyślał o Pattie.
Bez dłuższego zastanowienia otworzył dziennik rodzicielki na pierwszej lepszej stronie i przebiegł wzrokiem po kartce zapisanej niezgrabnym pismem swojej mamy .

„ Nie rozumiem dlaczego w jednej chwili życie naszej rodziny legło w gruzach. Z przykrością muszę stwierdzić, że wszystko zmieniło się diametralnie i zdecydowanie nieodwracalnie. Od czasu śmierci Jaxona, Justin zamknął się w sobie i traktuje dom jedynie jako miejsce, gdzie może się przespać.  (…) Myślę, że to nie tak, że Jeremy go znienawidził. On po prostu… przeżywa tą żałobę na własny sposób. I chyba nieświadomie rani tym swojego jedynego już syna. ‘’

Zmrużył oczy, jakby próbował nabrać ostrości i przerzuciwszy stronę, miał zamiar zamknąć pamiętnik, bowiem nie był gotów, aby zmierzyć się z całym tym bólem, który niespodziewanie uderzył go prosto w twarz. Wtedy jednak coś przykuło jego uwagę.

„ Ostatnio ulubioną rozrywką Jeremiego jest alkohol, po którym włącza mu się agresor. Przemoc to chyba niekoniecznie dobre wyjście. Powtarzam sobie, że dam radę, ale… chyba już nie potrafię. Cieszę się, że jedynie Justin wychodzi z domu i nie widzi tego piekła, jakie się tutaj rozgrywa.” 

Zagryzł wargę. W ułamku sekund w umyśle chłopaka pojawiły się miliony pytań, na które gorączkowo pragnął odnaleźć odpowiedź.  

„ Jeremy znów podniósł na mnie rękę. Ból fizyczny jaki odczuwam chyba nie równa się z tym, jaki włada moim sercem.” 

Nieświadomie pociągnął nosem, czując jak w kącikach oczu zbierają się łzy. Zacisnął mocno szczękę, starając się powstrzymać wybuch wszystkich, gromadzących się w nim od lat emocji. Nigdy nie spodziewał się, że przeczyta coś takiego. Był wściekły na siebie, za to, że nie dostrzegł dramatu jaki rozgrywał się za jego plecami. I z całego serca nienawidził mężczyzny, który dał mu życie. 

„Nie jestem tak silna, za jaką zawsze mnie postrzegali. Nie potrafię dłużej udawać, że wszystko będzie w porządku. Przez cały ten czas oszukiwałam samą siebie. Muszę przeprosić Justina, za to, że się poddałam. Chociaż pewnie nie zrozumie tego, dlaczego go zostawiłam. Ale to silny chłopak, zupełnie jak jego ojciec. Ma w sobie siłę, której mi zabrakło. Mam nadzieję, że zdaję sobie sprawę z tego, jak cholernie mocno go kocham i nie przestanę. Zawsze będę czuwać nad moim oczkiem w głowie. Zostanę jego osobistym aniołem stróżem…” 

Dalej tusz rozmazał się, a Justin podejrzewał, że to przez łzy swojej mamy. Dał ujście uczuciom i słona ciecz zaczęła spływać po jego rozgrzanych policzkach, kiedy ogarnęła go kolejna fala smutku. Czuł się jak gówno i nic nie mógł na to poradzić. Zawiódł. Może, gdyby wtedy spędzał więcej czasu z Pattie… Potrząsnął głowę i starł kciukiem kolejną łzę. Zamknął teczkę z cichym świstem, aby cisnąć nią przed siebie, tak, że uderzyła o najbliższą ścianę. Musiał coś ze sobą zrobić. Siedzenie w tych czterech ścianach jedynie go wykańczało, niżeli pomagało.
Zgarnął z łóżka czarną, skórzaną kurtkę i zarzucił ją na siebie, mimo, że za oknem świeciło słońce. Otworzył szeroko drzwi, a później trzasnął nimi, wyładowując na nią całą frustrację. Anastasia od razu poderwała się na równe nogi, kiedy na horyzoncie dojrzała sylwetkę Biebera. Nie raczył obdarować jej choćby jednym spojrzeniem.
- Musimy porozmawiać – zaczęła, na co chłopak jedynie wyminął ją, pozostawiając za sobą woń drogich perfum od Hugo Bossa. W ostatniej chwili złapała go za ramię i zmusiła, aby odwrócił się w jej stronę. Wyglądał na zdenerwowanego, oczy miał popuchnięte, a białka zaczerwienione.
- Czego znowu ode mnie chcesz? – wysyczał przez zaciśnięte zęby, a wzrokiem błądził na boki, byleby tylko nie spojrzeć na towarzyszkę. Był dla niej taki oschły, czym kompletnie ją zaskoczył.
- Co się stało? Porozmawiaj ze mną, proszę – powiedziała błagalnie, ale jego zacięta mina nie zwiastowała nic dobrego.
- Daruj sobie, nie mam czasu na pogaduchy – wyszarpnął się z jej delikatnego uścisku i pośpiesznie zarzucił wystający spod kurtki kaptur jego szarej bluzy na czubek głowy, zakrywają nim szczelnie połowę twarzy. – Nie szukaj mnie.
I wyszedł. A Ana stała w tym samym miejscu, patrząc na drzwi, w których sekundę wcześniej stał Justin. 

