sobota, 1 lutego 2014

- 45- Jestem chujowym chłopakiem.



Nim samochód zdążył się zatrzymać na starych, betonowych płytach chodnikowych, Justin biegł ile sił w nogach w stronę motelu. Przed oczami mignął mu duży, kolorowy szyld z napisem ‘Vegas’. Dojście do drzwi zajęło chłopakowi zaledwie kilka sekund. Wszedł do środka, jakby się paliło. Dzwoneczki zawieszone przy wejściu, wydały z siebie nieprzyjemny dla uszu szatyna dźwięk i tym samym zasygnalizowały nowego gościa.
Mężczyzna przy recepcji wyglądał na około dwadzieścia pięć lat. Miał długie, blond włosy, sięgające do ramion i były tak przetłuszczone, że Justinowi zachciało się wymiotować. Skrzywił się nieco i potrząsnął głową, aby odrzucić od siebie ten odruch. Przechyliwszy lekko głowę, bacznie przyglądał się recepcjoniście. Na czubek głowy wcisnął starą, dziurawą czapkę z wygiętym daszkiem, a wokół pasa przewiązaną miał kraciastą koszulę.
Bieber zrobił krok naprzód i walnął otwarta dłonią w brudny blat z taką siłą, że blondyn, aż podskoczył. Wreszcie leniwie przeniósł wzrok na sylwetkę szatyna. Najwidoczniej był zaskoczony wizytą kogokolwiek, bowiem motel nie cieszył się dobrą opinią.
- Kit Walker – wypowiedział powoli Justin, jakby bał się, że ten przygłupi blondas go nie zrozumie.
- Nie znam – wzruszył bezwiednie ramionami Scott Brown, bo takie imię widniało na jego upaćkanej ketchupem plakietce. Bieber nie wytrzymał. W mgnieniu oka zacisnął pięści na koszulce Browna i uniósł go ku górze, więc niemal stykali się nosami.
- Posłuchaj, chyba nie wiesz z kim masz do czynienia – wydyszał. Kątem oka widział jak blondyn wierzga nogami w powietrzu i ten widok wywołał szeroki uśmiech na ustach szatyna. Oh, uwielbiał przejmować kontrolę! – Jestem Justin Bieber i tutaj uczyłem się łamać pierwsze kije baseballowe! – krzyknął entuzjastycznie. W tym samym momencie do środka wpadł zdyszany Colton. Rzuciwszy okiem dookoła, zatrzymał spojrzenie na dwójce chłopaków i jedynie wzruszył ramionami, i wydął usta. W sumie spodziewał się czegoś gorszego. Justin na przykład mógł już dawno odciąć palec temu recepcjoniście. – Na głowach takich cieniasów jak ty! – dodał po chwili, na co Scott wybałuszył gały. Cały się trząsł. – A teraz bądź grzeczny i powiedz mi, gdzie znajdę Kita Walkera – ton Biebera stał się o ciut łagodniejszy. Ujrzawszy jak Brown otwiera usta, by coś powiedzieć, odstawił go z powrotem na ziemię i pogładził jego bluzkę.
- P-pi…piw-piwnica! – wyjąkał, próbując zapanować nad drżeniem wargi. Czuł każdy nerw w ciele i miał ochotę zwymiotować ze stresu. Hamburger, którego zjadł niedawno, nie wróżył nic dobrego.
Bieber skinął głową i bez słowa zaczął kierować się w stronę podziemi.

