Od kilku godzin siedziała w miejscu, intensywnie
wpatrując się w martwy punkt na ścianie i próbowała pozbierać do kupy wszystkie
myśli. Pech jednak chciał, że z sekundy na sekundę bałagan w umyślę Anastasi
narastał, a ona najzwyczajniej w świecie nie miała już sił, by dalej starać się
nad nimi zapanować. Westchnęła przeciągle i kątem oka zerknęła na wiszący w
kuchni zegar. Było kilka minut po dwudziestej, a Ana nie pamiętała, kiedy
ostatni raz udało jej się zdrzemnąć dłużej niż dziesięć minut. Za każdym razem budziła się z krzykiem
zamarłym na bladych i spierzchniętych ustach. Przejechała dłonią po zmęczonych
powiekach i w tym samym momencie w pomieszczeniu rozległ się dźwięk
przypominający otwieranie drzwi. Nawet nie drgnęła, będąc przekonana, że Colton
złożył jej kolejną wizytę. I choć nie wywołał u niej dobrego pierwszego
wrażenia, zdołała go polubić przez ten czas, który spędzali razem.
Podsunęła kolana pod samą brodę i objęła je ramionami,
a kiedy zza zakrętu wyłoniła się ciemna postać, Anastasia zamarła w bezruchu.
Zamrugała kilkakrotnie, jakby chciała się upewnić czy wyobraźnia znów nie płata
jej figlów. Ale Justin wciąż tam stał, wlepiając w nią swoje brązowe tęczówki
przepełnione bólem i smutkiem. Serce Dawes momentalnie wywinęło fikołka, a
żołądek skurczył się, by po sekundzie uśpione w brzuchu motylki mogły
poszybować ku górze. Czas nie grał wtedy żadnej roli, a wskazówki zegara niemal
stanęły w miejscu.
Anastasia wstała na równe nogi i biegiem ruszyła w
stronę uśmiechającego się lekko Justina. Kiedy dzieliły ich zaledwie milimetry,
chłopak rozłożył szeroko ramiona, wiedząc, że Ana za chwilę się w nich
znajdzie. Przycisnął ją mocno do swojej piersi, tak, że idealnie słyszała
nierównomierne bicie jego serca.
To była jedna z tych chwil, w której nie liczy się nic,
prócz ukochanej osoby.
Szatyn błądził dłońmi po plecach dziewczyny, a ona na
powrót napawała się słodkim zapachem orientalnych perfum Biebera. Słowa nie
były im potrzebne.
- Ana przepraszam cię – mruknął w końcu, przerywając tym
samym panującą wokół ciszę. Wtulił twarz w zagłębienie szyi towarzyszki i
uśmiechnął się nieznacznie. – Przepraszam za nasze ostatnie spotkanie.
Zachowałem się jak największy chuj…
- Hej – szepnęła, oderwawszy głowę od jego torsu i
złapała spojrzenie chłopaka. – Nie wracajmy do tego – powiedziała cicho, ale
Justin nie był co do tego przekonany. Wzruszył bezradnie ramionami i nachylił
się ku niej, by w ułamku sekundy wpić się w jej miękkie usta z namiętnością i
tęsknotą.
Oderwał się od Any by zaczerpnąć powietrza. Wtedy też
uderzyła w niego rzeczywistość, która przypomniało mu o papierowej teczce, jaką
wciąż trzymał w dłoniach. Spojrzał na nią przez ramię Dawes i uśmiechnął się
blado. Nadal nie miał pojęcia czy powinien tam zaglądać, ale jeśli była szansa,
aby dowiedzieć się czegoś więcej, był gotowy podjąć to ryzyko. Odsunął się od
towarzyszki na odległość ramion. Spojrzała na niego zdezorientowana, położywszy
dłonie na biodrach.
- Posłuchaj, muszę pobyć sam… - wymamrotał niepewnie i
podrapał się po karku.
- Justin, nie musisz mieć przede mną… - nie dane było
jej dokończyć, bowiem przyłożył palec do ust dziewczyny, na znak, aby przestała
mówić.
- Wszystko ci wyjaśnię – wydukał i spuścił wzrok, w
obawie przed karcącym spojrzeniem Anastasi. Kiedy zrobiła się taka waleczna? –
Mam teraz dużo spraw na głowie.