*
Od autorki: Trochę emocjonalny ten rozdział i w sumie chciało mi się trochę płakać przy pisaniu go.  Wciąż odnoszę wrażenie, że wiele z was nie czyta już tego opowiadania, a to strasznie mnie smuci. Dobijemy do 100tyś. wyświetleń i chociaż 40 komentarzy? Ładnie proszę! 

Ktoś jeszcze nie czytał mojego nowego opowiadania o Justinie? Jeśli tak chociaż zajrzyjcie, a nóż się spodoba: american-drift.blogspot.com
Tutaj możecie obejrzeć jego zwiastun.


51 komentarzy:

  1. Mnie się podoba :)) Zapraszam do mnie i liczę na komentarz :))
    http://lifedreamscometrue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wyobrażam sobie co w takiej sytuacji może czuć Ana :(( Eh, biedna. Zresztą Justin też nie ma łatwo. Czekam na kolejny!

    [ www.collision-fanfiction.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Ale jestem zła na Justina. Ciągle źle się zachowuje i rani Anę, ale z drugiej strony też mi go szkoda...
    http://its-like-youre-screaming.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. masz talent! (: wzruszajacy jest ten rozdzial. Szkoda ze odepchnal Ane :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja cały czas czytam i czytam. ;) masz talent do pisania, Twoje opowiadania są cudowne ! <3 nie mogę się doczekać nn. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O jej ale sie dzialo. Boski. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jak zwykle wspaniały :) againineedyou

    OdpowiedzUsuń
  8. asdhjfhasd cudowny ! *_*
    uwielbiam,
    z niecierpliwością czekam na kolejny
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  9. jeju popłakałam się...serio ;-; świetny rozdział ♥ czekam na kolejny ;')

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  11. miałam łzy w oczach.. cudowny <3 czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czemu Justin w jednej chwili zmienia się z kochanego chłopaka w takiego dupka? To denerwujące. Biedna Ana.
    Ten pamiętnik, jeju, prawie płakałam.
    Świetny, rozdział, świetne opowiadanie, idealnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Popłakałam się :') To opowiadanie jest cudowne i nie chce, żeby ono się skończyło :**

    OdpowiedzUsuń
  14. kshkldhfdlhflkdgd idealny *,* płakałam. :') nie mogę się doczekać nn ! :D
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezuu uwielbiam to opowiadaniee <3

    OdpowiedzUsuń
  16. jesteś geniuszem .... ten rozdział.. jprdl tego się nie da opisać słowami.. ja tego nie umiem.. ty w tym opowiadaniu udowodniłaś że to możliwe.. możliwe opisać coś tak wiarygodnie.. tak by inni przeżywali to samo co Justin..

    OdpowiedzUsuń
  17. jezu ten rozdział jest asdfghjkl;
    czekam z niecierpliwością na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  18. PŁACZE , PŁACZE I JESZCZE RAZ PŁACZE ! :') DZIEWCZYNO , ALE TY MASZ TALENT ! ;* KOCHAM CIE ! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham Cię <333 Uwielbiam to opowiadanie
    <333

    OdpowiedzUsuń
  20. Zarypisty <3<3<3<3
    Omom *.*

    Ale Justin dla Anastasi jak dupek -,-
    chociaż trochę go rozumiem..
    I Love U

    Anana

    OdpowiedzUsuń
  21. świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  22. jezu, płaczę
    mam nadzieję, że justin nie zrobi nic głupiego
    czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Chusteczek mi w domu braklo... placze i nie moge.. to bylo zajebiste czekam nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. jejku popłakałam się :c

    OdpowiedzUsuń
  25. Drama ;c ale swietny rozdzial... <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Dobry rozdział. @young_wild_slow

    OdpowiedzUsuń
  27. ej no kurczę. jaki rozdział... miałam łzy w oczach jak czytałam - dosłownie. *___* ale ta końcówka, kiedy Jus wyszedł. mam nadzieję, że nic głupiego mu nie strzeli do głowy. i żal mi Any... też inaczej wyobrażałam sobie moment, kiedy Justin wróci do domu. ;<
    no ale nic. czekam na NN <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetnyy <33 A Justin to jełop. Odsuwa od siebie Anastasię i cholernie ją rani, ale znjąć zycie to zrozumie to dopiero wtedy , gdy Ana od niego odejdzie .;p

    OdpowiedzUsuń
  29. aż, miałam łzy w oczach jak czytałam

    OdpowiedzUsuń
  30. Cudowny rozdzial. A te fragmenty z pamietnika :(

    OdpowiedzUsuń
  31. Idealny prosze pisz szybko następny ! Masz wielki talent a ja chce wiedziec co bedzie dalej prosze szybko następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetne, prawie się popłakałam... Jeżeli macie ochotę zapraszam tutaj: will-wait-till-you-fall-sleep.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. CuCuCuCuCuCu Cudoooooo :D

    OdpowiedzUsuń
  34. jak on mógł się tak zachować?!

    OdpowiedzUsuń
  35. Niesamowity ten rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Jejku popłakałam się. Rozdział genialny.
    @I_NeverGiveUp

    OdpowiedzUsuń
  37. Boze ! Kocham to opowiadanie !!!!!! Zzaaaajebiste <3333 kckckck !

    Natu xx

    OdpowiedzUsuń