Długie, podziemne korytarze ciągnęły się w nieskończoność. Było wilgotno i ciemno do tego stopnia, że Bieber z trudem zauważył jakieś drzwi na końcu tunelu. Biegiem ruszył w ich stronę i wpadł do środka rodem filmów akcji. To co ujrzał w środku… odebrało mu dech w piersiach. Jednocześnie poczuł jak ogarnia go fala złości. Nawet nie próbował nad nią panować.
W mgnieniu oka na oczach Coltona zmienił się nie do poznania. Żyły na jego szyi wysunęły się, skroń niebezpiecznie pulsowała, a usta zacisnęły się w wąską linię. Przyciskał zęby do ust tak mocno, że poczuł w buzi krew. Zmrużył groźnie oczy, na zmianę zaciskając i rozprostowując palce. Oddech Justina stał się urywany, a serce biło tak, jakby zaraz miało połamać żebra.
Uwolnił swoją bestię.
Widząc Anastasię w tak okropnym stanie, pragnął jedynie jak najszybciej ją stamtąd zabrać. Jednak jego priorytetem było doszczętne zniszczenie tego śmiecia – Kita Walkera. Gdy tylko na niego patrzył, narastała w nim jeszcze większa wściekłość. Poczerwieniał z furii.
Zrobiwszy kilka kroków na przód, pozwolił sobie zerknąć na Anę. Dziewczyna ostatkiem sił uśmiechnęła się pokrzepiająco, a zarazem przepraszająco w stronę swojego chłopaka. Właściwie nadal mogła go tak nazwać? Próbowała z nim zerwać, ale teraz… Był tutaj.
Od kiedy go poznała, odnosiła dziwne wrażenie, że Justin Bieber jest jej własnym aniołem stróżem.
Walker odwrócił się na pięcie. Już parę sekund później stał twarzą w twarz z osobą, której nienawidził z całego serca ; z kimś kto odebrał mu najcenniejszą osobę w życiu – Anę. Byli niemal równego wzrostu i stykali się klatkami piersiowymi. Kit czuł na sobie przyśpieszony oddech Justina. Przez kilka chwil tylko mierzyli się wzrokiem, nie odzywając się choćby słowem.
Dopiero, kiedy Bieber poczuł jak narasta w nim siła, zaczął działać. Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, chwycił stanowczo blondyna za szyję i przycisnął go do ściany. Ich oczy spotkały się w tym samym momencie. W ciemnobrązowych tęczówkach Walkera można było idealnie odczytać nutkę przerażenia, połączoną z niewyobrażalnym gniewem. Justin natomiast naprawdę wyglądał jakby chciał zabić tego skurwiela. I choć wcześniej Ana zrobiłaby wszystko, aby załagodzić tą sytuację, teraz było jej wszystko jedno.
- Posunąłeś się za daleko! – wykrzyczał mu prosto w twarz szatyn.  – Teraz pożałujesz, że kiedykolwiek mnie spotkałeś! – wyszeptał mu do ucha w najbardziej arogancki i zarazem najgroźniejszy sposób.
Kit zamrugał gwałtownie i nim zdążył cokolwiek powiedzieć, skulił się w pół, czując jak Justin wbija mu kolano prosto w brzuch. Usłyszał chrząknięcie kości i wiedział, że to nie wróży nic dobrego. Niekontrolowanie wykrztusił nieco śliny i krwi, ale szybko otrząsnął się i chwycił Biebera za lewy bark, uderzająco go w nos. Cios był taki mocny, że stróżka lepkiej cieczy od razu spłynęła po twarzy chłopaka, zatrzymując się na wargach. Justin splunął na ziemię.
- Nie będziemy kurwa tak pogrywać – ryknął, akcentując każde słowo po kolei. Oddał Kitowi łokciem w twarz i kiedy osunął się na ziemię, kopnął go w mostek. Tym gestem uniemożliwił Walkerowi oddychanie i ten w reakcji zaczął się krztusić, łapczywie starając się nabrać w płuca powietrza. Blondyn próbował ustać na drżących nogach. Nie potrwało to długo, bowiem Justin zamachnął się i z wyskoku wbił mu pięść w policzek. Aż zadźwięczało mu w uszach.
Przycisnąwszy but do gardła Walkera, upewnił się czy rzeczywiście nie jest w stanie się podnieść. Blondyn nie reagował, a spojrzenie miał rozbiegane. Justin skinął głową. Później się nim zajmie.
Dopadł do Anastasi w mgnieniu oka i od razu zamknął ją w swoim silnym uścisku. Przycisnął ją do swojej klatki piersiowej. Jedną dłonią gładził jej plecy, a drugą wplótł w kasztanowe loki dziewczyny. Pocałował ją w czubek głowy, powtarzając, że wszystko będzie w porządki. Kiedy stał się takim człowiekiem?
Czuł jak koszulka przesiąka słonymi łzami Dawes. Nie panowała nad tym. Była pewna, że wypłakała już wszystko co możliwe. A teraz na nowo strumienie spływały po policzkach, aż w końcu upadały na ziemię, odbijając się od niej niemal z hukiem.
- Jesteś dla mnie wszystkim, Ana – wyszeptał tuż obok ucha szatynki. Wargami delikatnie muskał płatek, a przy okazji podrażniał wszystkie zmysły. – Jestem chujowym chłopakiem. Pozwoliłem na to wszystko. Pozwoliłem cię skrzywdzić, a przecież… powinienem cię chronić – mówił bez ładu i składu, co mu ślina na język przyniosła.
Anastasia uniosła spojrzenie ku górze i próbowała nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Nie chciał na nią zerknąć. Uciekał wzrokiem na boki, byleby tylko na nią nie spojrzeć. Wreszcie chwyciła w dłonie twarz chłopaka i nakierowała tak, że był zmuszony na nią popatrzeć.
- Właśnie to robisz – roześmiała się radośnie, jak gdyby nigdy nic i oparła brodę na jego barku.
Otworzyła oczy z przerażenia, gdy dojrzała jak Kit próbuję wstać. Nagle, jak na złość, odebrało jej mowę. Próbowała coś powiedzieć, ale wychodził z tego jedynie bełkot. Justin starał się cokolwiek z tego zrozumieć. Był jednak zbyt zdezorientowany. Walker stał już o własnych siłach i chwiejnym krokiem zmierzał ku Justinowi. Ana poczuła skurcz w żołądku, kiedy ujrzała w dłoni blondyna broń.
- Ju…Justin – wychlipała w końcu przez łzy. Justin jednak nie mógł zrozumieć, dlaczego była w takiej rozpaczy. Kit celował już prosto w tył głowy szatyna, a Dawes jednocześnie szarpała go za koszulkę, gniotąc ją.
Nagle rozległ się dźwięk przypominający wystrzał z pistoletu. Anastasia zacisnęła mocno powieki.
To nie mogło dziać się naprawdę.