- Oh – jęknęła. – Siedziałeś w areszcie przez cały
pieprzony tydzień, czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę co ja czułam? Siedząc
tutaj zupełnie sama i zastanawiając się czy jeszcze kiedyś cię zobaczę!? –
wyrzuciła z siebie na jednym tchu i spojrzała na niego z powagą wymalowaną na
twarzy. Nie potrafiła więcej tłumić w sobie wszystkich tych emocji, które
niemal prosiły się o ujście. Pokręciła głową z dezaprobatą, kiedy Justin wciąż
milczał. W kącikach oczu dziewczyn zaczęły zbierać się słone łzy, ale już ich
nie powstrzymywała. Pociągnęła nosem, ale nawet na nią nie spojrzał. Nie mógł
oglądać jak płakała. Przez niego.
- Nie tak wyobrażałam sobie dzień, kiedy wyjdziesz… -
burknęła pod nosem. Słowa te uderzyły w
chłopaka z prędkością kuli armatniej. Poczuł ucisk gdzieś w okolicy żeber.
- Czułem to samo, Ana – zmusił się by unieść na nią
wzrok. Widział żal w oczach towarzyszki i za nic nie mógł tego przeboleć. –
Gdybym mógł wziąłbym cię tu i teraz, ale najpierw muszę coś zrobić.
Potrząsnęła głową, nie mogąc uwierzyć jego słowa.
- Jesteś niemożliwy! – krzyknęła i wyrzuciła ręce w
powietrze, nie panując nad własnym ciałem. – Musisz nauczyć się ufać ludziom,
Justin!
Nie odezwał się już słowem. Zagryzł jedynie dolną
wargę, powstrzymując się przed powiedzeniem czegoś, czego później mógłby
żałować i zniknął za drzwiami swojego pokoju
{muzyka}
Usiadł na skraju łóżka, ówcześnie zamknąwszy za sobą
drzwi. Przez dłużące się kilka minut przyglądał się okładce tekturowej teczki,
jakby była największym skarbem. Nie potrafił zapanować nad rękoma, które
niemiłosiernie drżały. Przełknął nerwowo ślinę, nie będąc pewny czy powinien
otworzyć pamiętnik matki w tym momencie. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego,
że to jej osobista własność i w życiu nie pozwoliłaby, aby się do tego dobrał.
Na wspomnienie kobiety o kasztanowych włosach, uśmiech
sam wkradł się na jego usta, a dziwne ciepło wypełniło jego wnętrze. Pierwszy
raz od kilku lat zdobył się na odwagę i pomyślał o Pattie.
Bez dłuższego zastanowienia otworzył dziennik
rodzicielki na pierwszej lepszej stronie i przebiegł wzrokiem po kartce
zapisanej niezgrabnym pismem swojej mamy .
„ Nie rozumiem
dlaczego w jednej chwili życie naszej rodziny legło w gruzach. Z przykrością
muszę stwierdzić, że wszystko zmieniło się diametralnie i zdecydowanie
nieodwracalnie. Od czasu śmierci Jaxona, Justin zamknął się w sobie i traktuje
dom jedynie jako miejsce, gdzie może się przespać. (…) Myślę, że to nie tak, że Jeremy go znienawidził.
On po prostu… przeżywa tą żałobę na własny sposób. I chyba nieświadomie rani
tym swojego jedynego już syna. ‘’
Zmrużył oczy, jakby próbował nabrać ostrości i
przerzuciwszy stronę, miał zamiar zamknąć pamiętnik, bowiem nie był gotów, aby
zmierzyć się z całym tym bólem, który niespodziewanie uderzył go prosto w
twarz. Wtedy jednak coś przykuło jego uwagę.
„ Ostatnio
ulubioną rozrywką Jeremiego jest alkohol, po którym włącza mu się agresor.
Przemoc to chyba niekoniecznie dobre wyjście. Powtarzam sobie, że dam radę,
ale… chyba już nie potrafię. Cieszę się, że jedynie Justin wychodzi z domu i
nie widzi tego piekła, jakie się tutaj rozgrywa.”
Zagryzł wargę. W ułamku sekund w umyśle chłopaka
pojawiły się miliony pytań, na które gorączkowo pragnął odnaleźć
odpowiedź.
„ Jeremy znów
podniósł na mnie rękę. Ból fizyczny jaki odczuwam chyba nie równa się z tym,
jaki włada moim sercem.”
Nieświadomie pociągnął nosem, czując jak w kącikach
oczu zbierają się łzy. Zacisnął mocno szczękę, starając się powstrzymać wybuch
wszystkich, gromadzących się w nim od lat emocji. Nigdy nie spodziewał się, że
przeczyta coś takiego. Był wściekły na siebie, za to, że nie dostrzegł dramatu
jaki rozgrywał się za jego plecami. I z całego serca nienawidził mężczyzny,
który dał mu życie.
„Nie jestem tak
silna, za jaką zawsze mnie postrzegali. Nie potrafię dłużej udawać, że wszystko
będzie w porządku. Przez cały ten czas oszukiwałam samą siebie. Muszę
przeprosić Justina, za to, że się poddałam. Chociaż pewnie nie zrozumie tego, dlaczego
go zostawiłam. Ale to silny chłopak, zupełnie jak jego ojciec. Ma w sobie siłę,
której mi zabrakło. Mam nadzieję, że zdaję sobie sprawę z tego, jak cholernie
mocno go kocham i nie przestanę. Zawsze będę czuwać nad moim oczkiem w głowie.
Zostanę jego osobistym aniołem stróżem…”
Dalej tusz rozmazał się, a Justin podejrzewał, że to
przez łzy swojej mamy. Dał ujście uczuciom i słona ciecz zaczęła spływać po
jego rozgrzanych policzkach, kiedy ogarnęła go kolejna fala smutku. Czuł się
jak gówno i nic nie mógł na to poradzić. Zawiódł. Może, gdyby wtedy spędzał
więcej czasu z Pattie… Potrząsnął głowę i starł kciukiem kolejną łzę. Zamknął
teczkę z cichym świstem, aby cisnąć nią przed siebie, tak, że uderzyła o
najbliższą ścianę. Musiał coś ze sobą zrobić. Siedzenie w tych czterech
ścianach jedynie go wykańczało, niżeli pomagało.
Zgarnął z łóżka czarną, skórzaną kurtkę i zarzucił ją
na siebie, mimo, że za oknem świeciło słońce. Otworzył szeroko drzwi, a później
trzasnął nimi, wyładowując na nią całą frustrację. Anastasia od razu poderwała
się na równe nogi, kiedy na horyzoncie dojrzała sylwetkę Biebera. Nie raczył
obdarować jej choćby jednym spojrzeniem.
- Musimy porozmawiać – zaczęła, na co chłopak jedynie
wyminął ją, pozostawiając za sobą woń drogich perfum od Hugo Bossa. W ostatniej
chwili złapała go za ramię i zmusiła, aby odwrócił się w jej stronę. Wyglądał
na zdenerwowanego, oczy miał popuchnięte, a białka zaczerwienione.
- Czego znowu ode mnie chcesz? – wysyczał przez
zaciśnięte zęby, a wzrokiem błądził na boki, byleby tylko nie spojrzeć na
towarzyszkę. Był dla niej taki oschły, czym kompletnie ją zaskoczył.
- Co się stało? Porozmawiaj ze mną, proszę –
powiedziała błagalnie, ale jego zacięta mina nie zwiastowała nic dobrego.
- Daruj sobie, nie mam czasu na pogaduchy – wyszarpnął
się z jej delikatnego uścisku i pośpiesznie zarzucił wystający spod kurtki
kaptur jego szarej bluzy na czubek głowy, zakrywają nim szczelnie połowę
twarzy. – Nie szukaj mnie.
I wyszedł. A Ana stała w tym samym miejscu, patrząc na
drzwi, w których sekundę wcześniej stał Justin.
*
Od autorki: Trochę emocjonalny ten rozdział i w sumie chciało mi się trochę płakać przy pisaniu go. Wciąż odnoszę wrażenie, że wiele z was nie czyta już tego opowiadania, a to strasznie mnie smuci. Dobijemy do 100tyś. wyświetleń i chociaż 40 komentarzy? Ładnie proszę!
Ktoś jeszcze nie czytał mojego nowego opowiadania o Justinie? Jeśli tak chociaż zajrzyjcie, a nóż się spodoba: american-drift.blogspot.com
Tutaj możecie obejrzeć jego zwiastun.
Mnie się podoba :)) Zapraszam do mnie i liczę na komentarz :))
OdpowiedzUsuńhttp://lifedreamscometrue.blogspot.com/
Nie wyobrażam sobie co w takiej sytuacji może czuć Ana :(( Eh, biedna. Zresztą Justin też nie ma łatwo. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuń[ www.collision-fanfiction.blogspot.com ]
Świetny rozdział. Ale jestem zła na Justina. Ciągle źle się zachowuje i rani Anę, ale z drugiej strony też mi go szkoda...