*
I oto rozdział 45! Jak wrażenia? Zaskoczeni? Zawiedzeni? Proszę zostawcie swoją opinię! 

ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ PIERWSZY NOWEGO OPOWIADANIA O JUSTINIE,RÓWNIEŻ MOJEGO AUTORSTWA. NIE POŻAŁUJECIE

54 komentarze:

  1. OMG ! WOW, WOW, WOW. Myślałam, że już w tym rozdziale się uratują. Rozdział jak zwykle niesamowity. Czekam na następny @iheartblaugrana

    OdpowiedzUsuń
  2. wspanialy. nie moge sie juz doczekac nastepnego @againineedyou xx

    OdpowiedzUsuń
  3. On go zabil?? Czekam juz na kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ja gdzie nieee....ja nie wytrzymam ! Tak bardzo chcę już nowy rozdział....
    Potrafisz trzymać napięcie ..xd

    OdpowiedzUsuń
  5. superrr omomomom *o*
    http://prawda-klamstwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej on nie może umrzeć...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawaj następny rozdział !
    nowe-opowiadanie.blogspot.com/
    Opowiadanie FAN FICTION

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieeeee... mam nadzieję że jakiś cudem nie trafił

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg świetny rozdział niech nic im sie nie stanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wierzę, że to Colton strzelił do Kita, nie Kit do Justina. Mam nadzieję. Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że to ten Colton strzelił do Kita, jestem tego pewna:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Graluluje potrafisz trzymać napięcie :o prosze o nowy rozdział jak najszybciej bo teraz może stać się wszystko

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu coo,o Boże! Karola rmtnbjngiunbtf,kocham cię ♥ //@biebsiuch

    OdpowiedzUsuń
  14. Msnvsjsbzlsbalxblzbzla *-----* chce nastepny rozdzial!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. ja jestem zszokowana. Ten pistolet. No proszę. Kula na pewno w niego nie trafiła. Jestem tego pewna.
    @I_NeverGiveUp

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak jus umarl to nie czytam juz tego!!! Tak nie moze byc ze zatrzymujesz w takim momencie !!!

    OdpowiedzUsuń
  17. jestem w szoku ta końcówka ;o oby stał się jakiś cud i nie strzelił w Justina.
    @kasq_00

    OdpowiedzUsuń
  18. nie nie nie nie omg jestem w szoku

    OdpowiedzUsuń
  19. nie nie nie proszę niech to nie będzie Justin, niech Colton zastrzeli Kita czy coś błagam tylko nie Justin ;-;

    OdpowiedzUsuń
  20. ukhfvbew tylko tyle mam do powiedzenia. *u*

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudooowny rozdział czekam nn *-*

    OdpowiedzUsuń
  22. O matko! Kit jest najwyraźniej nie do zdarcia! Mam nadzieję, że Justin wyjdzie z tego cało! Gdyby nie Ana, która nagle od niego uciekła, nie byłoby może tego wszystkiego, więc to trochę jej wina... Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  23. O. MÓJ. BOŻE. O.O

    OdpowiedzUsuń
  24. o cholera ! nieee ! to njee może się dziać na prawdę ... mam nadzieję, że Justin z tego wyjdzie..i będzie szczęśliwy koniec ... !
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  25. omg no nie wierze że skończyłaś w takim momencie, chce już następny !

    OdpowiedzUsuń
  26. omg to ff jest zajebiste ! kocham to czytac, podziwiam Twój wielki talent serio :oo ily + mogłabys mnie informowac o nn ? ;) / @aj_em_belieber

    OdpowiedzUsuń
  27. Jakie emocje :D zawalisty <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Boże mam nadzieje ,że Justin nie umrze i będzie wszystko w porządku :))

    OdpowiedzUsuń
  29. świetny rozdział *o*
    Jezu jak mogłaś przerwać w takim momencie :(
    już nie mogę doczekać się kolejnego xx

    OdpowiedzUsuń
  30. O kurde . Zajebisty.. *.*

    OdpowiedzUsuń
  31. Jezu, NIE. powiedz, że nic mu nie będzie, że Kit spudłował! :( trzęsę się... a to nie jest zbyt dobre. ale to nic. cudowny rozdział - czekam już na kolejny <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  32. *.* Jak mogłaś przerwać w takim momencie . Rozdział jak najbardziej perfekcyjny ;* . Nie mogę się doczekać kolejnego @rzepcia17 <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  33. OMB jaki emocjonujący rozdział <3
    wyszedł ci cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  34. Cudowny rozdział kocham to opowiadanie *-* mam nadzieję ze Kit spudłował

    OdpowiedzUsuń
  35. błagam o następny. kocham twój sposób pisania. :*

    OdpowiedzUsuń
  36. o matko jaka akcja :O czekamy na następnY! <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja chce kolejny ... !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Kocham tego bloga . Jest najlepszy . Nigdy nie przestawaj pisać . Jesteś świetna .!!!!1 <3

    OdpowiedzUsuń
  38. swietny ! zapraszam do mnie na 2 rozdział nowe-opowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  39. myśle, że to ten przyrodni brat strzelił w niego (oby tak było) ale ok czekam na nowy haha @askthesmile

    OdpowiedzUsuń
  40. Wspaniały abcsakvsksbajs chce już następny <33

    OdpowiedzUsuń
  41. Kiedy kolejny rozdział . ? ? ? ? ? ?

    OdpowiedzUsuń
  42. Po końcówce mogę napisać tylko "nigdy nie odwracaj się plecami do swojego wroga" ;)

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  43. oasjdapodfhapidjaodjao <3 nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  44. wow swietny rozdzial! niie spodziewalam sie tego wow czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  45. no i co będzie dalej dshbedhhesuwes dodaj szybko następny!!

    OdpowiedzUsuń
  46. Jejku, świetne! Mam cichą nadzieję, że to nie Kit strzelił, tylko Colton gdzieś z daleka właśnie w Walkera! Niemożliwe, żeby Justin umarł, tylko nie to!

    Tak przy okazji, robisz CUDOWNE szablony! Czy masz jakąś szabloniarnię, lub tworzysz je na "zamówienie"? Będę wdzięczna za dopowiedź!

    http://whenever-jbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  47. Ok 👌 co się właśnie stało

    OdpowiedzUsuń