OdpowiedzUsuńhttp://its-like-youre-screaming.blogspot.com
masz talent! (: wzruszajacy jest ten rozdzial. Szkoda ze odepchnal Ane :(
OdpowiedzUsuńJa cały czas czytam i czytam. ;) masz talent do pisania, Twoje opowiadania są cudowne ! <3 nie mogę się doczekać nn. ;)
OdpowiedzUsuńO jej ale sie dzialo. Boski. Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńjak zwykle wspaniały :) againineedyou
OdpowiedzUsuńasdhjfhasd cudowny ! *_*
OdpowiedzUsuńuwielbiam,
z niecierpliwością czekam na kolejny
@magda_nivanne
jeju popłakałam się...serio ;-; świetny rozdział ♥ czekam na kolejny ;')
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńmiałam łzy w oczach.. cudowny <3 czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńCzemu Justin w jednej chwili zmienia się z kochanego chłopaka w takiego dupka? To denerwujące. Biedna Ana.
OdpowiedzUsuńTen pamiętnik, jeju, prawie płakałam.
Świetny, rozdział, świetne opowiadanie, idealnie.
Popłakałam się :') To opowiadanie jest cudowne i nie chce, żeby ono się skończyło :**
OdpowiedzUsuńkshkldhfdlhflkdgd idealny *,* płakałam. :') nie mogę się doczekać nn ! :D
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
Jezuu uwielbiam to opowiadaniee <3
OdpowiedzUsuńjesteś geniuszem .... ten rozdział.. jprdl tego się nie da opisać słowami.. ja tego nie umiem.. ty w tym opowiadaniu udowodniłaś że to możliwe.. możliwe opisać coś tak wiarygodnie.. tak by inni przeżywali to samo co Justin..
OdpowiedzUsuńjezu ten rozdział jest asdfghjkl;
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na kolejny
PŁACZE , PŁACZE I JESZCZE RAZ PŁACZE ! :') DZIEWCZYNO , ALE TY MASZ TALENT ! ;* KOCHAM CIE ! <3
OdpowiedzUsuńKocham Cię <333 Uwielbiam to opowiadanie
OdpowiedzUsuń<333
świetne!
OdpowiedzUsuńAwwww
OdpowiedzUsuńZarypisty <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńOmom *.*
Ale Justin dla Anastasi jak dupek -,-
chociaż trochę go rozumiem..
I Love U
Anana
cudowne
OdpowiedzUsuńświetny rozdział!
OdpowiedzUsuńjezu, płaczę
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że justin nie zrobi nic głupiego
czekam na nn :)
Chusteczek mi w domu braklo... placze i nie moge.. to bylo zajebiste czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńomg *o*
OdpowiedzUsuńBOSKI :** !
OdpowiedzUsuńjejku popłakałam się :c
OdpowiedzUsuńDrama ;c ale swietny rozdzial... <3
OdpowiedzUsuńDobry rozdział. @young_wild_slow
OdpowiedzUsuńCudny.*-*
OdpowiedzUsuńLove it <3
OdpowiedzUsuńej no kurczę. jaki rozdział... miałam łzy w oczach jak czytałam - dosłownie. *___* ale ta końcówka, kiedy Jus wyszedł. mam nadzieję, że nic głupiego mu nie strzeli do głowy. i żal mi Any... też inaczej wyobrażałam sobie moment, kiedy Justin wróci do domu. ;<
OdpowiedzUsuńno ale nic. czekam na NN <3
@saaalvame
Świetnyy <33 A Justin to jełop. Odsuwa od siebie Anastasię i cholernie ją rani, ale znjąć zycie to zrozumie to dopiero wtedy , gdy Ana od niego odejdzie .;p
OdpowiedzUsuńcudowny. ♥
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńcudny <3
OdpowiedzUsuńaż, miałam łzy w oczach jak czytałam
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial. A te fragmenty z pamietnika :(
OdpowiedzUsuńświetny! *o*
OdpowiedzUsuńIdealny prosze pisz szybko następny ! Masz wielki talent a ja chce wiedziec co bedzie dalej prosze szybko następny ;**
OdpowiedzUsuńŚwietne, prawie się popłakałam... Jeżeli macie ochotę zapraszam tutaj: will-wait-till-you-fall-sleep.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńCuCuCuCuCuCu Cudoooooo :D
OdpowiedzUsuńGenialny *_*
OdpowiedzUsuńjak on mógł się tak zachować?!
OdpowiedzUsuńNiesamowity ten rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńJejku popłakałam się. Rozdział genialny.
OdpowiedzUsuń@I_NeverGiveUp
idealny
UsuńBoze ! Kocham to opowiadanie !!!!!! Zzaaaajebiste <3333 kckckck !
OdpowiedzUsuńNatu xx
Justin ty dupku
OdpowiedzUsuń